W sobotę, 4 czerwca, w ramach IV Zlotu Rodzin Adopcyjnych – „Bo rodzina jest najważniejsza!”, ponad 50 psów świętowało ze swoimi rodzinami na festynie w Parku Reagana.

Rychu z Rodziną

Rychu z Rodziną

Historia Abby zaczęła się w pizzerii na Żabiance. Porzucona, czy może zagubiona, a w każdym razie głodna suczka weszła do lokalu i korzystając z nieuwagi gości sprzątnęła ze stołu kawałek margherity. Nikt z klientów restauracji nie przyznał się do psa, przyjechało więc schroniskowe auto i amatorkę włoskiej kuchni odwiozło do „Promyka”. Dwa miesiące później przyjechała nasza trójka i adoptowała suczkę. Nie zmieniliśmy jej imienia – „Abby” do niej pasowało, a poza tym dobrze kojarzyło nam się z postacią Abigail „Abby” Lockhart z serialu ER, który wtedy oglądaliśmy. Jest z nami już od kilku lat i w sobotę 4 czerwca była jednym z ponad 50 psów świętujących wraz ze swoimi rodzinami na festynie w Parku Reagana, w ramach IV Zlotu Rodzin Adopcyjnych – „Bo rodzina jest najważniejsza!”.

Zumba, swing i resuscytacja

Na gości czekało na miejscu mnóstwo atrakcji: od koncertu legendarnej grupy Detko Band poprzez pokaz psich zawodów flyball (grupa Fractal Flyball Team), warsztaty robienia kocich wędek do zabawy, quizy i kolorowanki dla dzieci (wolontariusze schroniska), pokazy gimnastyki artystycznej (Projektornia GAK), cieszący się ogromną popularnością energetyczny taniec zumba (Z-Dance) po puszczanie gigantycznych baniek mydlanych (harcerki z hufca ZHP Gdańsk Śródmieście) oraz konsumpcję domowej produkcji ciast, jak również pieczonych w ognisku kiełbasek. Wielu zainteresowanych przyciągnął namiot firmy Gorat i profesjonalny pokaz ratownictwa medycznego, z którego dowiedzieć się można było m. in. jak przeprowadzić reanimację czworonoga – pomagał w tym „Kacperek”, czyli wyjątkowo realistycznie wyglądający fantom psa. „Dużego psa reanimujemy podobnie, jak człowieka” – opowiadał ratownik Rafał Gąszczyk – „sprawdzamy, czy jest przytomny, nasłuchujemy oddechu. Jeśli nie występuje, kładziemy psa na prawym boku, wyciągamy maksymalnie język, by nie blokował dróg oddechowych i przeprowadzamy resuscytację: 15 uciśnięć i ewentualnie 2 wdechy w nozdrza (przy zamkniętym pysku). Klatkę piersiową uciskamy na tej wysokości, gdzie łączy się z nią staw łokciowy, zaś tętno lub jego brak najłatwiej wyczuć w tętnicy udowej, w pachwinie psa. W przypadku małego psa lub kota masaż serca wykonuje się uciskając jedną ręką klatkę piersiową zwierzęcia”.

Krówcia dom znalazła

Atrakcje atrakcjami, ale to przecież święto „adopciaków” i ich rodzin, więc oni byli tu głównymi bohaterami: Jogi, Pirat, Niunia, Feniks, Jota, Piter, Watson i wiele, wiele innych uśmiechniętych pysków i rozmerdanych ogonów. Na zlocie – pełen psi przegląd: zarówno arystokraci (m. in. bulteriery, husky, boksery), jak i równie piękne „wielorasowce”. Młodziutkie i bardzo już sędziwe. Odważne i płochliwe, spokojne i zaczepne, przeróżne – a całą tę niedobraną na pozór zgraję łączy jedno: promykowe pochodzenie. Podobnie jak w przypadku naszej Abby, za każdym z tych psów stoi jakaś adopcyjna historia. „Przyjechaliśmy dwa lata temu na dzień otwarty schroniska” – opowiadają Karolina i Piotr, właściciele łaciatego Reksia – „ale od razu tak myśleliśmy, że nie wyjdziemy stamtąd z pustymi rękami. Dlaczego wybraliśmy Reksia? Inne psy podbiegały do krat, prosiły o uwagę, a on nawet z budy nie wyszedł, już był zrezygnowany, mimo że, jak się okazało, w schronie był tylko przez półtora miesiąca. Jego schroniskowe imię to Łatek, ale wolontariusze mówili na niego Krówcia, bo jak przechodziliśmy, to słyszeliśmy od nich w przelocie, że „o, Krówcia dom znalazła” (śmiech). Z podobnym sentymentem wspomina historię adopcji swojego podopiecznego pani Ania, opiekunka sędziwego Jogiego: „Jak go zobaczyłam na stronie schroniska, to tak mi serce do niego zapikało i mówię od razu do córki, jedźmy, bo ktoś go nam jeszcze zabierze. Jogi ma już 15 lat, niewiele widzi i słabo słyszy, ale całkiem dobrze sobie jeszcze radzi. Jest u nas od 2 lat i jest najukochańszy na świecie”.

Nie kupuj, adoptuj

Absolutnym przebojem zlotu, już od samych jego początków w 2013 roku, jest prawie studyjna sesja rodzinna, czyli pamiątkowe fotografie promykowych psów z nowymi rodzinami. Każdy chce mieć takie zdjęcie, więc do zaaferowanego fotografa (w tym roku w tej roli koordynator wolontariatu Grzegorz Zaleski) ustawiały się jak zwykle długie kolejki. Nie takie to proste, jak się wydaje, bo żeby zrobić dobrą fotkę, trzeba umiejętnie zogniskować uwagę fotografowanego psiego „obiektu” na jednym punkcie, czyli na kolorowej piłeczce. Jedno naciśnięcie migawki, jeszcze jedno, kolejne i w końcu jest, super! Efekt? Na fotkach same uśmiechy i radość – trudno o lepszą ilustrację promykowego sloganu „Nie kupuj, adoptuj!”. Decyzja o wyborze psiaka „z odzysku”, podjęta rozsądnie i odpowiedzialnie, może okazać się jednym z najlepszych życiowych pomysłów. Sami codziennie jesteśmy wdzięczni i losowi, i Promykowi za naszą miłośniczkę pizzy. Naprawdę.

Schronisko „Promyk”

Tekst: Anna Sadowska
Zdjęcia: Małgorzata Zawadzka, Grzegorz Zaleski, Tomasz Sadowski