Trwa Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, czyli Gdynia na tydzień zatonęła w filmach. Od 18 – 23 września rytualni miłośnicy kina, jak i przypadkowi widzowie, będą mogli w Gdyńskim Centrum Filmowym i w Multikinie zobaczyć około 50 fabuł, w tym aż osiem debiutów w Konkursie Głównym.

Fot. Anna Krzysztofowicz

Rozpoczęciu Festiwalu towarzyszyło odsłonięcie tablicy pamiątkowej upamiętniającej Andrzeja Wajdę, wybitnego polskiego reżysera, honorowego obywatela Gdyni, zdobywcę statuetki Oscara za całokształt twórczości.

Ta niezwykła kumulacja polskiego kina przyciąga widzów już od 1974 roku. Gdańsk był pierwszym miejscem tego wydarzenia i tutaj właśnie do 1986 r. odbywały się coroczne przeglądy. Wtedy po raz pierwszy przyznano Grand Prix Lwy Gdańskie (nazwa obowiązująca do 1979 r.) Jerzemu Hoffmanowi za film „Potop”, a Daniel Olbrychski – Kmicic otrzymał główną nagrodę za pierwszoplanową rolę męską. Ludmiłę Kasatkinę wyróżniono za najlepszą rolę kobiecą w filmowej koprodukcji polsko – radzieckiej „Zapamiętaj imię swoje” Siergieja Kołosowa.
Od 1987 r. Festiwal odbywa się w Gdyni, a od 1993 r. za najlepszy film festiwalu przyznawana jest statuetka Złote Lwy (1979 – 1993, Złote Lwy Gdańskie).

Fot. Anna Krzysztofowicz

Jak co roku FPFF oczekiwany jest z wielką nadzieją. Czeka się na dzieła, które staną się znakiem wysokiej rangi polskich fabuł w wymiarze międzynarodowym, choć kino polskie od dawna może się szczycić ważnymi nagrodami na światowych festiwalach (1961 – Nagroda Specjalna Jury w Cannes dla Jerzego Kawalerowicza za „Matkę Joannę od Aniołów”). Z ostatnich lat można tutaj przywołać choćby takie tytuły jak: „Essential Killing Jerzego Skolimowskiego „W ciemności” Agnieszki Holland, „Idę” Pawła Pawlikowskiego „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej – wszystkie również nagrodzone w Gdyni Złotymi Lwami. Odkrywamy, że polskie kino czymś zaciekawia.
W tym roku – inaczej niż dotąd – filmy zostały zakwalifikowane decyzją rady programowej pod przewodnictwem reżysera i pedagoga Wojciecha Marczewskiego. Dyrektor Festiwalu Leszek Kopeć odszedł od arbitralności oceny jedynie okiem dyrektora artystycznego, by w ten sposób różnymi spojrzeniami i wrażliwościami wyłonić zestaw konkursowych propozycji. Zakwalifikowano mistrzów znanych i nieznanych. Doświadczeni twórcy będą dzielić swój styl i autorską sztukę filmową z tematem i artyzmem debiutantów. To są zawsze fantastyczne niespodzianki. Tak na przykład było z niespodziewanym, brawurowym filmem „Bogowie” Łukasza Palkowskiego (Złote Lwy,2014). W tym roku, w Gdyni widzowie zobaczą jego nowy tytuł – „Najlepszy”.

O czym się mówi jeszcze? W przeglądzie głównym pojawią się między innymi znany już widzom „Pokot” Agnieszki Holland, długo oczekiwany obraz „Ptaki śpiewają w Kigali” Joanny Trzos – Krauze i Krzysztofa Krauze, na pewno intryguje formą animowana opowieść o van Goghu „Twój Vincent” Doroty Kobieli i Hugh Welchmana, podnosi napięcie nowy film Roberta Glińskiego „Czuwaj”.
Jeśli czekamy na debiuty, to jak zwykle intryguje nas nowość. Mamy więc na myśli treści i sposób kreacji, którymi reżyser, reżyserka odkryją swój pierwszy fabularny świat. Obecnie rzeczywistość przedstawia nam się jako, można powiedzieć, przezroczysta ciemność, więc chwycić nitkę wśród tej płynności i wytworzyć z nami – widzami sens, stanowi duże wyzwanie dla artysty.

Kinematografia polska zawsze była impulsem niezależnego artysty. Kiedyś łączyła widzów z filmowcami „szkoła polska”, potem „kino moralnego niepokoju”. Stawiano krytyczne pytania wobec historii i obalano jej mity. Pokazywano bohatera, którego wartością działania w układzie różnych, dominujących nad nim sił była bezkompromisowość. Ale też kameralne, surowe barwy ludzkiego zranienia i cierpienia, jak u Kieślowskiego w „Krótkim filmie o miłości” (Złote Lwy, 1988) czy „Placu Zbawiciela” Joanny Kos – Krauze i Krzysztofa Krauze (Złote Lwy, 2006). Kino zawsze jest wstrząsem. Ale też rozbawiającą groteską egzystencji, by przywołać komedię Marka Koterskiego „Dzień świra” (Złote Lwy, 2011)
Co przyniesie nowe kino w Gdyni ?Problemy, język, emocje zgęściły się naokoło nas nieprawdopodobnie. A więc może zobaczymy film komediowy – oczyszczający, może przewinie się jakiś dramatyczny los, prawda, która oszałamiająco uderzy – i wtedy wyjdziemy z kina inni. Może to będzie „Cicha noc” Piotra Domalewskiego, a może „Wieża. Jasny dzień” Jagody Szelc.

Fot. Anna Krzysztofowicz

Filmy zostały podzielone na osobne sekcje – Konkurs Główny, Konkurs Inne Spojrzenia, Konkurs Filmów Krótkometrażowych. Oczywiście całość Festiwalu obejmuje wiele dodatkowych sekcji poza konkursem. A szczególnie ważny dla filmowych widzów jest cykl Czysta Klasyka – In Memoriam, który przypomni dzieła nieżyjących, wybitnych artystów: Andrzeja Wajdy, Wojciecha Hasa, Jerzego Kawalerowicza, Krzysztofa Kieślowskiego, Krzysztofa Krauze, role Zbigniewa Cybulskiego, Danuty Szaflarskiej.
A obok samych filmów mnóstwo spotkań z artystami. Jak zwykle czerwony dywan, flesze, krótkie odbicie od ziemi. Gdynia 2017, wrzesień.

Tekst: Joanna Szymula