Auto wywiad o genezie i kulisach powstawania książki Katarzyny Korczak CIENIE. Ślad. Opowieści gdańszczan II, która ukaże się w połowie listopada 2023 roku nakładem Wydawnictwa Bernardinum w Pelplinie.

Kiedy i w jakich okolicznościach zapadła decyzja o napisaniu o rodzinie ze strony ojca?

Materiały gromadzę od lat. Koncepcja autobiograficznego tomu powstała w 2008 roku w trakcie pracy nad projektem ciągłym „Ślad. Opowieści gdańszczan”. Po wydaniu zbioru reportaży pod tym samym tytułem w 2018 roku w oficynie Bernardinum, książka sylwa powoli nabierać zaczęła konkretnych kształtów. To ciąg dalszy dokumentowania dziejów powojennych mieszkańców Gdańska, Pomorza – przybyszów z Kresów Wschodnich, Polski centralnej, z różnych stron świata, nielicznych, pozostałych na miejscu – polskich, niemieckich gdańszczan. Wybór postaci do tomu pierwszego nie był przypadkowy. Pozostawały one w bliskich relacjach ze sobą, z moją rodziną. Interesuje mnie jak budowali życie prywatne, zawodowe, społeczne, państwowe w nowej, wspólnej, małej ojczyźnie. Co wnieśli do społeczności? Co przejęli od innych? Gdzie jest ich miejsce na ziemi? Jak rozumieją patriotyzm? Zgodnie stwierdzili, że najwyższą wartością jest dla nich godne, spokojne życie we wzajemnym poszanowaniu. Największym pragnieniem – żeby nigdy więcej nie było wojny!” Nie minęło wiele czasu. Za naszą wschodnia granicą rozpętała się wojna. I ta wojna trwa!
Korzenie z obu stron mam na Kresach Wschodnich. Dzieje przodków ze strony ojca nurtowały mnie od najwcześniejszego dzieciństwa, co zawdzięczam babci, Irenie Korczak, z domu Nossek. Oba tomy poświęcam jej. Umarła, gdy miałam trochę więcej niż dziesięć lat. Mądra. Rozważna. Śpiewała mi. Przywiozła zza Buga zdjęcia, dokumenty, pamiątki. Czytam je i oglądam. Analizuję życiorysy. Uczę się historii. Niewiadome. Emocje. Tęsknota. Co było? Jak było? Rozmawiając z bohaterami pierwszego tomu, równolegle, te same pytania zadawałam sobie. Tu się urodziłam, wychowałam. Poznałam pierwsze koleżanki, kolegów, sąsiadów, znajomych. Byli wśród nich tacy, którzy, jak my, przechowywali wołyńskie kilimy, na Wigilię Bożego Narodzenia przyrządzali kutię. Mowa drugich rozbrzmiewała melodią inną, niż nasza, ci spożywali inne potrawy.

Jadwiga i Mikołaj Jan, dzieci – Irena i Ryszard, Nosskowie, urodzili się i młodość spędzili w Sławucie na Wołyniu w czasach zaboru rosyjskiego

Mikołaj Jan był radcą prawnym w ordynacji Romana Sanguszki. 1 listopada 1917 roku zrewoltowani carscy żołnierze zamordowali księcia w jego sławuckiej rezydencji. Rodzina wyjechała do Radomia. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zamieszkała w Ołyce na zamku Radziwiłłów. Pradziadek pracował jako sędzia grodzki i sędzia pokoju. Ryszard, zawodowy oficer Wojska Polskiego, brał czynny udział w wojnie polsko – bolszewickiej; 14 maja 1926 roku, jako porucznik pilot 2 Pułku Lotniczego w Krakowie, podczas zamachu majowego, zginął w samolocie Potez XV, zestrzelony przez wojska Józefa Piłsudskiego nad Stacją Filtrów w Warszawie. Kilka lat później kontakt wdowy i córki z rodzicami i siostrą Ryszarda – naszą stroną rodziny, urywa się. Irena i Feliks Korczakowie byli nauczycielami w Publicznej Szkole Powszechnej w Porycku, mój ojciec, Stanisław, uczył się tam. Wojna. Uprzedzeni przez sąsiadkę, Ukrainkę, wyjechali do Łucka. Uniknęli rzezi. W 1946 roku osiedli we Wrzeszczu jako repatrianci.

Jaki jest klucz do przekazu czytelnikowi wiadomości, przemyśleń?

Narracja nie zawsze jest chronologiczna. Na plan pierwszy wysuwają się – towarzyszące odkrywaniu tajemnic przeszłości – wrażenia. To rodzaj reporterskiego śledztwa. Fakty, zdjęcia, dokumenty, pamiątki, przekazane mi przez najbliższych, uzupełniają informacje, relacje, materiały – wyszukane, wyszarpane, nadsyłane przez los – po ich odejściu. Tekst, ilustracje, wzajemnie się uzupełniają, przenikają. Są rozdziały, w których odczucia, nastroje, odczytuję wyłącznie ze zdjęć. Książka – album. Nieruchomy film. „Tego nie można przeczytać tak, jak ja czytam powieść. Każdy rozdział można czytać osobno, każde zdjęcie, dokument też można oglądać osobno. Dla osób myślących i usiłujących znaleźć sens, materiał jest bardzo ciekawy i niezwykły – jak ja to mówię – drapiący umysł. No bo czytasz i coś w tobie to budzi, nad czymś się zastanawiasz.” – powiedziała Hanna Rembertowicz, dr chemii, moja ciocia ze strony mamy z Warszawy.

Od czego się opowieść zaczyna?

Przywołuję wrażenia z najwcześniejszego dzieciństwa. Pierwsze słowa najbliższych, niewiele wtedy z tego rozumiałam. Barwy i zapachy kwiatów, brzęczenie pszczół, świergot ptaków, cykanie świerszczy, stukot haczyka przy furtce, bicie zegara. Zdjęcia – eleganccy, szczęśliwi pradziadkowie w atelier w Sławucie, i z kotylionami, na balu charytatywnym w Ołyce, na tle udekorowanej choinki. Świat bajka. Strachy. Tajemnice.

Dwadzieścia rozdziałów. Bogaty materiał ilustracyjny

Jednostkowe losy od schyłku XIX wieku do zakończenia drugiej wojny światowej na Wołyniu, wpisane w historię Polski, świata. Akcja trzech rozdziałów rozgrywa się we Wrzeszczu i Gdańsku w latach 50. i 60. XX wieku. Około 400 nie publikowanych zdjęć, dokumentów z rodzinnych archiwów. W tym pocztówki, najstarsza z 1900 roku. Rzeka Teterów w Żytomierzu w 1909 roku, Druskienniki w 1910 roku, Zasław, Antoniny – polowanie, wielbłądy. Na odwrociach korespondencje współpracowników pradziadka z ordynacyj Romana Sanguszki i Janusza Radziwiłła. Imiona, nazwiska wydawców, nazwy firm. Znaczki pocztowe, pieczątki okolicznościowe. Świat utracony obecny w oczach bliskich do końca życia.

Co jeszcze wyczytać można ze zdjęć?

Młodzi Nosskowie z trzyletnią córeczką na lotnisku Rakowice w Krakowie na tle samolotu Potez XV. Szczątki tegoż samolotu, wokół świadkowie. Grób, obrośnięty roślinami, na tablicy: „Ryszard Nossek”. Kobieta i dziewczynka z tym samym smutkiem w oczach. Na odwrociach zdjęć dedykacje: „Moim Dziadiczkom. Danula. Dzisna. 2 X 1927 r.”. „Dla mojej Cioci Irci Danula. 20 XII 1927”. Poryck, lata 20., 30. XX wieku – nauczyciele, wśród nich dziadkowie, uczniowie narodowości polskiej i ukraińskiej – na tle szkoły, kościoła. Szkolne obchody rocznic patriotycznych: uchwalenia Konstytucji 3 Maja; odzyskania przez Polskę niepodległości; zaślubin Polski z morzem – z tej okazji dzieci, w marynarskich ubrankach, z biało – czerwonymi chorągiewkami, pozują na statku, zaaranżowanym z wozu konnego; czy któreś z nich widziało morze? Uczestnicy kursów nauczycielskich – w Krzemieńcu, Kowlu, innych niezidentyfikowanych miasteczkach kresowych. Słuchacze 12 lutego 1939 roku w świetlicy Orzeszynie, w gminie Poryck chwilę po odczycie Feliksa Korczaka, nie wiemy, na jaki temat mówił. 11 lipca 1943 roku – na ogólną liczbę 340 mieszkańców tej wsi – oddział UPA wymordował co najmniej 306 Polaków (według książki: Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa, s.893).

Informacji dostarczają dokumenty, legitymacje, przedmioty

Jak najdokładniej staram się je rozszyfrować, opisać. Przywieźli to, co miało dla nich największą wartość. Zeszyt z kaligraficznie przepisanymi patriotycznymi utworami z okresu zaborów, Słownik języka polskiego Erazma Rykaczewskiego z końca XIX wieku, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego Adama Mickiewicza, wydanie z 1922 roku, Praktyczny kucharz warszawski z 1909 roku. Na zaświadczeniu o pracy Ireny w szkole w Porycku z 8 października 1941 roku jest odręczny podpis księdza Bolesława Szawłowskiego, proboszcza miejscowej parafii. 11 lipca 1943 roku nacjonaliści ukraińscy napadli na uczestników mszy w poryckim kościele, zabili około stu osób, duchownego ciężko ranili, umarł tego samego, lub następnego dnia. Wydarzenie stało się symbolem rzezi na Wołyniu w czasie drugiej wojny światowej. Ileż wyczytać można z pieczątek i wpisów w legitymacji szkolnej ojca, z karty repatriacyjnej Ireny i Stanisława i in.

O życiu rodziny tuż po wojnie we Wrzeszczu mówią kartki pocztowe

Z treści korespondencji wynika, co piszący do siebie czuli, jakie mieli troski, czym się zajmowali. Widoki odzwierciedlają ówczesne realia – zniszczony Dwór Artusa; Kolumna Zygmunta – w 1939 roku i w 1945 w ruinie; odbudowa Warszawy; budowa Nowej Huty in.. Wśród autorów zdjęć Edward Falkowski. Wysyłając reprodukcje obrazów i fotografii przedwojennych artystów – malarki Bronisławy Rychter – Janowskiej, fotografa Jana Bułhaka – przekazywano sobie wspomnienia i sentymenty. Informacje zawarte są w znaczkach pocztowych – zielony z gołąbkiem pokoju na kuli ziemskiej, z hasłem „WYWALCZMY TRWAŁY POKÓJ”, według plakatu Tadeusza Trepkowskiego, pieczątki z hasłami, na przykład: „ŻĄDAMY ZAKAZU BRONI ATOMOWEJ. RZAD, KTÓRY PIERWSZY UŻYŁBY NAPASTNICZEJ BRONI ATOMOWEJ BĘDZIE POTĘPIONY PRZEZ LUDZKOŚĆ JAKO ZBRODNIARZ WOJENNY!”, znaczek z serii „HELP CRIPPLED CHILDREN 1949” (Pomóż kalekim dzieciom) – jakże wyraziście dziś nabierają aktualności! Historia wyziera z zaświadczeń, legitymacji. Mianowanie Ireny Korczak na inkasenta ZAiKS podpisał 1 lutego 1952 roku Stefan Horski – prezes ZAiKS Inspektoratu Okręgowego na Wybrzeże Gdańsk, Sopot, pisarz, były więzień obozu Oranienburg-Sachsenhausen, autor książki Nr 28932 mówi … Oranienburg.

Lata dzieciństwa autorki, jej brata, to także historia

Zamieszczam zdjęcia – na ulicy Wileńskiej gazowe latarnie, kocie łby, spacerujące kury sąsiadów. Na górce nieopodal mama na nartach z UNRRA. Nagrobki na, nieistniejącym od dawna, cmentarzu żydowskim we Wrzeszczu. Talerz z podwójnym dnem, ozdobiony wizerunkiem dziewczynki piorącej w balii na tarze, zabawki z drewna, gra „Chińczyk”, projektor „Bajka”, książeczki z serii „Poczytaj mi mamo” i in..

Po odejściu bliskich udało się ustalić nowe fakty

Ważna była dla mnie rozmowa z prof. Władysławem Filarem, badaczem historii drugiej wojny światowej, pisarzem. O tym, że był uczniem moich dziadków w Porycku przeczytałam w jego książce Wołyń 1939-1944 Historia pamięć pojednanie. Spotkaliśmy się w Warszawie w lipcu 2015 roku. Opowiedział o miasteczku, o szkole, ofiarował skany świadectw wypisanych ręką opiekuna jego oddziału, Feliksa Korczaka. Wskazał na zdjęciach M. Nitefora, kierownika szkoły, słyszałam o nim w domu, dotąd nie wiedziałam, jak wygląda. Przekazał, że podczas penetracji archiwów dawnego ZSRR dowiedział się, jak w czasie wołyńskiej rzezi zginęli znajomi dziadków, państwo Starzyńscy, u których mieszkał na stancji. Jednym z oprawców był uczeń miejscowej szkoły, który przystąpił do UPA. Opisał, jak wygląda miejsce po, zmiecionym z powierzchni ziemi, Porycku. Rozmawialiśmy o przebiegu w lipcu 2003 roku dwustronnych państwowych uroczystości z okazji 60. rocznicy wołyńskiej rzezi w Pawliwce, pozostałości po Pawłówce – przedwojennej dzielnicy Porycka. Oficjalnie uczestniczył w wydarzeniu. Podzielił się refleksjami, są aktualne do dziś.

Kulminacja – odnalezienie potomków Ryszarda Nosska

Stało się to dziewięćdziesiąt lat po zerwaniu kontaktów w rodzinie. Miejsce pochówku brata babci wskazał mi w lipcu 2015 Grzegorz Sojda, twórca portalu Niebieska Eskadra. Pojechałam na Cmentarz Powązkowski, na nagrobnej płycie brata babci Ireny zostawiłam korespondencję. Z rodziną odnalezioną spotkałam się w Warszawie w marcu 2017 roku. Najstarszy syn córki Ryszarda i Marii, Danuty, Stanisław Pawłowski, odwiedził nas we Wrzeszczu w lipcu 2022 roku. Zrelacjonował nie znane nam dzieje rodziny z jego strony. Udostępnił zdjęcia, dokumenty. Zrewanżowałam się, opowiedziałam o nas.

Ważnym informatorem jest Remigiusz Gadacz

To pasjonat dziejów lotnictwa, członek Klubu Seniorów Lotnictwa w Bydgoszczy, współpracownik portalu Niebieska Eskadra, występuje jako „Jednoosobowa Grupa Rekonstrukcji Historycznej płk. pil. Remigiusz Gadacz”. Nawiązaliśmy kontakt w sierpniu 2021 roku. Przekazał mi biogram Ryszarda Nosska, jeden z wielu biogramów lotników, które bezinteresownie, na przestrzeni wielu lat, opracował. Wskazał – nieznane mi – zamieszczone w książce Adama Popiela – zdjęcie z pogrzebu brata babci, które wywarło na mnie nie do opisania wrażenie. Służył radą, pomocą w pracy. Mieszka w Bydgoszczy. Spotkaliśmy się 15 lipca 2023 roku na obchodach 100 – lecia Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku.

Inne odkrycia

W książce Jarosława Durka Janusz Radziwiłł 1880 -1967. Biografia polityczna odnalazłam fragment: (…) „Znana jest nam relacja sędziny Nosskowej z 23 stycznia 1944 roku, przekazana Januszowi Radziwiłłowi w liście przez Tadeusza Kotowicza. (…)” Aleksandra Czarnołęcka z Działu Sztuki
Muzeum Narodowego w Warszawie, Oddziału Muzeum w Nieborowie i Arkadii, udostępniła mi skan całego listu ze zbiorów rękopisów placówki. Z dokumentu wynika, że – prababcia przebywała w rejonie działań nacjonalistów ukraińskich i że znalazła się w grupie uciekinierów, poznałam inne szczegóły jej życia z tego tragicznego okresu.
Tamże polecono mi wspomnienia Małgorzaty z Radziwiłłów Franciszkowej Potockiej z opisem sklepionej sali na zamku w Ołyce. Wszystko wskazuje, że w tym pomieszczeniu, w okresie międzywojennym Radziwiłłowie spotykali się na obiadach z pradziadkami, babcią, Tadeuszem Kotowiczem, prezesem Związku Strzeleckiego w Ołyce i in.. Tadeusz Kotowicz 20 maja 1951 roku przyjechał do nas na Wileńską, mam kartkę pocztową z jego dopiskiem świadczącym o tym fakcie.

Po obejrzeniu transmisji z 60. rocznicy rzezi wołyńskiej obchodzonej w Pawliwce…
Uświadomiłam sobie, co by się najpewniej z moją rodziną stało, gdyby nie opuściła Porycka. I wpadłam w – przekazaną mi, jak się okazało, w genach przez poprzednie pokolenia – wojenną traumę. Pojechałam do wujka, Mieczysława Iwena, który zrelacjonował szczegóły przyjazdu do nich, do Łucka, latem 1941 roku Ireny, Jadwigi, Stanisława. Jego syn, Przemysław, wydobył z niepamięci wzruszające epizody z naszych wspólnych, powojennych, losów.

W książce cytowane są wypowiedzi Jadwigi, Ireny z drugiej połowy lat 40. XX wieku
Wspomnieniami o mojej rodzinie z okresu zanim pojawiłam się na świecie, podzielili się najbliżsi sąsiedzi z ulicy Wileńskiej: Katarzyna Dyrdowa, Hanna Curyłowa i Barbara Stucka.

Obok relacji pojawia się poezja, fragmenty prozy

Strofy wierszy Zygmunta Jana Rumla, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, urywki powieści Andrzeja Struga, Henri Barbusse’ a wyrażają to, czego narratorzy nie byli w stanie wypowiedzieć.

Książka, podobnie, jak tom pierwszy, jest protestem przeciwko wojnie

Wojna, nawet jeśli się aktualnie nie toczy, jej reperkusje, strach przed nią, tkwią nieustannie w każdym człowieku. O tym świadczą przeżycia bohaterów, dokumenty na stronicach obu tomów. Spacerując w dzieciństwie po Długim Pobrzeżu widziałam po drugiej stronie Motławy ruiny, nad nimi napis: „Nigdy więcej wojny”. Wyspę Spichrzów odbudowano. Nie ma hasła …

Wybuchła wojna w Ukrainie

Walki, terror toczą się w miejscach, w których moi przodkowie mieszkali, przeżywali radości, dramaty. Narody polski i ukraiński zbliżyły się do siebie jak nigdy dotąd. W trakcie wojennych wydarzeń ministrowie kultury Ukrainy i Polski podpisali memorandum o współpracy, przewidujące stworzenie ukraińsko – polskiej grupy roboczej, która, jak powiedział Wołodymyr Zelenski, ma na celu „rozwiązywanie wszystkich wrażliwych kwestii w zakresie pamięci narodowej”, dotyczących „poszukiwań, ekshumacji czy ochrony miejsc pamięci i pochówków” Polaków zamordowanych przez UPA. Stwierdził jednocześnie, że najważniejszym zadaniem jest „obrona suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy”. 2 listopada 2022 roku Fundacja Wolność i Demokracja oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowały o zgodzie strony ukraińskiej na pierwsze prace poszukiwawcze na obszarze nieistniejącej dziś miejscowości Puźniki na Podolu, na obszarze dawnego województwa tarnopolskiego, z udziałem polskich specjalistów. 8 września 2023 roku na portalu www.ukrayina.pl przeczytałam: „(…) Jest zgoda Kijowa na ekshumacje szczątków ofiar Wołynia. Na razie trwają prace poszukiwawcze .(…)” 27 października 2023 roku media obiegła wiadomość: (…)”W byłej miejscowości Puźniki (rejon Czortków, obwód Tarnopolski na Ukrainie) specjaliści polscy i ukraińscy, po czterech miesiącach trudnych poszukiwań szczątków Polaków, ofiar ukraińskich nacjonalistów, odnaleźli zbiorowy dół, w którym w 1945 r. złożono ciała pomordowanych mieszkańców wsi. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wystąpiono do stosownych władz ukraińskich o zgodę na przeprowadzenie ekshumacji, badań oraz godny pochówek. Jest to pierwszy przypadek od ponad 9 lat odnalezienia na Ukrainie szczątków Polaków, ofiar ukraińskich nacjonalistów. (…)” To początek procesu.

Dokumenty rodzinne, zwłaszcza z okresu drugiej wojny światowej, odbierane niedawno jako świadectwa historii…

W obliczu dzisiejszych wydarzeń nabierają świeżych barw. Ze zgrozą patrzę na przepustkę dziadka z frontu na dwudniowy urlop do Łucka, zaświadczenie wydane babci w celu „przedłożenia Oddziałowi Narodowego Zaopatrzenia do przyznania zasiłku ustalonego ustawą rządową dla rodzin wojskowych” i in.. Analogiczne sytuacje, zdarzenia, lęki, niepewność mają miejsce teraz.

Do kogo książka jest adresowana?

Do Polaków, Ukraińców, Białorusinów. Sąsiadka, rosyjskojęzyczna Ukrainka, uciekła przed wojną z Zaporoża, nie wie nic na temat Ołyki. Koleżanka z Gdyni, absolwentka uniwersytetu pyta: „Gdzie ten Poryck?”, nie wie, kim był Tadeusz Czacki, nic nie mówią jej nazwiska Tarasa Szewczenki, Zygmunta Jana Rumla. Ukrainiec, od siedmiu lat mieszkający z żoną i dziećmi w Gdańsku, ogląda moje rodzinne albumy, z podziwem mówi: „U nas żadne zdjęcie się nie zachowało, nie wiem, kim byli moi przodkowie!” Białorusinka o polsko – ukraińskich korzeniach, szukająca dokumentów w celu uzyskania karty Polaka, nie wie o zbrodni katyńskiej. Gdy spotkałam na osiedlu białoruską rodzinę z Lidy, z entuzjazmem powiedziałam: „Mój kolega, poeta gdański, Aleksander Jurewicz, urodził się i dzieciństwo spędził w Lidzie!” Nie słyszeli o nim. Kilka lat przed wybuchem wojny w Ukrainie gościła w Gdańsku młoda grupa teatralna z Ukrainy, której członkowie nie znali twórczości Juliusza Słowackiego. Zmiana granic po drugiej wojnie światowej, sowiecki reżim propagandowy w świadomości kilku pokoleń zrobiły swoje. Trwająca wojna w sposób naturalny to zmienia. Babcia opowiadała mi, że w Porycku żyli obok siebie Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Karaimi, Czesi, Rosjanie, Niemcy. Po drugiej wojnie światowej wielo narodowość w Polsce się skończyła. Spaceruję, jestem w sklepie, u fryzjera. Słyszę śpiewną mowę ukraińską, białoruską. Zawieramy znajomości. Rozmawiamy. Cieszymy się swoją obecnością. Uczymy się od siebie nawzajem. Myślę, że zaczyna być trochę tak, jak przed wojną było w Porycku. Niezależnie od działań na szczeblu państwowym, zmierzających ku zbliżeniu naszych narodów poprzez popularyzację wiedzy historycznej, kultury, trwa, samoistnie, integracja ludzi na szczeblu mentalnym. Jest w tej kwestii bardzo wiele do zrobienia. Dynamika zdarzeń ostatnich miesięcy nie daje możliwości przewidywania, co nastąpi jutro. Wojna musi się skończyć! Mam nadzieję, że książka zachęci czytelników do poznawania wspólnej wielowiekowej kultury i historii, przyczyni się do zbliżenia narodów. I wierzę, że będziemy żyć we wspólnocie, o której marzył, w obronie której zginął, Zygmunt Jan Rumel.

Kiedy będzie można przeczytać książkę?

Zgodnie z planem, na rynku księgarskim, powinna ukazać się w połowie listopada 2023 roku. Na wieczór promocyjny, w konwencji Teatru Domowego, serdecznie zapraszam 24 listopada 2023 roku o godzinie 16. 30 do Domu Uphagena, oddziału Muzeum Gdańska przy ulicy Długiej 12. Udział wezmą potomkowie bohaterów oraz goście specjalni. Będzie, jak zwykle, w nawiązaniu do tradycji panującej w ziemiańskich dworach i mieszczańskich domach, koncert Śpiewnik Domowy, w wykonaniu wokalistów – uczniów Zespołu Szkół Muzycznych w Gdańsku Wrzeszczu z klasy dr hab. Liliany Górskiej, prof. Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki. Gościnnie wystąpi dr hab. Anna Mikolon, prof. A.M. – fortepian. Prezentacja multimedialna przybliży klimat tamtych lat.

Katarzyna Korczak

Zapowiedź wydawnicza Wydawnictwa Bernardinum

Na napisanie książki autorka otrzymała Stypendium Kulturalne Marszałka Województwa Pomorskiego w 2022 roku.

Na okładce: Ryszard Nossek, porucznik pilot 2 Pułku Lotniczego w Krakowie, z żoną Marią i córką Danutą, na tle swojego samolotu typu Potez XV. Lotnisko Rakowice w Krakowie,
pierwsza połowa maja 1926 roku. Z archiwum rodzinnego Katarzyny i Tomasza Korczaków