Wtorkowy, gdański wieczór, 27 stycznia 2015 r. Gdzieniegdzie na Długim Targu topniejący śnieg, atmosfera ciemności rozświetlana latarniami. Siedząc w sieni Instytutu Kultury Miejskiej, taki właśnie widok , jakże pasujący do klimatu omawianego właśnie dzieła, miałam za postacią jego niezwykłego autora, o którym prowadzący spotkanie prof. Uniwersytetu Gdańskiego Józef Majewski tak powiedział: „myśliciel, filozof, filozof religii, historyk idei, pedagog, profesor, eseista i bardzo oryginalny pisarz”.
Zbigniew Mikołejko, główny gość rozmowy rozwinął erudycyjną opowieść związaną z prezentacją najnowszej książki „We władzy wisielca„. Ciemne moce, okrutne liturgie, słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2014,t.2. Sam tytuł, który jest kontynuacją motywu „wisielców Zachodu” (We władzy wisielca. Z dziejów cywilizacji Zachodu, słowo/ obraz/terytoria, Gdańsk 2012, t.1), może przerażać, ale dzieło, co autor podkreślił, „miało oddać sprawiedliwość tym wszystkim bezimiennym zabitym, jak i wymierzyć sprawiedliwość katom”; z jednej strony sprawiedliwie skazanym, jak również ofiarom obłąkańczych czasów przemocy narzucanych ideologii. Bo książka Mikołejki to dzieło o przemocy w kulturze Zachodu, o „kulturze z zamkniętymi oczami na przemoc” i, co zostało zaznaczone, to, że w odróżnieniu do innych kultur (autor szeroko przypomniał historyczne tło cywilizacji Wschodu, od przedkolumbijskiej!) tylko tutaj, w Europie, krzyż, szubienica usankcjonowały modele siły, określiły pewne figury jako „celowe rdzenie przemocy”, czym uznano jej skrajność jako wymierzanie sprawiedliwości. Byłyby więc te książki „sprawozdaniem z procesów przemocy”, których odbiciem jest ów wisielec na różnych, symbolicznych drzewach .
Tak więc w nawiązaniu do tytułu, „władza wisielca” europejskiego to ostatecznie, zdaniem profesora, „dotkliwa przemoc rozumu dążącego do władzy”, który w wyrafinowany sposób od czasów mitologicznej Grecji aż do czasów współczesnych konstruował różnorodne formy dominującego zła. Jedynym pozytywnym odbiciem dla tak widzianej ludzkiej historii może być ów „wstrząs moralny”, jednak pełen ambiwalencji, bo przemoc się powtarza, odnawia. I te wszystkie zróżnicowane rozpoznania autor skrupulatnie zapisał.
W tym znaczeniu nastąpiła ciekawa refleksja o zmieniających się obrazach całego obrzędu publicznych rytuałów egzekucji. W odróżnieniu do czasów starożytnych, nowożytność i współczesność przemieniły różne obrzędy grozy, czyniąc osobliwe przejście od zbrodni do… widowiska, spektaklu, w którym skazani i obserwująca publiczność nawzajem stają się aktorami. Na przykład autor przypomniał nowożytne „karnawały śmierci”, a nawiązał też do współczesnej gdańskiej rzeczywistości, przywołując zdarzenie z 4 lipca 1946 r. To właśnie w tym kontekście odniósł się do wspomnianej już „popkulturowej” reakcji na ceremonie egzekucji, teatralizacji skrajnych zdarzeń, co również, jego zdaniem, wystąpiło w Gdańsku. Mikołejko przywołał egzekucję na Biskupiej Górce, podczas której stracono 11 katów z niemieckiego obozu Stutthof rękami byłych więźniów obozu. Mówiąc o tym zdarzeniu, podkreślił właśnie zmianę sensu publicznego oblicza sprawiedliwej przemocy. Oto byli więźniowie w obozowych pasiakach, w otoczeniu ponadstutysięcznego tłumu obserwatorów (gapiów), dokonują aktu zadośćuczynienia na mordercach. Całość, jak mówił pisarz, przypominało konstrukcję teatru przemocy, a dla podkreślenia wymowy swoich słów krótko odwołał się do zapisu rozmowy z więźniem obozu, który jako karząca ofiara wyznał:” bałem się tego, aby nie kazano mi tylko wieszać kobiety, aby to był mężczyzna”. Wspomniał też profesor o sprzedaży sznurów wisielczych z Biskupiej Górki jako relikwii ze swoistej „gry w wisielca”. To historyczne zdarzenie w ujęciu myśliciela, stało się więc powodem do takiego też namysłu – jak zło zaraża, jak jesteśmy w zmiennych rolach, jak owa szubienica zawsze jakoś jest. Tak się też zresztą kończy książka – „to jeszcze nie koniec”…
Prowadzący spotkanie J. Majewski ciekawie odczytał formalny układ dzieła, porównał je bowiem do polifonicznej struktury fugi Jana S. Bacha! I W tym znaczeniu tak wyróżnił kolejne części: „ temat –kontrapunkt –codę”. Byłby to sposób na odczytanie skomplikowanej szczegółami książki, jakże przy temacie wisielczym pogłębione o sferę dosłownych przeżyć.
Może dlatego słuchacze w wielkim skupieniu żywo reagowali na przeogromną ilość erudycyjnych wynurzeń filozofa. A pośród nich również prof. UG Marek Adamiec, jak również prof. UG Stanisław Rosiek, który zarazem reprezentował gdańskie wydawnictwo słowo/obraz/terytoria.
A co zachwyca turystę – myśliciela w Gdańsku? Z jednej strony nostalgia za „Panienką z okienka” i siedzibą PTTK przy Długim Targu, a z drugiej strony obecne, dorosłe emocje, wewnętrzne doznania całości starej części Gdańska „z tą odrobiną śniegu, z kelnerami zapraszającymi do środka” i „ tą ulicą Mariacką, tak teraz jakby zabudowaną, zamkniętą”…
A więc proces świata zachodzi w człowieku, w jego doświadczeniu, co też wyjaśnia ta trudna, „wisielcza” lektura.
Tekst: Joanna Szymula
Brak komentarza