Firmin jest to łacińskie imię męskie wywodzące się od zdrobnienia Firmus, co oznacza: „mocny, pewny siebie, stały, trwały”. Odpowiednikiem żeńskim jest imię Firmina. W Polsce znane było już od XIV wieku. W Gdańsku też jest Firmin. Ale co tak naprawdę znaczy?

Księgarnia Firmin w Gdańsku


Zapewne wszyscy w Trójmieście pamiętamy pewną księgarnię przy Teatrze Wybrzeże. Już od progu wchodziło się dosłownie wprost w aromatyczne książki, a nad wszystkim pieczę sprawowało kilkoro skupionych księgarzy. Księgarnia początkowo należała do Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego, ale w 2014 r. po kilkunastu latach rozkwitu uznano, że czas na książki w tym miejscu zamknął się. Na szczęście po zgrozie takiej decyzji przyszła wola ratowania obiektu i to rękami pracujących tam pasjonatów. To właśnie dzięki ich determinacji i własnym środkom księgarnia w kruchym momencie swojego istnienia przetrwała. Uwieńczeniem tej wytrwałości i zwycięstwa stała się wtedy charakterystyczna nazwa Firmin (2015). Ale różne okoliczności coraz bardziej narastały, klientów jakby mniej, studenci sąsiedniej ASP rzadziej wchodzili , no i atmosfera terenu gęstniała niejako wbrew czytelnictwu.

Księgarnia Firmin w Gdańsku

Targ Węglowy, naprzeciw którego stała księgarnia, coraz bardziej parskał samochodami, zamykał drogę do drzwi. Potężniał jako parking. Ponadto szykował się remont Teatru Wybrzeże. Jednym słowem desperacja nad przepaścią. Narastający szereg zdarzeń tym razem okazał się zbawienny. Kiedy przyszła propozycja zmiany lokalu właściciele natychmiast podjęli decyzję o przeniesieniu się.

I właśnie w marcu 2020 r. rozpoczyna się nowe życie tej magicznej księgarni pod pełną nazwą Firmin Księgarnia na Lawendowej. Sama nazwa ulicy można powiedzieć jakże wdzięcznie dopasowała się do całości. Wytworzyła się ogólnie ciekawa aura wokół. W sąsiedztwie księgarni znajduje się sklep z artykułami plastycznymi, a drugi bok przyklejony jest do kawiarni filmowej „W Starym kadrze” (to osobne zjawisko w Gdańsku- stylowe knajpki filmowe). A po przeciwnej stronie blask natury – pełne stosy kolorowych owoców na stoiskach przy Hali Targowej. Tak więc zapanował spójny, wysublimowany mikroklimat jakże zdrowej i wysmakowanej konsumpcji. Pracownicy (Viola, Marcin, Ola) Firmin Księgarni od początku wkładali dużo serca w stworzenie własnego kolorytu. Właściwie kojarzymy to miejsce z artystycznym klimatem, którego szczegółami są na przykład charakterystyczne, uszate maskotki, czy sam układ przestrzeni.

Księgarnia Firmin w Gdańsku

Tytuły są tutaj z całego świata, a sposób istnienia ich, działy tematyczne i co ważne – utrzymywanie regularnej ceny książek, świadczą o poważnym podejściu do dzieła i duszy czytelnika. Firmin obok światowej literatury kładzie też nacisk na wspieranie lokalnych inicjatyw, wychodząc naprzeciw różnych głodów czytelnika. Kiedy mowa o lokalnym akcencie autorzy tej koncepcji księgarskiej podkreślają tym samym wagę swojego zawodu, który z jednej strony jest rygorystycznym rynkiem wydawniczym, a z drugiej wyraża się absolutnym zamiłowaniem do książki i pasją. Dzięki takiej koincydencji dba się być może o ostatnie, papierowe księgarnie, bezwzględnie pochłaniane obecnie przez jednolite światowe sieci – giganty.

To dlatego wchodzimy do Firmina poważnie i rozświetlamy od progu spadającymi jak wyobraźnia tytułami. Chcemy i my wspierać naszą księgarnię. Dzieci i dorośli. Zbiory są tutaj wręcz wytropione. Za każdym razem można liczyć na gorące nowości albo po prostu zamówić (akcja – książka na telefon). Właściciele bardzo dbają o wszystkie gatunki , co szczególnie działa w przygnębiającym czasie pandemii. Współczesna literatura stoi w obecności klasyki. Bardzo cenionym księgozbiorem są tytuły z zakresu humanistyki, sztuki (wybitne albumy) i literatury dziecięcej. Kaszubszczyzna, region pomorski, Paweł Huelle, Barbara Piórkowska swobodnie korespondują z książką amerykańską, japońską czy austriacką. Księgarnia z założenia sprowadza też pozycje wydane przez miejscowe wydawnictwa, co stanowi życiodajny dla stron krwiobieg i sens tworzenia książki, jest również wyrazem miejscowej kooperacji i wspieraniem się na rzecz dobrej pracy i jej owoców. Na pewno mocnym atutem są tu dzieła z gdańskiego Wydawnictwa „słowo/obraz/ terytoria”, a dla dzieci rarytasy choćby z Adamady czy z EneDueRabe . Ważne jest w tych wszelakich powiązaniach przekonanie o istnieniu oczekującego czytelnika, zawodowa wzajemność oraz po prostu rozszerzanie świata w Gdańsku poprzez książki. Może to trochę przypominać przeszłość, w której na przykład do Gdańska zjeżdżali z delicjami kupcy z całej Europy i okolicy, ale Jarmark św. Dominika to był znak miejscowy. Tak samo dzisiaj: Firmin Księgarnia na Lawendowej.

czytam bo lubię

Dodajmy również zaprzyjaźnione inicjatywy wrzeszczańskiej Sztuki Wyboru, kameralną Szafę Gdańską przy ul. Garbary czy sopocki Smak Słowa.

Ale jak to jest z tą nazwą Firmin? Pierwszym śladem było skojarzenie właśnie z imieniem łacińskim. Kolejne odniesienie prowadzi do francuskiego, oświeceniowego filozofa Firmina Abauzit’a, który nie dość, że był podobnym do księgarzy z Lawendowej poszukiwaczem erudytą, to też wszechstronnym bibliotekarzem genewskim. A więc mędrzec, miłośnik ksiąg, co nawiązuje do niegdysiejszych spotkań filozoficznych w Firminie. Owszem, wymienione tropy są bliskie, ale jednak brakuje tego rdzenia tematycznego. Zagadka nazwy księgarni, jak się okazało, ma stricte literackie źródło. Otóż wszystko zaczęło się od książki „Firmin” amerykańskiego pisarza i filozofa Sama Savage’a. I to ona zaważyła na wyborze centralnej nazwy. Historia zwierza – bibliofila, szczura, dosłownie pożerającego książki. Podgryzający je w ciemnościach, wiecznie łaknący coraz grubszych, różnych tomów i… ta historia to właśnie ten apetyt na literaturę. Tak trochę przewrotnie.

Tekst i zdjęcia: Joanna Szymula