W sieni Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku (IKM), odbyło się spotkanie, promujące najnowszą książkę Barbary Piórkowskiej – „Utkanki”.  Oprócz pisarki, gościem wieczoru był autor ilustracji Sławomir Lipnicki.

Fot. Dominika Ikonnikow

Fot. Dominika Ikonnikow

Inspiracją do napisania książki stały się rozmowy przeprowadzone w ramach seminarium ,,Wspólny pokój”, zorganizowanego w 2012 roku przez Instytut Kultury Miejskiej oraz Uniwersytet Gdański. Projekt był poświęcony trudnej, powojennej historii Gdańska, i otrzymał oficjalne wsparcie Güntera Grassa. Wspólnie ze Sławomirem Lipnickim – Barbara Piórkowska uznała, że w dyskusji o przeszłości miasta brakuje wielu tropów prowadzących do miejsc, z których pochodzą obecne gdańskie rodziny, czyli z Lwowa, Grodna i Wilna. I pomimo poczucia przynależności do Gdańska, wciąż brakuje zakorzenienia w obecnej przestrzeni. Książka ,,Utkanki” próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest.

Słowo wstępne wygłosiła dyrektor Instytutu Kultury Miejskiej – Aleksandra Szymańska, a spotkanie natomiast moderowała Agnieszka Drotkiewicz. Odpowiadając na pytania prowadzącej, Barbara Piórkowska tkała wielobarwny kilim opowieści o swej najnowszej książce. Wieczór rozpoczął się odczytaniem przez autorkę dwóch fragmentów z ,,Utkanek”, które, jak zaznaczyła moderatorka, były wybrane celowo, bowiem konceptualnie łączą się z nałożoną siatką feng shui na mapę Gdańska.  Uzasadnienie tego wyboru możemy przeczytać na kartach książki:

Zatem, jeśli podzielić plan Gdańska tak zupełnie z grubsza, na kwadraty, a potem wykorzystać siatkę bagua – pożyteczne narzędzie starożytnej chińskiej sztuki feng shui – to wyjdzie nam piękny i porządny widok na sprawy do ukrycia.

Forma samej książki jest sprawą wysoce skomplikowaną. Jak to ujmuje autorka – ,,Utkanki” to swoista wystawa etnograficzna. Książka powstała od strony literatury oralnej – od seminarium literackiego. Wstęp został napisany na końcu, niejako będąc również podsumowaniem. Teksty – miniatury literackie zawarte w zbiorze, nie są na pewno esejami, ale oscylują pomiędzy gatunkami literackimi. Część jest opowiadaniami, część refleksjami, przemyśleniami, intuicją literacką, zasłyszanymi rozmowami. Ma to pozór dzieła naukowego, ale wyłącznie na potrzeby zdarzeń społecznych, obywatelskich. Całość jest, jak to ujęła malowniczo autorka :

…skrzynią malowaną, pewną barwną tkaniną, a nawet dziwolągiem, ubraniem z XIX wieku, które trzeba pokazać. Stąd też tytuł – Utkanki. Jest to książka bardzo osobista, utkana z kreacji, a osnową jest to, co autentyczne.”

Autor ilustracji Sławomir Lipnicki powiedział o książce:

Jest to w jakimś sensie przewodnik po skansenie, jest to bardzo interesująca forma badania przez Basię formy tego skansenu

Autorka czuje przymus pisania o losach tych, którzy tu mieszkają, ale nie mają nic wspólnego z tym, co zostawiła kultura niemiecka w Gdańsku. Oczywiście Kaszubi są tu odrębną narodowością, ale książka odnosi się głównie do osób wywodzących się ze Wschodu – przestrzeni, której już nie ma, ale jednocześnie wciąż pokutuje, istnieje. Wszystkie historie ze wschodnich rubieży Rzeczpospolitej są nieustannie aktywne, toczą się w sposób nierozpoznawalny. I taki był właśnie początek, przyczyna napisania ,,Utkanek” – odsłonięcie tych wspomnień. Jak przyznaje Barbara Piórkowska, tkwiła w niej potrzeba wydobycia, przypomnienia tych historii, bowiem biegną one dawnym szlakiem handlowym i dopiero w Gdańsku – mieście zakończenia szlaku – możliwym było, aby ostatecznie doprawić je szczyptą cynamonu, nadającego im wyrazistości. Język książki jest symboliczny, barokowy, nacechowany metaforą, bowiem nie wszystko dało się opisać wprost – sensu książki należy więc szukać pomiędzy słowami.

Jedna z literackich miniatur w ,,Utkankach” – Smutek Przodkiń. Dlaczego kobiety w Gdańsku nie mają dzieci – jest pisana baśniowo, dzięki czemu autorka oscylowała na granicy dobrej zabawy i magii. Zresztą, jak dodał Sławomir Lipnicki – opowiadanie to mogłoby znaleźć się na liście lektur dla miasta Gdańska, aby spróbować rozwiązać jego problemy społeczne.

Zdjęcia prezentowane w książce pochodzą z rodzinnej kolekcji Barbary Piórkowskiej. Fotografia na okładce przedstawia, przeglądającą się w lustrze, babcię autorki – Zuzannę. Zdjęcia są rodzinnymi historiami, a jednocześnie formą terapeutycznej próby zmierzenia się z dzieciństwem autorki, i zmodyfikowania go literacko. Podczas pisania Barbara Piórkowska wielokrotnie odczuła, że korzenie rodzinne mają  wpływ na teraźniejszość, bowiem zaznaczała:

Nie jestem właścicielką swojej przestrzeni wewnętrznej, ale jej lokatorką. Ze wszystkimi przodkami funkcjonuję w jednym, wielkim domu, ale czuję, że nie do końca mam nad tym kontrolę – zdarzały się przypadki utraty kontaktu z rzeczywistością, kiedy przenikały się we mnie warstwy wielorakich.

,,Utkanki” są książka nieoczywistą. Treść zachęca do połączenia swej osobowości, ciała i świadomości z tkanką Gdańska, który będąc miastem magicznym, codziennie czaruje znakami i symbolami; możemy je odczytywać i dzięki temu być świadomymi, jak prowadzić nasze życie, aby jego ścieżki rozwijały nasze istnienie w odpowiednim  kierunku. Trafnie podsumowała to autorka:

Któregoś dnia spacerowałam ulicami Gdańska, rozmyślałam nad problemem, który mnie trapił i szukałam rozwiązania, a nawet otuchy, co do dalszych wydarzeń i nagle, blisko zresztą Instytutu Kultury Miejskiej, zobaczyłam budowlane rusztowanie, a na nim tabliczkę – ,,Uwaga. U góry pracują”.
Zrozumiałam przesłanie bezbłędnie. Zatem, jeśli chcemy skontaktować się, powiedzmy  dla zabawy lub dla innych względów praktycznych, z przesłaniem Gdańska dla nas, musimy przestawić nasz skaner wewnętrzny na inna percepcję i słuchać, co nasze miasto mówi do nas – wtedy odnajdziemy właściwą drogę.

Miłym akcentem były gorące podziękowania dla Barbary Piórkowskiej od pani prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w Gdańsku – Bożeny Kisiel, za wyjątkowe i pełne uczuć wpisanie na kartach książki historii repatriantów, a okazja była szczególna, bowiem właśnie tego dnia podczas zebrania Rady Miasta Gdańska zostało uchwalone, że rok 2015 będzie Rokiem Pamięci o tych, którzy przybyli do Gdańska z dawnych kresów wschodnich Polski.

Sama Barbara Piórkowska tak podsumowuje swoje najnowsze dzieło:

Książka wyrosła z potrzeby mówienia o naszych trudnych początkach. Nie jesteśmy gdańszczanami i gdańszczankami od pokoleń. Przybyliśmy ze Wschodu z genami, z doświadczeniami i opowieściami, które mają początek we Lwowie, Wilnie, Grodnie.
Trzeba je przypomnieć, uszanować i wpleść w teraźniejszość Gdańska po to, aby mógł on sprawnie i przejrzyście funkcjonować.

Spotkanie z autorką ,,Utkanek” zakończyła symboliczna lampka wina oraz długa kolejka czytelników i czytelniczek po autograf pisarki. Niewątpliwą radościa wydawcy książki –  Instytutu Kultury Miejskiej jest fakt, co podkreśliła Barbara Piórkowska, że ważny udział w przygotowaniu publikacji miał Piotr Mielcarek – specjalista ds. wydawnictw IKM.

Pozostaje zatem życzyć państwu baśniowej lektury ,,Utkanek”, Instytutowi  Kultury Miejskiej wielu tak niezwykłych wydawnictw książkowych, a Barbarze Piórkowskiej – w imieniu gdańszczanek i gdańszczan – kolejnych książek, które wzbogacą nasze serca.

Tekst: Dominika Ikonnikow