Na sopockiej ulicy Obrońców Westerplatte, do końca września można oglądać wystawę plenerową „Pamięć i fotografie”; jej autorem jest Leszek J. Pękalski.

Leszek J. Pękalski - "Pamięć i fotografie"

Sopocka ulica Obrońców Westerplatte składa się z dwóch prawie niezależnych części, przedzielonych kładką dla pieszych przerzuconą nad parowem. Pierwsza przylega do ul. Bohaterów Monte Cassino, obrzydliwie przezwanej „Monciakiem”, ta druga, „za mostkiem”, stanowi swoistą enklawę, oszałamiającą bujną zielenią, pięknymi willami i… historią, ściśle związaną z ludźmi, którzy tam mieszkali i którzy tworzyli trójmiejską bohemę, a przy okazji zapoczątkowali istnienie szkoły noszącej dziś dumną nazwę Akademii Sztuk Pięknych. Studniccy, Żuławscy, Wnukowie, Horno-Popławscy, Strzeleccy, Alfred Wiśniewski, Adam Smolana, Artur Nacht-Samborski, Stanisław Teisseyre, Teresa Pągowska, Piotr Potworowski, Zygmunt Karolak, Stefan Listowski – i wielu innych. Mam ich jeszcze wszystkich pod powiekami, ponieważ sam tam mieszkałem, w sąsiednim domu, w latach 1948-61. W sposób więc nieunikniony, gdy tylko zająłem się na poważnie fotografią, pomyślałem, że trzeba by ich istnienie utrwalić. Wziąłem się do tego w roku 1983 wraz z dwójką kolegów, z błogosławieństwem Urzędu Miasta. Niektórzy mieli mi za złe, że „wysługuję się władzy” w dusznym okresie stanu wojennego, ale, mówiąc szczerze, w ogóle wówczas takie skojarzenia nie przychodziły mi do głowy, tym bardziej, że miałem już wtedy na koncie dużą ilość zdjęć z najróżniejszych protestów, strajków i zadym, robionych często w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu. Zająłem się więc tym „projektem” z dużym zapałem, a i niemałą satysfakcją, ponieważ dało mi to okazję doświadczania ludzi fantastycznie ciekawych i dysponującymi taką klasą, jaką dziś rzadko już się spotyka. Niestety, nie zdążyłem sfotografować wielu spośród nich – a szczególnie żal mi profesora Jacka Żuławskiego, niezmiernie charakterystycznej postaci, którą widywałem niemal codziennie, bo mieszkałem tuż obok.

„Pamięć i fotografie” po raz pierwszy

Pierwsza edycja wystawy, wtedy jeszcze wspólnej, miała miejsce w 1986 roku, w sopockiej BWA . Co się stało z tymi fotografiami, nie mam pojęcia – na szczęście negatywy pozostały bezpieczne w moim domowym archiwum. Potem, w latach dziewięćdziesiątych, pomyślałem sobie, że warto by rzecz kontynuować i portretować dalsze osoby. Urząd Miasta początkowo wyraził zainteresowanie i wspomógł artystę odpowiednią dotacją, ale niebawem, głównie, jak sądzę, za sprawą ówczesnej szefowej Wydziału Kultury, nieżyczliwej projektowi od początku, kurek zakręcił – i tak oto sprawa znalazła niefortunny finał. W proteście przygotowałem, własnym sumptem, kolejną edycję wystawy, już tylko swoją i ograniczoną wyłącznie do osób nieżyjących – miała miejsce w sopockim Dworku Sierakowskich. Na wernisaż, który odbył się w same Zaduszki, 2 listopada 2001, przybył tłum „krewnych i znajomych” owych osób, a także i moich – ludzie stali na zewnątrz, w chłodzie, czekając na swoją kolejkę, bo nie pomieścili się w niewielkich salach Dworku.

Sopot 2015

Obecną edycję, już więc trzecią, z przyczyn finansowych bardzo mocno okrojoną, ale i uzupełnioną o tych, którzy tymczasem odeszli, pod starym tytułem, „Pamięć i fotografie”, można oglądać, podobno do końca września, na płotach tej właśnie „lepszej” części Obrońców Westerplatte. Pokazałem tam dwanaście sylwetek (po trzy fotografie) ludzi, którzy bezpośrednio byli związani z gdańską PWSSP/ASP, a którzy, z wyjątkiem dwóch postaci (profesorowie Kadłubowski i Padlewski), na tej właśnie ulicy ongiś mieszkali. Zdjęciom towarzyszą krótkie notki biograficzne, a całość sfinansowała Gmina Sopot.

Odniosłem wrażenie, że władze miasta patrzą ostatnio jakby znowu życzliwiej na moją osobę i na ów projekt przechowania dla potomności konterfektów wybitnych twórców kultury, których w Sopocie nigdy nie brakowało – co pozwala mi mieć nadzieję, że umożliwią mi kontynuację pracy. Albowiem, jak powiedział kiedyś Christian Boltanski,

Umiera się dwa razy. Pierwszy raz umierasz, kiedy umierasz. Drugi raz umierasz, kiedy ktoś bierze do ręki twoją fotografię i nikt już nie wie, kim jest ten człowiek na zdjęciu

P.S. Chyba niewiele osób wie, że fronton kamieniczki stojącej w Gdańsku na rogu Długiego Targu i ul. Pończoszniczej, tuż przy Zielonej Bramie, przyozdobiony jest rzeźbami przedstawiającymi kilkoro spośród plastyków zatrudnionych przy renowacji Głównego Miasta.

Tekst: Leszek J. Pękalski

Lektura uzupełniająca:

Pomnik króla Jana III Sobieskiego – kto pozował rzeźbiarzowi?

Willa Bergera (ul. Obrońców Westerplatte)

Zagadkowe wizerunki na kamienicy przy ul. Chlebnickiej w Gdańsku