Tajemnicza willa (Willa Bergera), pięknie położna w rzadziej odwiedzanej przez turystów części Sopotu, na ulicy Obrońców Westerplatte (wcześniej Rickertstraße, a jeszcze wcześniej Willenstraße), przykuwa uwagę chyba nawet najbardziej obojętnego na estetyczne wrażenia spacerowicza. Niestety, część swojego zagadkowego uroku budynek zawdzięcza ogromnemu zaniedbaniu, w jakie popadł po wojnie.

Sopot willa bergeraNiewiele wiadomo o jej przedwojennych właścicielach. Willa zbudowana została około roku 1881 na zlecenie gdańskiego radcy handlowego Johanna Immanuela Bergera. Na stałe radca Berger zamieszkiwał na ulicy Ogarnej, a podobnie jak dla wielu bogatych gdańskich mieszczan, willa w kurorcie służyła mu prawdopodobnie przede wszystkim jako letnia rezydencja. Poza sezonem Willa Bergera pozostawała pod opieką dozorcy. W roku 1909, po śmierci Bergera, willę zakupił rentier Paul Heinrich Hermann Ressler, członek loży masońskiej Eugenia pod Ukoronowanym Lwem, który sprzedał ją już po sześciu latach radcy rządowemu Karlowi Kette. W roku 1937 trafiła w ręce kolejnego radcy, budowlanego, Karla Hildebrandta, który był jej właścicielem do końca wojny. Z tego czasu prawdopodobnie pochodzi jedyna zagadka związana z budynkiem, a mianowicie fragmenty instalacji podsłuchowej. Konserwator Monika Jaszczak przypuszcza, że mogło się to łączyć z osobą samego Hildebrandta. Jego nazwisko odpowiada nazwisku wysokiego funkcjonariusza SS ze sztabu komendantury KL Lublin. Zbieżna tożsamość radcy i wysokiej rangi SS-mana pozostaje jak dotąd tylko hipotezą, a zagadka czeka na rozwiązanie.

Powojenne losy willi

Po wojnie zmienił się charakter budynku – z prywatnej rezydencji przekształcono go we własność państwa i w roku 1945 przeznaczono do użytku nowo powstałej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Uczelnię zakładali profesorowie o już wtedy ustalonym prestiżu, Janusz Strzałecki, Marian Wnuk, Józefa Wnukowa oraz Krystyna Studnicka i Juliusz Studnicki. Tak o początkach pisała Józefa Wnukowa:

Byliśmy z tego samego przedwojennego pokolenia, chcieliśmy bardzo nawiązać jak najszybciej do naszej twórczości z tamtych młodych lat, byliśmy wdzięczni losowi, że żyjemy, że możemy zajmować się sztuką, budować nową Szkołę, ale także pływać i żeglować po naszym morzu. Jest zrozumiałe, że nasza twórczość z tamtego okresu jest radosna, martwe natury, pejzaże, portrety malowane w tamtym czasie cieszyły oko bogatym kolorytem.

Wokół tego środowiska artystów Wybrzeża powstała tak zwana Szkoła Sopocka, w której dominującą dziedziną było malarstwo kolorystyczne, a w dalszej kolejności tkanina, ceramika i rzeźba. Koniec szkoły sopockiej nastąpił wraz z przeniesieniem rozwijającej się uczelni do Gdańska w roku 1954. Związki willi Bergera ze sztuką jednak się na tym nie skończyły, przez pewien czas nauczano tam wciąż rzeźby i ceramiki, a ostatecznie przeznaczono ją na mieszkania dla profesorów, malarza Adama Harasa i rzeźbiarza Alfreda Wiśniewskiego (zmałego w 2011 roku) i ich rodzin. Funkcję tę pełni do dziś. Tajemnicza atmosfera, jaka otacza willę, zauważona została przez filmowców. W 1985 roku ogród i frontowa ewelacja „zagrały” w horrorze „Medium”, pierwszym polskim filmie o tematyce okultystycznej.

Magia wnętrza

Willa BergeraNie sposób nie wspomnieć o bogatym wyglądzie dwukondygnacyjnej willi. Dziewiętnastowieczni architekci zaprojektowali budynek w zgodzie z obowiązującymi ówcześnie klasycyzującymi trendami i nawiązaniami do projetów wybitnego niemieckiego architekta Schinkla. O przynależności do tego neo-stylu świadczą o tym między innymi ganek od strony ogrodu, z czterema kolumnani z głowicami nawiązującymi do porządku korynckiego, czy też tympanon zwieńczony do lat 70. trzema akroterionami, czyli naszczytnikami. Innym takim elementem są znajdujące się po obu stronach drzwi wejściowych fasady frontowej nisze z umieszczonymi w nich muzami, Kaliope z księgą i rysikiem; i Erato, trzymającą zwój i lirę. Drzwi flankowane przez te alegoryczne postaci przyciągają uwagę zdobnymi okuciami z wpisanymi w nie stylizowanymi inicjałami pierwszego właściciela, Bergera. Na przeciw wejścia stoi prosta, nieczynna dziś fontanna. Te wszystkie elementy zebrane w całość stanowią o wyjątkowości budynku na tle innych sopockich domów.

Wnętrze willi również zasługuje na poświęcenie mu paru słów, z powodu wieloletniego braku remontu pozostało w nim bowiem wiele elementów oryginalnego wyposażenia, także układ pomieszczeń pozostał niezmieniony. Do dyspozycji Bergera i jego następców był między innym okazały hol z marmurową posadzką i schodami z ozdobną balustradą, sala muzyczna, pokój dzienny, czy oranżeria. W całym budynku powtarzają się motywy liści akantu i meandru, są sztukaterie, kominki i ślady dawnych polichromii.

Były plany, by w willi stworzyć Muzeum Miasta Sopotu, jednak brak pieniędzy na generalny remont zabytku, jak i fakt, że budynek jest zamieszkały, przesunęły realizację tego pomysłu na nieokreśloną bliżej przyszłość.

Tekst: Marta Krzyżowska