O tym, że turyści spacerujący wzdłuż ulicy Piwnej w Gdańsku narażeni są na kontakt ze spadającymi z góry jajkami i pomidorami słyszałam niejednokrotnie. Nie do końca jednak wierzyłam w te opowieści. Do dzisiaj…

ul. Piwna - tuż po jajecznym ataku;)

W ramach cyklu „Gdańskie Miniatury” – projektu edukacyjnego miejskiej instytucji kultury Gdańsk 2016, miałam dzisiaj przyjemność brać udział w spacerach ulicami Głównego Miasta. Ich przewodnim tematem były legendy, opowiadane przez przewodniczkę turystyczną Ewę Czerwińską.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy w momencie losowania gadżetów ufundowanych przez sklep z pamiątkami Szafa Gdańska, na gimnazjalistów – uczestników wycieczki… spadły jajka. Kurze.
Młodzież zareagowała na zaskakującą sytuację salwą śmiechu. Co bardziej żywiołowi uczniowie usiłowali odwdzięczyć się atakującemu jajkami mieszkańcowi ul. Piwnej, śnieżnymi kulkami. Te jednak nie docierały do wysoko położonych okien dowcipnisia.

Zwróciłam się w tej sprawie do przechodzącego ulicą patrolu Straży Miejskiej. Co usłyszałam?

To normalne, nic się z tym nie da zrobić

I tak się teraz zastanawiam, czy to rzeczywiście normalne, że w mieście, które miało ambicje otrzymania zaszczytnego tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, na zwiedzających lecą z okien jajka?  I czy rzeczywiście „nic się z tym nie da zrobić”?

Ciekawa jestem doświadczeń moich Kolegów Przewodników, którym teraz już wierzę:)
Często spotykacie się z takimi „atrakcjami”?