Niebieskie postaci, które w czerwcu pojawiły się na podwórkach centrum Gdańska, to Strażnicy Piaskownicy – dzieło pięciu szczecińskich twórców.
Aktywności Fundacji Wspólnota Gdańska od kilku lat przyglądam się z wielką życzliwością. Szeroki zakres jej działalności niejednokrotnie budził mój podziw. Akademia Gdańskich Lwiątek, Obywatelskie Centrum Sztuki i Edukacji E66, Festiwal Rzeźby z Piasku, Festiwal Sztuki Tutejszej TUTART, Plenerowy Dom Kultury czy Galeria Jednego Dzieła – to sztandarowe projekty, których efekty są często widoczne w wielu punktach miasta.
Trzy lata temu Fundacja zainicjowała Festiwal Instalacji Przestrzennych „Rozdroża wolności”. Wyróżnione w międzynarodowym konkursie dzieła prezentowane są w przestrzeni miejskiej Gdańska. W tegorocznej edycji został zauważeni zostali twórcy ze Szczecina – Przemysław Biryło, Wojciech Gołębiowski, Mikołaj Jerczyński, Jerzy Lipczyński i Szymon Olbrychowski, a ich Strażnicy Piaskownicy stanęli na sześciu placach zabaw – na ulicach: Lektykarskiej, Olejarnej, Świętojańskiej, Koziej, Ławniczej i Rajskiej.
– Z ulicy Koziej Strażnik zniknął już kilku dniach ekspozycji, ci z Rajskiej i Ławniczej, wielokrotnie maltretowani i naprawiani, odjechali do naszej pracowni przy ul. Elbląskiej 66, celem restauracji – powiedziała mi Marzena Świtała z Fundacji Wspólnota Gdańska.
Wielokrotnie przyglądałam się owym niebieskim ludkom, próbując sobie wmówić, że mi się podobają. Bezskutecznie. Mając jednak w pamięci fantastyczne dokonania Fundacji, starałam się zachować dystans do projektu, który moim zdaniem, należy zaliczyć do najsłabszych.
Po dwóch miesiącach „pilnowania” podwórek, Strażnicy Piaskownicy wyglądają żałośnie i raczej przynoszą ujmę niż chwałę pomysłodawcom, sponsorom (w tym Miastu Gdańsk) i artystom. Jak się dowiedziałam w Fundacji, wszystkim figurom zostanie wkrótce przywrócona pierwotna świetność. Mnie ta informacja nie uradowała, wolałabym, żeby odmaszerowali tam, skąd przyszli, co mam nadzieję, moi Przyjaciele z Fundacji mi wybaczą;)
Idea przyświecająca artystom
Oto odautorski opis, otrzymany z Fundacji Wspólnota Gdańska:
Strażnik – żołnierz zabawka – w mundurze, bez atrybutów militarnych w zestawieniu z miejscem zabawy dziecka (piaskownica) wyraża paradoks wolności, którą trzeba chronić i strzec. W pewnym sensie ograniczać – zniewalać. Zderzenie systemu wartości świata dorosłych i świata dzieci – (niewinnego, beztroskiego, czystego) prezentuje temat rozdroży wolności w subtelnej metaforze. Świat dzieci jest światem doskonałym, wolnym od ograniczeń i nieskrępowanym. Żołnierz zabawka pełni rolę anioła stróża, opiekuna wolności, oparcia w razie potrzeby.
Inspiracją do pomysłu jest znaleziona na placu zabaw przy piaskownicy plastikowa figurka zabawka żołnierzyka.
Patrząc na poobijane twarze owych „aniołów stróżów”, z radością spoglądam na Strażników Miejskich – tych z krwi i kości. I to jest jedyny, w moim pojęciu, pozytyw zawitania do Gdańska niebiesko-styropianowo-plastikowo-bezwyrazowych Strażników Piaskownicy.
Ciekawa jestem opinii Czytelników iBedekera – Strażnicy powinni pozostać, czy może bezpowrotnie odejść?
Trudno o kwalifikację artystyczną Strażników, jeśli w ogóle jest to możliwe. Raczej strasznicy.
Jedyna myśl, jak ciśnie mi się do głowy, to taka mianowicie: możemy Wam, drodzy Gańszczanie, postawić tu wszystko, każdy badziew, a Wy i tak musicie to zaakceptować. Vide quatro towers, lub megafony na wieży kościoła św. Brugidy. I to wydaje mi się jedyne odniesienie do wolności, jakie niesie ze sobą tenże performance.
Michał
P.S. A gdzie wrażliwość miejskiego architekta czy konserwatora zabytków?
Fuj, nie zaśmiecajmy przestrzeni wielkomiejskiej jarmarcznymi gadżetami , plastik i styropian odmaszerować !
ten pomysl ze Strażnikami Piaskownicy to calkowity niewypal, nie lepiej pieniadze zainwestowac w kolorowe ogrodzenia i po prostu wydzielic plac zabaw i zrobic go bardziej atrakcyjny dla dzieci, nizeli stawiac jakies bezsensowne figury o których nikt nie ma zielonego pojecia. szczerze mówiac, to mi sie ten straznik kojarzy z komunistycznym policjanetem i wyglada ten poság nieprzyjaznie. W ogole to rozczarowana jestem, ze takie nieciekawe figury stawia sie kolo placów zabaw! przeciez dzieciom powinno sie stawiac jakies ciekawe figurki z kreskówek czy bajek, a nie cos takiego :[ dzieciom nalezy ubarwiac piaskownice i wcale nie musi to byc za duze pieniadze… warto by bylo lepiej spozytkowac te pieniadzeniz na smutnego straznika, który nic poza soba nie przedstawia poza tym ze ma odstraszac doroslych… no ale straszy zapewne i dzieci. zanim ktos wpadnie na pomysl stawiania i upiekszania plac zabaw warto by bylo przeprowadzic jaka akcje i zapytac dzieci np. w jakim kolorze chcieli by miec swoja piaskownice, czy hustawki dzieciom mozna zaufac w przypadku takich spraw, bo maja naprawde swietne pomysly. a jezeli ktos bedzie mial w planie stawiac kolejne figury to tez radzilabym zastosowac taka wlasnie technike, dzieciaki nam doradza kogo chcialy by miec kolo piaskownicy. A propos ogrodzen to moga one byc takze przebogate w kolorystyké i takie wlasnie ogrodzenie bedzie sie milo dziecku kojarzyc, nizeli szary zwykly plot. Warto przy tym tez wspomniec , ze jak beda wydzielone miejsca piaskownic, to i dorosly bedzie z dala sie z tego iejsca trzymal. Ach sie rozpisalam! Pozdrawiam, nie tych 5-ciu artystów tylko logicznych i praktycznych doroslych… i mam nadziejé ze w przyszlosci dzieciaki beda mialy wiecej szczescia i wiecej wpywu na to co powstanie na ich przydomowej piaskownicy 🙂
Strażnik zarazy. Sam zarażony. Mogę poprosić znajomą firmę utylizacji odpadów z tworzyw sztucznych…
Jak usłyszałem niepochlebne opinie o Rozdrożach Wolności i strasznym zębie na Obrońców Wybrzeża to od razu udałem się w przejażdżkę szlakiem „Sztuki nowoczesnej”. Na szczęście na Przymorzu, Oliwie i Zaspie nie ma smerfów. Są natomiast inne cuda. Zrozumieć tego bez folderu (albo kielicha) Fundacji nie sposób. Stąd wśród mieszkańców opinie że: „widzieli jeża, straszny ząb lub rurę”. Z obiektów-instalacji spodobał mi się „Nagłaśniacz Myśli”, ale to głównie dlatego, że jest kolorowy i dzieci się w tym bawią. Resztę akceptuję, ale ciekaw jestem jak długo postoi na przykład pływający na stawie w Oliwie stół.
Załączam link do fotografii z prywatnej wycieczki szlakiem „Rozdroży Wolności”.
Pozdrawiam
Jakub Raciborski
o, cieszę się, że nie tylko ja mam alergię na te błękitne potworki 🙂