Zakończył się trwający trzy tygodnie (30 lipca – 21 sierpnia) Jarmark św. Dominika w Gdańsku, do historii przeszedł też trzydniowy (12-14 sierpnia) Jarmark Jagielloński. Ze względu na skalę przedsięwzięć trudno je porównywać, a jednak trudno mi się oprzeć temu porównaniu ad hoc

Jarmark św. Dominika

Koguty na Jarmarku św. Dominika

Cenię sobie idę organizacji jarmarków, chociaż sama nie należę do tzw. grupy docelowej. Rokrocznie „zaliczam” Jarmark św. Dominika bardziej z potrzeby wyrobienia sobie opinii o nim, niż chęci zrobienia zakupów. Rokrocznie też cieszy mnie fakt ogromnej liczby turystów, świadomie przybywających do Gdańska w trakcie trwania wydarzenia, chociaż osobiście raczej unikam tłumów. Tymczasem…
Tymczasem 11 sierpnia, w przeddzień Jarmarku Jagiellońskiego, pojawiłam się w Lublinie. Razem z mężem zamieszkaliśmy w samym centrum miasta, w miejscu, gdzie koncentrowały się wydarzenia związane z jarmarkiem. Już pierwszy rzut oka na ustawione w rynku stragany kazał mi porównać je z tymi w Gdańsku. Drewniane, schludne i jednolite stwarzały wrażenie miłego dla oka uporządkowania.

Jarmark Jagielloński w Lublinie

Tymczasem w Gdańsku? Od frontu część z nich na pewno jest do zaakceptowania,

Jarmark św. Dominika

ale kiedy się spojrzy „z tyłu sklepu”, to aż szkoda Gdańska:(

Jarmark św. Dominika

Niestety bywa i tak, że również fronty pozostają żałosne:(

Jarmark św. Dominika

Nie zagłębiałam się szczegółowo w programy obu Jarmarków, domyślam się, że były bogate w ciekawe wydarzenia, odniosłam jednak wrażenie, że w lubelskim przedsięwzięciu była zawarta pewna myśl – było to spotkanie wielu kultur, zarówno w wymiarze ogólnopolskim, jak i wschodnioeuropejskim. W Lublinie królowało rękodzieło i rzemiosło artystyczne z Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy – tylko tyle, i aż tyle.

Jarmark Jagielloński w Lublinie

Tymczasem w Gdańsku, jak czytam na oficjalnej stronie Jarmarku:

Atrakcyjność produktu wynika z połączenia oferty handlowej (ponad 1000 kramów ze starociami, antykami, wyrobami artystycznymirzemieślniczymi) z bogatym programem kulturalnym.

Gdyby to było pełną prawdą, byłoby cudnie. Niestety od lat silnym akcentem Jarmarku są stragany wielobranżowe (ustawione wzdłuż ul. Szerokiej), nie licujące z patronem Jarmarku – świętym Dominikiem i przypominające wyprzedaże w supermarketach. Wyśmiewane od dawna, a niestety niemal kultowe dla naszego Jarmarku chińskie majtki, wciąż czują się świetnie.

Jarmark św. Dominika

Celem Jarmarku Jagiellońskiego jest zbliżenie do siebie Lublina, Lwowa, Łucka i Brześcia. Jaka myśl przyświeca Jarmarkowi św. Dominika? Na pewno jest to znakomita promocja miasta (poprzez przyciągnięcie turystów) i być może (tego nie wiem) – znaczny zysk, ja jednak, jako mieszkanka Gdańska, chciałabym czegoś więcej. A gdyby tak zaprosić do współtworzenia  Jarmarku kraje nadbałtyckie, albo miasta hanzeatyckie? Marzyć zawsze wolno;)

Eh, nie planowałam pisania na temat gdańskiego jarmarku (a zwłaszcza krytycznie) – życzę mu jak najlepiej, jednak pobyt w Lublinie zmusił mnie do krótkiej refleksji…

Spacerem po Starym Mieście w Lublinie

W programie lubelskiego Jarmarku były bezpłatne spacery po mieście z licencjonowanymi przewodnikami, zrzeszonymi w Stowarzyszeniu Pogranicze – oczywiście z radością skorzystaliśmy z oferty:) Ubrana w kontusz Iwona Kwiecińska, w dużym skrócie (podczas godzinnego spaceru trudno inaczej) nakreśliła uczestnikom ciekawą historię miasta i zaznajomiła w najciekawszymi zakątkami Starego Miasta. Oboje z mężem byliśmy oczarowani spacerem, a mnie udało się nie robić porównań z wędrówkami, które organizuję dla mieszkańców Gdańska🙂

Dziękuję Pani Iwono:)

Spacer po Starym Mieście w Lublinie

Na zakończenie załączam serdecznie pozdrowienia dla twórczyni ludowej z Łowicza – Teresy Kocus;)

Z twórczynią ludową - Teresą Kocus