Feta, czyli Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych, znów doskonale spełnił swoje zadanie.

fot. Krzysztof Kowalczyk

fot. Krzysztof Kowalczyk

Cały czas niewiele jest w naszym kraju imprez kulturalnych stojących na wysokim poziomie i równocześnie w dużym stopniu skierowanych do rodzin z dziećmi. Za takie imprezy uznaje się koncert dawno przebrzmiałych gwiazd czy też twórców jednego przeboju, w najlepszym wypadku dzieciom proponuje się jałową sztukę stworzoną specjalnie dla nich, w której brak jest mądrego moralizatorstwa czy jakichkolwiek wartości estetycznych. Niewiele jest wydarzeń, w których rozrywka jest umiejętnie łączona z kulturą w prosty, ale nie prostacki sposób. Wydaje się, że odbywająca się już po raz siedemnasty Feta, czyli Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych, skutecznie wypełnia tę lukę.

Oczywiście, w programie festiwalu nie brakuje pozycji skierowanych wyłącznie dla dorosłych, ale oglądając większość teatrów, które zjechały się do Gdańska z całego świata, trudno nie odnieść wrażenia, że są one skierowane do wszystkich grup wiekowych. Teatr uliczny jest oparty nie tylko na aktorstwie, ale czerpie on pełnymi garściami z takich dziedzin jak akrobatyka, pantomima, kuglarstwo i taniec. Jego głównym środkiem komunikowania się z odbiorcą jest ruch i gestykulacja, czasem dźwięk, ale rzadko tekst mówiony – w końcu ten rodzaj sztuki ma być czytelny w równym stopniu dla mieszkańców Lizbony, Sztokholmu i Berlina. Nigdy nie wiadomo, na ulicach jakiego miasta danej trupie przyjdzie występować.

fot. Krzysztof Kowalczyk

fot. Krzysztof Kowalczyk

Szeroki wachlarz możliwości i inspiracji przekłada się na różnorodność dzieł. Szwajcarzy z grupy Loutop zaprezentowali swoją surrealistyczna wizję w przedstawieniu „Steep” („Stromo”), głównie za pomocą wielkich kręconych schodów. Cała historia została opowiedziana jedynie przez dwie aktorki: tancerkę, która swoimi ruchami przekazywała swoje pragnienia i obawy, oraz piosenkarkę, która ilustrowała swoim śpiewem to, co wyprawiała jej partnerka. Z kolei Francuzi z Compagnie Etincelle, zaprezentowali bajkowy dialog kobiety i mężczyzny. „Trajectoires aléatoires” („Przypadkowe Trajektorie”), ponieważ tak nazywała się ich sztuka, była pełna ciekawych wynalazków, które obracały się wokół tematu podróży. Program festiwalu był jak zwykle bardzo urozmaicony, dlatego publiczność miała okazję zobaczyć skrajnie różne podejścia do tworzeniu tego rodzaju widowisk.

Spektakle prezentowane na Fecie mogą czasem drażnić swoją banalnością, ale istotne jest, że spełniają swoją najważniejszą rolę: są świetną formą rozrywki dla szerokiej widowni. Kiedy jeszcze dodamy do tego aspekt społeczno-miejski, czyli promowanie okolic napoleońskich bastionów oraz Starego Przedmieścia, to dostajemy imprezę, bez której trudno byłoby sobie obecnie wyobrazić trójmiejski kalendarz kulturalny.

Autor: Krzysztof Kowalczyk