Drugi dzień Festiwalu Filmowego przyniósł kolejną porcję silnych wrażeń. I to jakich!

Festiwal Filmowy GdyniaNa początek cykl Panorama Polskiego Kina i „Tajemnica Westerplatte”, film Pawła Chochlewa prezentowany już w kinach, daje widzowi wyobrażenie o pierwszych dniach II wojny światowej na Westerplatte. Jest tak sugestywny, że można niemal poczuć atmosferę, w jakiej według wizji twórców przebiegała obrona polskiej placówki, zaatakowanej przez zmasowane siły hitlerowskiej armii. W tle działań wojennych trwa konflikt pomiędzy majorem Sucharskim a kapitanem Dąbrowskim, z których pierwszy jawi się jako wrażliwy na los żołnierzy, ale jednocześnie mocujący się z własną słabością dowódca, któremu przypadła rola poprowadzenia swoich żołnierzy, bohatersko odpierających kolejne ataki wroga, do kapitulacji, natomiast drugi wykazuje wolę romantycznej walki wbrew racjonalnym argumentom, aż do ostatniej kropli krwi, w obronie honoru i ojczyzny. Michał Żebrowski w roli majora Sucharskiego nie jest, według mnie, przekonujący, choć może tak być za sprawą scenariusza, który w taki sposób nakreślił tę postać. Wspaniałe role drugoplanowe w filmie tym zagrali Mirosław Baka, Andrzej Grabowski, Piotr Adamczyk czy Mirosław Zbrojewicz.

Największe wrażenie robią jednak dźwięk i zdjęcia oraz montaż scen walki – widz ma poczucie, jakby sam był w okopach czy w jednej z wartowni pod ostrzałem wroga.

Ostatnie piętro

Zupełnie inne jest konkursowe „Ostatnie piętro”. Film Tadeusza Króla to opowieść o tym, do jakich czynów może człowieka popchnąć wyrzucenie na margines życia. Wykluczenie staje się udziałem głównego bohatera Derczyńskiego (świetna rola Janusza Chabiora), zawodowego żołnierza, który po latach służby zostaje zwolniony z wojska pod pretekstem redukcji etatów. Derczyński, w swoim przekonaniu patriota, dobry Polak i katolik, nie jest w stanie pogodzić się z decyzją przełożonych, czuje się przy tym zdradzony przez środowisko wojskowych, z którym wcześniej czuł się silnie związany. Sytuacja życiowa, w jakiej się znalazł, w połączeniu z poglądami tkwiącymi w jego świadomości, popychają go w szaleństwo, którego ofiarą padają jego najbliżsi, a w końcu on sam.

Mroczny thriller, w którym napięcie budowane jest w sposób wywołujący u widza przekonanie o nieuchronności tragedii, jaka się musi wydarzyć.

Płynące wieżowce

Tragicznie kończy się również trzeci obraz, który dane mi było obejrzeć w ramach dzisiejszych pokazów konkursowych. „Płynące wieżowce” Tomasza Wasilewskiego śmiało sięgają tematu chyba wciąż trudnego w warunkach naszej tradycyjnej obyczajowości – kwestii związków osób tej samej płci. Na bohaterów opowiadanej historii autor wybrał parę młodych chłopców – Kuby (Mateusz Banasiuk) i Michała (Bartosz Gelner), odkrywających swoją homoseksualność i wzajemne zauroczenie. Mimo kilku ostrzejszych scen, w tym aktu miłosnego pary, twórcy nie przekroczyli granic, a ich opowieść jest subtelnie zniuansowana.

Przekonująco przedstawione są sylwetki bohaterów, którzy początkowo próbują bronić się przed ogarniających ich uczuciem i pożądaniem. Jeden z nich, Kuba, pozostaje w związku z dziewczyną, która dostrzega szczególną więź pomiędzy nimi i podejmuje walkę z rywalem, godząc się na trwanie szczególnego trójkąta emocjonalnego. Ten skomplikowany układ relacji międzyludzkich, w którym pokazane są także macierzyste rodziny obu chłopców i ich reakcje na związek homoseksualny własnego dziecka, znajduje w filmie dramatyczne zakończenie. Jeden z gejów zostaje brutalnie skatowany przez bandytów z ulicy, którzy dowiedzieli się o jego odmienności. Szkoda, że autorzy, przedstawiając tę historię w kontekście problemu wyboru własnej drogi i walki o własne szczęście, zdecydowali się na tak smutne zakończenie i pokazanie w jednej z końcowych scen homofobię i okrucieństwo w „najczystszej” postaci.

Choć w dyskusji z publicznością po projekcji filmu jego twórcy odżegnywali się od zamiaru skoncentrowania się na tematyce gejowskiej, przekonując do szerszego spojrzenia na fabułę, niesie ona ze sobą nie tylko przekaz o potrzebie tolerancji dla odmienności, ale i zarazem stanowi, w moim odczuciu, rodzaj przestrogi przed nadmierną otwartością w sprawach własnej orientacji płciowej wobec innych osób – właśnie z powodu braku tolerancji w społeczeństwie.

Jutro kolejne projekcje i następne relacje!

38. Gdynia – Festiwal Filmowy – otwarcie

Tekst: Kinomanka