Rok 2011 został ogłoszony Rokiem Jana Heweliusza -znanego gdańskiego browarnika, rajcy, naukowca i artysty-rzeźbiarza oraz rysownika.
– Wszyscy kojarzą Heweliusza z browarnictwem, a to był po pierwsze wielki uczony – zżyma się dr inż. Grzegorz Szychliński, zastępca dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. – Każdy musi z czegoś żyć. Rodzina Heweliuszów parała się akurat browarnictwem. Tymczasem dochody z piwowarstwa pozwalały Heweliuszowi na spokojne prowadzenie badań astronomicznych i konstrukcję przyrządów naukowych.
28 stycznia przypadnie 400-letnia rocznica urodzin, oraz 324. śmierci słynnego gdańszczanina. Śmierci, którą sobie ponoć astronom wyczytał ze znaków astronomicznych. Legenda mówi, że odkrył te znaki na pięcioramiennej gwieździe, zwieńczającej gdańską Basztę Pod Ciemną Gwiazdą (północno-wschodni róg umocnień XVII-wiecznego Gdańska, w sąsiedztwie Bramy św. Jakuba na ul. Łagiewniki), która spadła podczas wichury.
Astronomią młody Heweliusz zainteresował się już podczas nauki w Gdańskim Gimnazjum Akademickim od innego gdańskiego astronoma i matematyka – Piotra Krügera. Pogłębił tę wiedzę podczas modnych w nowożytnych czasach studenckich podróży krajoznawczych po Szwajcarii, Anglii i Francji.
– Gdy wrócił do Gdańska zbudował na dachu rodzinnego domu przy ul. Korzennej pierwsze i największe obserwatorium astronomiczne w tej części Europy. Dopiero potem powstały obserwatoria na Biskupiej Górce i w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Nauki (charakterystyczna kopuła na Muzeum Archeologicznym przy ul. Mariackiej – dop. red.) – mówi dr. Szychliński. – Heweliusz korzystając z własnej konstrukcji oktantów, sekstantów i lunet stworzył najdoskonalszą mapę powierzchni Księżyca, która służyła innym uczonym na całym świecie do czasu wynalezienia fotografii. Za te zasługi nazwano jego imieniem jeden z kraterów na naturalnym satelicie Ziemi (podobnego zaszczytu dostąpili trzej inni gdańszczanie – to ewenement na skalę światową).
Heweliusz dosłużył się w swoich czasach miana księcia astronomii, jednakże nie doczekał się uznania dla swojej pracy w rodzinnym mieście.
– Chociaż dostawał fundusze na badania od królów Polski (Władysława IV i Jana III Sobieskiego) oraz Francji (Ludwik XIV), z towarzystw naukowych, m.in. słynnego brytyjskiego Royal Society, ale od ówczesnych władz Gdańska ani talara – mówi dr. Szychliński.
Poza książkami Selenografia (1647), Machina Coelestis (1679) i Cometographia (1668) oraz nielicznymi przyrządami naukowymi, jego spuścizna nie zachowała się. Ich ocalenie zawdzięczamy jego żonie Elżbieta Koopman Heweliusz, równie interesującej bo pierwszej astronomki w Polsce.
Niesamowity, wręcz kosmiczny zbieg okoliczności sprawił, że rozpoczęcie obchodów roku wielkiego astronoma zaczęło się od zaćmienia Słońca (w Polsce 80 procent powierzchni tarczy gwiazdy) przez Księżyc 4 stycznia. Na kolejne miesiące zaplanowano inne atrakcje. Szczegóły na portalu www.janheweliusz.pl
Autor: Andrzej Mróz
Grzegorz jest wspaniałym ambasadorem Heweliusza. Ostatnio podczas sesji Rady Miasta Gdańska
wygłosił piękną laudację ku pamięci rajcy-astronoma . Teraz nasz prezydent i gdańscy radni nie mają
wyboru i muszą pośmiertnie Go dotować . A swoją drogą nie wierzę w przypadki.
Hewelke wszystko sam zaprogramował !!!
Pan Grzegorz jest wspaniałm ambasadorem nie tylko Heweliusza.