Park Ferberów to dawny ogród leśny jednej z najbogatszych gdańskich rodzin patrycjuszowskich. Dzisiaj, porośnięte bukami wzgórza, stanowią wspaniały teren do spacerów.

Dawna gospoda Trzy Świńskie Łby

Nazwa Park Ferberów dla ogrodowego kompleksu nieopodal rezydencji Konstantego Ferbera nad Kanałem Raduni, została zaakceptowana przez Radę Miasta w lutym 2020 r. Zanim jednak do tego doszło, mieszkańcy i Rada Dzielnicy Orunia – Św. Wojciech – Lipce włożyli ogrom serca, aby doprowadzić do rewitalizacji uroczego zakątka Gdańska. Dla większości gdańszczan wzgórza nad domem podcieniowym Lwi Dwór i rezydencją Ferberów były przez lata zupełnie obce. Dla mnie również, aż do dnia, kiedy w 2017 r. zostałam zaproszona na pewien spacer, o którym piszę TUTAJ.
Trzy lata po wspomnianym spacerze, to ja zapraszam Państwa na wędrówkę, dla której tło stanowią zbiorniki wodne, wąziutki strumyczek, rozległa polana i ścieżki zacienione przez dorodne buki.

Wędrówkę rozpoczęliśmy przed dawną gospodą Trzy Świńskie Łby, dzisiaj Przedszkolem Nr 24 przy ul. Trakt Świętego Wojciecha 320 (tu zostawiliśmy samochód). Z centrum Gdańska pod przedszkole można się dostać autobusami nr 207, 132, 205, 200 i 232; należy wysiąść na przystanku Niegowska.
Wejście do parku jest w jego północnym narożniku, na wysokości kładki nad Kanałem Raduni, otwartej we wrześniu 2020 r. Tuż za nią widać dom podcieniowy Lwi Dwór oraz dawną rezydencję burmistrza Gdańska – Konstantego Ferbera.

Lwi Dwór i w tle rezydencja Ferberów

Widoczny na zdjęciu szlaban jest bezpośrednią drogą do parku. To opcja dobra dla osób z wózkami dziecięcymi, my ruszyliśmy ścieżką w prawo, w kierunku dwóch zbiorników retencyjnych.

Po drodze minęliśmy uroczy (acz już nieco zniszczony) drewniany dom, od lat niezamieszkały.

Widoczne na zdjęciu niewielkie wzgórze to miejsce, z którego rozpościera się rozległa panorama.

Droga na wzgórze prowadzi pomiędzy zbiornikami.

Wzdłuż zbiornika wiedzie droga do PRYWATNYCH zabudowań gospodarskich.

Szczyt wzniesienia stanowi łąka, z której widać nie tylko panoramę, ale także najbliższe zabudowania gospodarskie, a wśród nich jeszcze jeden (poza Lwim Dworem) na terenie Lipiec dom podcieniowy – wytrawne oko go znajdzie;) Teren gospodarstwa jest prywatny, ale nam się udało spotkać mieszkańca i otrzymaliśmy zgodę na obfotografowanie obiektu. Nie wypada mi jednak pokazywać zdjęcia, zwłaszcza że na sznurku w podcieniu suszyły się desusy:)
Latem łąka kusi poziomkami.

Wróciliśmy nad zbiorniki. Po minięciu drugiego z nich spotkała nas niemiła niespodzianka, która jednak wzbudziła nasze wątpliwości, więc zadzwoniłam do Radnego Rady Dzielnicy Orunia – Św. Wojciech – Lipce, Leszka Wincełowicza, który nam wyjaśnił, że to „oddolna inicjatywa” właścicieli sąsiednich zabudowań, i nie jest umocowana prawnie.
Po telefonie od Radnego, właściciele obiecali usunąć tablicę.

[EDIT 3 maja 2021 r.] – Szanowni Państwo – nieświadomie wprowadziłam Państwa w błąd, a sama „wtargnęłam” na teren PRYWATNY. Przepraszam.
Odezwała się do mnie miła właścicielka i… umówiłyśmy się na spacer, który mi wyjaśni czy i ewentualnie którędy można dotrzeć nad strumyk (być może nie można). Po spotkaniu stworzę odrębny post, tymczasem zachęcam na spacer „po bożemu”, czyli powrót z tego miejsca do szlabanu:)

A więc bez wyrzutów sumienia ruszyliśmy ku źródłom niewielkiej strugi przecinającej park.

Kilkaset metrów dalej dotarliśmy do urokliwej łąki i źródeł strumienia. O tym, jaką potęgą jest woda, przypomniała nam spora wyrwa w ziemi, powstała zapewne w wyniku ulewnego deszczu.

Na łące kończy się dróżka, która prowadziła nas wzdłuż strugi. Mieliśmy do wyboru wrócić lub przedrzeć się przez chaszcze (latem to chyba nie jest możliwe). Oczywiście wybraliśmy tę drugą możliwość.

Pamiętałam ze spaceru trzy lata wcześniej, że po wdrapaniu się o poziom wyżej, zobaczymy niemal bezkresną łąkę.

Widoczny w oddali żuraw nie pozostawił mi złudzeń…

I stało się! Zabudowania deweloperskie zbliżyły się do parku. Z drugiej strony – nie ma się co obrażać – każdy chce mieć dach nad głową.

Opuszczamy uzbrojoną przez deweloperów łąkę i wracamy do celu naszego spaceru – do parku;)

Wąska droga w brzeziniaku doprowadziła nas do głównej „promenady” w parku.

W 2018 r., z okazji setnej rocznicy Odzyskania Niepodległości, mieszkańcy dzielnicy posadzili w Parku Ferberów dąb, który został nazwany „Konstanty”, od imienia założyciela parku Constantego III Ferbera.

Na szczycie wzniesienia, pobliscy mieszkańcy własnym sumptem urządzili teren do wypoczynku, a kawałek dalej radny dzielnicy odkopał fundamenty dawnej wieży widokowej, z której rozpościerała się panorama na Gdańsk i Żuławy. Odbudowanie wieży jest marzeniem lipczan:)

Idąc ścieżką w dół doszliśmy do znanego już nam szlabanu (prowadzącego od strony Kanału Raduni do parku), a po drodze mogliśmy podziwiać wieże Głównego i Starego Miasta.

I w tym miejscu mógł się nasz spacer zakończyć, jednak krawędzią parku ponownie ruszyliśmy w górę. Warto było;)

Po chwili dostrzegliśmy zabudowania dawnej gospody, a na jej zapleczu oczami wyobraźni ustawiliśmy muszlę koncertową, z której płynęły dźwięki umilające czas bywalcom karczmy.

Okrążyliśmy „Trzy Świńskie Łby” i wróciliśmy nad Kanał Raduni.

Jeśli szukają Państwo pomysłu na inny spacer, to zapraszam do lektury kolejnych wpisów:

POMYSŁ NA SPACER

Zapraszam do obejrzenia filmiku, który nagrałam na terenie dzisiejszego Parku Ferberów w lipcu 2017 r.

Bardzo Państwa zachęcam do odwiedzenia dawnego ogrodu, który formalnie jest najmłodszym parkiem w Gdańsku. Każda Państwa wizyta w tym miejscu będzie ogromną radością dla mieszkańców zaangażowanych w rozwój ich małej ojczyzny.
A! I co bardzo ważne – można się po prostu elegancko przejść po parku, nie ma potrzeby przedzierania się przez chaszcze, chociaż… czasami warto spróbować;)