Zimowy cykl wędrówek zorganizowanych przez Pomorską Regionalną Organizację Turystyczną (PROT) „Chodźmy na spacer” bardzo mi przypadł do gustu, więc… chodzę.
Założeniem spotkań jest godzinny spacer po mieście (z przewodnikiem) oraz wizyta w obiekcie wpisującym się w temat spaceru. Faktem jest, że podobno wędrówki były dedykowane dzieciom, a korzystają z nich głównie dorośli, ale cieszą gdańszczan i to jest najważniejsze;)
Motywem sobotniego spotkania (9 lutego) było życie w Wolnym Mieście Gdańsku, o którym opowiadała Izabella Daszkiewicz.
Spod siedziby PROT ruszyliśmy na ulicę Za Murami…
Tu, na murze zawisły tablice harcerzy i harcerek gdańskich poległych i pomordowanych w latach II wojny światowej 1939-1945.
– Bernard Filarski, Stefan Mirau, Alf Liczmański, Alfons Flisykowski czy Tadeusz Ziółkowski – te znakomite nazwiska to dawni harcerze. Dzisiejszy spacer będzie częściowo wędrówką śladami tych ludzi i tablic im poświęconych. Można powiedzieć, że wszystko od harcerstwa się zaczęło i na harcerstwie się skończyło – opowiadała przewodniczka.
Ulica Pocztowa, ulica Kaletnicza…
Czy przechodząc ulicą Pocztową (łączącą Długą i Ogarną) zwrócili Państwo uwagę na tablicę poświęcona współtwórcy harcerstwa w Wolnym Mieście Gdańsku (ja dotychczas nie)?
A czy podążając ul. Kaletniczą ku Bazylice Mariackiej zwrócili Państwo uwagę na tablicę poświęconą Bernardowi Filarskiemu? Warto się w biegu zatrzymać, przeczytać, zadumać…
Na Długim Targu
Tablicę pamięci Bernarda Filarskiego ufundowało Towarzystwo Przyjaciół Gdańska, które w ramach swojej działalności zorganizowało Muzeum Strefa Historyczna Wolne Miasto Gdańsk, pokazujące jak wyglądało życie w Gdańsku w latach 1920-1939. Zdjęcia, archiwalia, przedmioty codziennego użytku z okresu dwudziestolecia międzywojennego to wielka pasja Piotra Mazurka – duszy muzeum.
Muzeum ma swoją siedzibę na Długim Targu 25/27 (poprzedni adres to ul. Piwna). W planach spaceru nie było zwiedzania tej placówki, warto tam zajrzeć indywidualnie. Ja byłam wielokrotnie;)
Zanim jednak dotarliśmy do siedziby muzeum poświęconego WMG, mieliśmy wątpliwą przyjemność odkrywania tablicy poświęconej Franciszkowi Kręckiemu – adwokatowi, który Polakom w WMG udzielał bezpłatnych porad, a jako dyrektor jednego z banków udzielał im również bezzwrotnych pożyczek. Za działalność społeczną, polityczną i wojskową został odznaczony orderem Virtuti Militari, Krzyżem Kawalerskim Orderu Polonia Restituta i Złotym Krzyżem Zasługi, a tymczasem tablica poświęcona jego pamięci jest zasłonięta restauracyjną markizą z reklamą piwa.
Czas na Targ Rybny
Wędrując śladami harcerzy WMG trafiliśmy na Targ Rybny. Nietrudno tu zauważyć popiersie Tadeusza Ziółkowskiego – kapitana żeglugi wielkiej, komandora pilotów portu gdańskiego, komendanta żaglowca szkolnego Marynarki Wojennej „Lwów”, człowieka, który odmówił wprowadzenia do gdańskiego portu niemieckiego pancernika Schlezwig-Holstein. Były harcerz zginął podczas zbiorowej egzekucji polskich działaczy.
Ostatnim punktem programu spaceru z Izabellą Daszkiewicz była historia obrony Poczty Polskiej w Gdańsku. Stojąc na dziedzińcu polskiego urzędu pocztowego w czasach WMG, przewodniczka opowiadała o realiach życia w Wolnym Mieście Gdańsku do roku 1930, kiedy Polacy i Niemcy żyli we względnej harmonii, oraz po przybyciu do Gdańska Alberta Forstera, którego zadaniem było przygotowanie miasta do wcielenia do III Rzeszy i całkowitego zgermanizowania ludności. Życie dziesięciu procent Polaków, którzy mieszkali na WMG stało się nieznośne i niebezpieczne. Na wiosnę 1939 roku było wiadomo, że wybuchnie wojna, Polacy rozpoczęli przygotowania do obrony Poczty Polskiej… Zadaniem pocztowców była obrona budynku przez pięć godzin, tymczasem trwała od godziny 4:45 (1 września) do wieczora, kiedy to pod budynek podjechał samochód z motopompą. Siedziba pocztowców została oblana benzyną i podpalona. Pocztowcy się poddali. Jako pierwszy z budynku wyszedł dyrektor poczty i został… zastrzelony. Trzydziestu ośmiu pocztowców zostało osądzonych, potraktowanych jako bandytów i rozstrzelanych.
Po latach ich szczątki zostały odkryte i pochowane na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu na Zaspie. W 1998 roku, dzięki publikacjom Dietera Schenka, pocztowcy zostali zrehabilitowani.
Od harcerzy się zaczęło i na harcerzach się zakończyło – tak podsumowała spacer przewodniczka, która jako literaturę uzupełniającą spacer poleca:
I przyszedł czas na zwiedzanie Muzeum Poczty Polskiej. Niestety jednorazowo mogło do niego wejść dwadzieścia osób, pozostałym osobom zaproponowano czekanie 30 minut. Zrezygnowałam. To był jedyny slaby punkt sobotniego spotkania z historią Wolnego Miasta Gdańska.
To jest właśnie „polska „. Rehabilitacja pocztowców dopiero w 98roku , hańba!