Celem naszego spaceru w pierwszy weekend kwietnia była Olszynka. Byliśmy ciekawi jak dzisiaj wygląda Dwór Olszynka. I chociaż spacer zaczął się od tego, że na Dolnym Mieście przebiegł nam drogę czarny kot, wyprawa okazała się fantastyczna i godna polecenia.

Fosa południowych fortyfikacji Gdańska / Fot. Ewa Kowalska
Kocur strzegł swojego podwórka i niechętnie patrzył na intruzów, którzy wdarli się na jego teren, czyli kwartał ograniczony ul. Wróblą (przedłużenie Łąkowej), Kurzą, Redutą Wyskok i Szczygłą.
My jednak uparcie chcieliśmy zobaczyć zakamarki, które niedługo mogą się całkowicie zmienić. Takie obrazy warto utrwalić w pamięci…
Powoli kamienice Dolnego Miasta odzyskują dawny blask, trzeba żyć nadzieją, że i dawny Szpital Najświętszej Maryi Panny wraz z dworkiem Uphagenów z 1800 r. (na zdjęciu po prawej stronie) doczekają się lepszych czasów.

Dolne Miasto – ul. Wróbla, Łąkowa i Zdzisława Kieturakisa
Wchodząc w głąb ul. Reduta Wyskok, zajrzeliśmy do czekającego na nadejście prawdziwej wiosny Ogrodu Centrum Reduta. Czym jest owe Centrum? Zainteresowanych odsyłam do lektury tekstu opublikowanego na stronie Opowiadaczy Historii.
Stojąc na ul. Reduta Wyskok nie mogliśmy oderwać oczu od ceglanych zabudowań, a nasze myśli opanowało pytanie – Kiedy tu wróci życie?
Po chwili zadumy przypomnieliśmy sobie, że celem naszego spaceru jest przecież Olszynka. Ruszyliśmy więc ku wodzie potocznie, acz błędnie. nazywanej Opływem Motławy. Fosy południowych fortyfikacji Gdańska przed wiekami służyły do obrony miasta, dzisiaj to wspaniałe tereny do rekreacji.
Przeszliśmy przez mostek, który przed wielu laty prowadził nas od pętli tramwajowej do działki ogrodniczej moich teściów, a dzisiaj stanowi instalację artystyczną „Zanurzenie„, autorstwa Justyny Wencel i Marcina Chomickiego.
Pożegnaliśmy (na chwilę) Dolne Miasto i wygodną ścieżką ruszyliśmy ku sercu Olszynki.
Aż w końcu zaczęły się schody..;)
Po drodze do dworu oczarowała nas ulica Pusta – zadbana i spokojna.
Sklep spożywczy na Olszynce. Przed 30 laty, po drodze na działkę, robiliśmy tu drobne zakupy. Ale co tam wówczas kupowaliśmy? Co mogło być w ofercie? Zupełnie nie mogliśmy sobie przypomnieć…
Zachwyciły nas panele słoneczne na dachu budynku – XXI wiek wkroczył tu bez zahamowań;)
Aż wreszcie cel podróży – Dwór Olszynka. Zbliżaliśmy się do niego z biciem serca – kiedy byliśmy tu ostatnio, dwór i jego otoczenie wyglądało przygnębiająco.
Zdjęcia Dworu Olszynka z 2005 i 2006 roku
Dwór w 2013 roku został przekazany w ręce zboru zielonoświątkowców Nowe Życie i.. ocalał. O zmianach, które tam zaszły można przeczytać w artykule Jakuba Gilewicza, na portalu www.trojmiasto.pl.
I rzeczywiście, zmiany na tym terenie zaszły ogromne. Posesja jest ogrodzona, uporządkowana i tchnięte w nią zostało życie. Nadal trwa remont, ale chyba nikt już nie ma wątpliwości, że dwór dostał się w odpowiednie ręce.
Najbliższe otoczenie niezmiennie pozostaje urokliwe:)
Niestety prawda jest też taka…
W tym momencie planowaliśmy wrócić, ale coś nam jednak kazało rzucić okiem na mojego ś.p. Teścia ulubiony (i niezwykle zadbany) skrawek ziemi. Przykry to był widok.
W drodze powrotnej, ponownie przechodząc koło Dworu Olszynka – zachwycił nas widok wieży Bazyliki Mariackiej. Że też nigdy jej z tego miejsca nie widzieliśmy…
Którędy do domu?
Ulicami Olszyńską i Mostową, ruszyliśmy w kierunku wyremontowanej Bramy Nizinnej, po drodze zachłystując się sielskim klimatem dzielnicy.
Naszej uwadze nie umknął zakład produkcyjny znanego piekarza Grzegorza Pellowskiego.
Z przyjemnością rzuciliśmy też okiem na Bastion Żubr, którego zazwyczaj oglądamy z innej perspektywy.
Aż wreszcie naszym oczom ukazała się Brama Nizinna, która otrzymała nowe życie i odzyskała dawną świetność. Warto tam zajrzeć!
Nasz spacer dobiegał końca. Grodzą Kamienną ruszyliśmy w kierunku Kamiennej Śluzy…

Widok z Kamiennej Śluzy
Ze śluzy do punktu wyjścia ponownie poprowadziła nas ścieżka rekreacyjna.
Po chwili ponownie znaleźliśmy się na ulicy Kurzej, przy której rozpoczęliśmy nasza wycieczkę.
Zakończenie spaceru było dla nas ogromnie miłą niespodzianką. Przy tramwaju Opowiadaczy Historii spotkaliśmy Elę Woroniecką i Jacka Górskiego, bez których aktywności Dolne Miasto nie byłoby tym, czym jest:)
Podczas wędrówki pokonaliśmy 5,61 km. Czy warto było? Myślę, że zdjęcia mówią same za siebie. Zachęcam Państwa do ruszenia naszyli śladami, oczywiście z pominięciem pewnej działki;)
Brak komentarza