Sobota, 25 września, upłynęła w Gdańsku pod znakiem konsumpcji. Gdańszczanie i turyści gremialnie zasiedli w restauracjach, które przystąpiły do projektu „Weekend za pół ceny”, a na Targu Węglowym stanął potężny namiot, w którym odbywało się spotkanie z kuchnią regionalną – Pomorskie Smaki. Organizatorem imprezy był Samorząd Województwa Pomorskiego, a gospodarzem Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, który towarzystwie synów Macieja Kuronia – Jana i Jakuba, na oczach gdańszczan gotował zupę rybną.

– Panie marszałku, jaką pan woli zupę, taką z jajami? – pytał Jakub Kuroń

– Tak, preferuję ostre pokarmy – przytomnie odparł marszałek.

Niezwykłe trio kucharzy rozpoczęło zadanie od krojenia produktów. Do dyspozycji mieli świeżą paprykę, cebulę, czosnek, zieloną pietruszkę i świeże filety z dorsza oraz łososia norweskiego. Przygotowaniom towarzyszyła szalenie interesująca i swobodna narracja Jakuba Kuronia, a pomyłkowe nazwanie go przez marszałka imieniem Maciej, w żaden sposób nie wprowadziło go w zakłopotanie.

Proszę się nie przejmować. Nasz ojciec przez lata nazywany był Jackiem, teraz nad nami wisi imię Maciej.

Panowie bardzo sprawnie posługiwali się nożami, marszałek dzielnie dotrzymywał kroku zawodowym kucharzom, a krojąc cebulę nie widziałam, żeby uronił choćby łzę. – Twardy facet – pomyślałam. Patrząc jednak na pochylone postaci trzech rosłych panów zastanawiałam się, jak czują się ich lędźwie. Blaty stołów do pracy były na tak niskim poziomie, że kucharze musieli pracować niemalże zgięci w pół. Oj, pewnie nie przyzwyczajony do pracy w takim warunkach marszałek, ostro teraz walczy z bólem pleców.

Gotowanie zupy nie było jedyną atrakcją imprezy „Pomorskie Smaki”.  Pomorskie masarnie, serowarnie i piekarnie przedstawiły swoją ofertę przybyłym gościom, których nie trzeba było namawiać do próbowania smakowitości. Wszystkiemu towarzyszyły stoiska z rękodziełem ludowym.

W programie spotkania również były zabawy dla dzieci, występ kabaretu, koncert i pokaz laserowy.

Podczas mojego pobytu na Targu Drzewnym tłumów w namiocie nie było, ale też nie świecił pustkami. Piękna pogoda zachęcała raczej do przebywania na powietrzu, niemniej spotkanie Pomorskie Smaki na pewno można zaliczyć do udanych, a ci, którzy wzięli z nim udział, zapewne z przyjemnością skorzystają z następnej edycji. Oby tylko nie trzeba było na nią czekać do następnych wyborów samorządowych…