Jednym z dawnych gdańskich zwyczajów adwentowych było robienie tzw. śliwkowego człowieka (Pflaumenmann). Figurka ta nie służyła właściwie do niczego, poza funkcją zdobienia stołu na czas adwentu. Oczywiście można było i należało ją skonsumować po odbyciu tej zaszczytnej roli.
Robienie Pflaumenmanna było tradycyjnie zadaniem dla najmłodszych. Można było zrobić go tylko na swoje potrzeby, dobrze widziane było natomiast wyprodukowanie większej ilości i obdarowanie nimi tych, którzy z braku dzieci, nie mogli liczyć na to, że ktoś u nich w domu postawi śliwkowego luda.
Ponieważ tradycja to piękna rzecz, tradycja zapomniana to wielka szkoda dla kultury, a tradycja miejsca, w którym się żyje to rzecz ważna przypomnienia, a kolokwialnie mówiąc – reintrodukcji, niniejszy artykuł pomyślany jest jako ilustrowany kurs robienia Pflaumenmanna.
Do naszego dzieła będziemy potrzebowali:
– paczki suszonych śliwek
– sporego orzecha włoskiego
– kilku kawałków giętkiego, średnio grubego drutu
– kawałka sztywnego kartonu
– czarnego mazaka
– kombinerek
– nożyczek
– kleju biurowego
– szpulki mocnych nici
– czegoś ostrego do zrobienia dziurki w orzechu
Gdy już uda nam się to wszystko zgromadzić, należy włączyć nastrojową muzykę, zaprosić do współpracy dzieci, uratować przed nimi resztę śliwek, usiąść w ciepłej kuchni i zabrać się do roboty.
Przy pomocy mocnych dłoni uzbrojonych w kombinerki tniemy drut na odcinki. Trzy powinny mieć mniej więcej po 15 cm, a jeden około 40 cm.
Faza I: Nogi i tułów
Najdłuższy kawałek drutu kształtujemy w sposób pokazany na ilustracji.
Tak powstają nogi Pflaumenmanna i podstawka, która będzie go utrzymywała we względnym pionie. Na sterczące ku górze części drutu nawlekamy śliwki, a następnie mocujemy zakończenia do dolnej części prostego drutu będącego szkieletem tułowia mocno obwiązując połączenie nicią.
Jeśli mamy szczęście i odrobinę wprawy (o co trudno za pierwszym razem) to całość powinna się już dać postawić.
Faza II: Ręce
Ukształtowane przemyślnie kawałki drutu umieszczany tak jak pokazano na ilustracji:
i łączymy z prostym kawałkiem (tułowiem) mocno obwiązując nicią. Następnie końce (tam gdzie będą dłonie) lekko zaginamy i nawlekamy na ręce Pflaumenmanna śliwki. Całość powinna dać efekt mniej więcej taki:
Faza III: Głowa
Rolę głowy Pflaumenmanna spełni orzech włoski. W orzechu należy zrobić dziurkę o średnicy takiej, żeby zmieściły się w niej trzy związane razem druty, tworzące szyję śliwkowego ludzika. Kiedy skorupka ma już otworek nabijamy orzech tam, gdzie Pflaumenmann powinien mieć głowę. Czarnym mazakiem malujemy mu oczka, nosek i koniecznie szeroko uśmiechnięte usta.
Faza IV: Dodatki
Pflaumenmann musi mieć jeszcze co najmniej dwa atrybuty. Pierwszym z nich jest kapelusz. Robimy go z kartonu, według wzoru pokazanego na ilustracji.
Sklejony kapelusz odstawiamy na moment by wysechł, a przez czas schnięcia zrobimy ludzikowi drabinę.
Za materiał posłuży nam reszta kartonu, który zginamy i wycinamy pół drabiny, tak by po rozłożeniu uzyskać całą drabinę.
Drabinę ustawiamy tak, by opierała się na prawej dłoni Pflaumenmanna. Teraz możemy dokończyć kapelusz. Przy pomocy czarnego mazaka barwimy go dokładnie na czarno, a potem, przy użyciu odrobiny kleju, mocujemy na głowie ludzika. Można oczywiście dodać włosy zrobione z wełny, albo jakiegoś innego włosopodobnego materiału.
Finis coronat opus
I tak nasz Pflaumenmann jest gotowy. Okazuje się, że jest w istocie kominiarzem. Oczywiście proporcje poszczególnych części ciała ludzika można zmieniać według własnej woli i osobistego wyczucia anatomii. Gotowego Pflaumenmanna można postawić w honorowym miejscu (w dawnym Gdańsku wstawiało się go do wieńca adwentowego) i odczekać do pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia, kiedy można i należy dokonać jego unicestwienia, w czym po raz kolejny pomocne okazać mogą się dzieci. A za rok wykonany przed chwilą stelaż należy odnowić, poprawić połączenia i znowu przybrać w śliwki.
Udanego adwentu!
Autor: Aleksander Masłowski
Wprawdzie Adwent na finiszu, ale tradycja rzecz święta, tym bardziej, że gdańska.:)
Nawet jeżeli w tym roku nie zdążymy, to instruktarz na przyszły Adwent jak znalazł :
Życzę Wesołych Świąt 🙂
a można składać zamówienia? 🙂
Aleks, to rozumiem do Ciebie pytanie 🙂 No właśnie, można? Chociażby na przyszły „sezon” 🙂
Jakie zamówienia? Toż to proste jest jak konstrukcja cepa.
Nie ma zamówienia! 🙂 Liczy się tylko taki, którego się zrobi własnoręcznie 🙂
Pozwól, że zacytuję i… pomanipuluję:
Można było zrobić go tylko na swoje potrzeby, dobrze widziane było natomiast wyprodukowanie większej ilości i obdarowanie nimi PRZYJACIÓŁ 😉
No! To w przyszłym roku dostaniemy po śliwkowym ludziu 😉
Ha, a ja sama zrobiłam ! 🙂 Całkiem sprawnie mi to poszło nawet (nie licząc rany kłutej powstałej w wyniku bliskiego kontaktu drutu z policzkiem 😉 )
O, proszę: klik 😉
Inga – śliczny! To zrobisz w przyszłym roku dużo i obdarujesz PRZYJACIÓŁ 🙂
No, tak to jest jak się przegoni tych, co te tradycje mieli we krwi – dobrze, że przypomina się je, chociaż dopiero w następnym wieku !
Słoneczko Stalin może zacznie zachodzić 🙂
Ta tradycja gdańska wejdzie do mojej tradycji rodzinnej. Suszona śliwka- tak- papier – tak- drucik -tak.
Nie trzeba ubijać żadnego żywego organizmu. Dzięki. pozdrawiam Gienia Franczak