Na ścianie hotelu Hilton ze zdziwieniem zauważyłam dzisiaj tabliczkę o treści – „Parkowanie na własną odpowiedzialnosc”. Pozostawiając na uboczu kwestię braku polskich liter, zastanawiam się co autor tych słów chciał przekazać.
Zakładam, być może niesłusznie, że przesłanie informacji jest negatywne, a więc, że jest to ostrzeżenie. Ale jeśli ostrzeżenie, to przed czym, przed kim?
– Przed niedźwiedziami – odpowiedział, czytając mi w myślach, przechodzący obok Krzysztof Rudowski, bohater odbywającego się dzisiaj w Filii Gdańskiej spotkania, nawiązującego tematyką do sesji „Miasta nasze – przestrzeń oswojona”. – Takie same tabliczki widziałem na parkingach w polskich górach. Tam grasują niedźwiedzie, chętnie dobierające się do pojazdów. – kontynuował.
Chciałabym myśleć, że to ostrzeżenie przed niedźwiedziami:) Obawiam się jednak, że to raczej „dorabianie gęby” Gdańskowi i budowanie opinii, że w tym mieście kradną. Budowanie opinii, co warto dodać, również wśród anglojęzycznych turystów. A czy kradną? Pewnie tak, czy jednak więcej niż w innych miejscach na turystycznej mapie świata?
A może to sugestia, że pracownicy hotelu Hilton, albo wręcz turyści… rzucają z okien jajkami, pomidorami, tym, co mają pod ręką… ? Kto wie, może?:)
To proste. W ten sposób informują sknery, że oszczędzanie na parkingu płatnym w podziemiu hotelu może się nie opłacać i w razie czego oni nie odpowiadają za tragedię jaką jest kradzież samochodu jakiegoś hotelowego gościa. A że parkują tam przepiękne auta to różnie bywa 😉
Mam dosyć rozpowszechniania informacji – że w Gdańsku (w całej Polsce tudzież) kradną. Kiedyś byłam przewodniczką grupy, której członkowie bali się wyjść z autokaru „bo kradną i napadają”. Cała ta paranoja będzie tematem jednego części NOTATNIKA PRZEWODNIKA, który powróci na stronkę – jak tylko złapię oddech. Podobnie jak Ewa uważam, że tabliczka ma „wydźwięk negatywny” – czyli klasyczny BRZDĘK!
Kradzieże samochodów ostatnio zdarzają się rzadko, nadto czy parkować można czy tez nie, stanowią znaki ustawione na ulicy. Zdaje sie że to nadinterpretacja czegoś co miejsca nie ma.Używając tutejszej formuły, ewidentny brzdęk 🙁
podobnie śmieszy mnie napis – szatniarz nie ponosi odpowiedzialności za ubranka powieszone w szatni. Bareja się kłania!