Czy cmentarz na kolibkowskiej wyspie można uznać za zapomniany? Codziennie mijają go przecież tysiące pasażerów samochodów i Szybkiej Kolei Miejskiej…
Krzyże zbite z patyków, desek i deseczek; krzyże z pordzewiałej stali i pokruszonego betonu; krzyże podwiązane sznurkami i drutem; krzyże zatopione w cmentarnej ciszy, zaburzonej nieustannym szumem komunikacyjnym – wszystkie one niemo wołają o zainteresowanie, o płomień znicza i o zadumę. Wszystkie te krzyże (i grobowce) padły ofiarą urbanizacji, w wyniku której stały się niejako częścią ruchliwej arterii miejskiej.
Projekt „Gdynia zdaniem blogerów” zmobilizował mnie (i moją koleżankę – Ewę) do wizyty w tym niezwykłym miejscu – ostatnio byłam tam… na początku XXI wieku. Wówczas przedzierałam się przez chaszcze, znad których ledwo „wyglądały” poniszczone krzyże i pomniki. Widok był porażający. Ponad dziesięć lat później nekropolia również nie wygląda jak Powązki, ale widać, że ktoś się nią zainteresował. Pasjonaci Gdyni i jej historii powoli, w miarę swoich możliwości, starają się przywrócić cmentarzykowi należny mu szacunek. Na Forum Gdynia Orłowo znalazłam skan Gazetki Parafialnej z 2006 roku, a opublikowany artykuł* wiele tłumaczy:
* Jedna uwaga do artykułu – Miejski Konserwator Zabytków w Gdyni nazywa się Robert Hirsch.
Katolicki cmentarz w Kolibkach
Niewielki cmentarzyk powstał w 1902 roku jako przykościelna nekropolia, związana z kościółkiem św. Józefa. Niewielka świątynia została ufundowana pod koniec XVIII wieku przez (kolejnego) właściciela Kolibek – hrabiego Józefa Antoniego Przebendowskiego. Hrabia postawił budowlę z myślą o pątnikach wędrujących do Kalwarii Wejherowskiej. Dzisiaj o kościele pozostało jedynie wspomnienie, które w 1999 roku zmaterializowało się w postaci murowanego zarysu.
– W Wielkiej Brytanii tego typu kontury najczęściej tworzy się z regularnie strzyżonych żywopłotów, a nie z klinkierówki, to chyba słuszny kierunek – zauważyła Ewa, przez wiele lat mieszkająca na Wyspie.
I rzeczywiście, zaledwie pięcioletni murek już wymaga renowacji, a współczesna cegła nie do końca wpisuje się w klimat kościoła sprzed wielu wieków.
Obmurowanie zdobi kamienna płyta przypominająca historię kościółka, niestety nie spodobała się wandalom…
Cmentarzyk powstał w odległości ponad 100 metrów od świątyni. Jak można przeczytać na (lekko już sfatygowanej) tablicy przy wejściu, był czynny do 1946 roku, a pochówek datowany na 1956 rok, najprawdopodobniej odbył się do istniejącego wcześniej grobowca rodzinnego. Z dokumentów wynika, że na tym najmniejszym w Gdyni cmentarzu pochowano co najmniej 325 osób, najwięcej w roku 1932.
Brama prowadząca na cmentarz jest zbudowana z czerwonej cegły z miejscowej cegielni Koliebken, a całość była ogrodzona płotem.
W 2007 r. kowal z Kolibek ufundował i postawił nowe ogrodzenie, natomiast pasjonaci z Pomorskiego Forum Eksploracyjnego cyklicznie organizują akcje sprzątania nekropolii.
Cmentarze zawsze są świadkami ludzkich tragedii, a jednak tu, na kolibkowskim cmentarzu, dramat tzw. zwyczajnych ludzi, żyjących w Gdyni w pierwszej połowie XX wieku, wydaje się szczególnie bolesny. Oto rodzice w ciągu jednego roku tracą dwie córeczki; oto żona i matka w marcu traci męża, a cztery miesiące później jedynego syna; oto pod jednym krzyżem spoczywa trzech młodych braci…
Bardzo smutne to miejsce – pomyślałam, a (chyba) czytająca mi w myślach koleżanka dodała:
– Ale unoszące się nad cmentarzem dusze cieszą się z naszej wizyty, cieszą się z każdej wizyty…
Tylko jak tam się BEZPIECZNIE dostać ? – ponownie pomyślałam. Do wysepki nie prowadzi ani jedno przejście dla pieszych. Może 1 listopada jest inaczej, może jest takie organizowanie – nie wiem.
KONKURS:
Zachęcam do napisaniu w komentarzu kilku zdań na temat ulubionego GDYŃSKIEGO cmentarza. Najlepsze (według mnie:) komentarze zostaną nagrodzone „Nowym bedekerem gdyńskim” ufundowanym przez Wydawnictwo Oskar i trzema przewodnikami „Kierunek Gdynia”, wydanymi przez Miasto Gdynia. Na komentarze czekam do końca 31 października 2014 r.
Źródła:
1. Kazimierz Małkowski, Dariusz Małszycki – „Nowy bedeker gdański”
2. Pomorskie Forum Eksploracyjne
Ulubiony cmentarz to brzmi dziwnie, ale rozumiem dobrze Twój pomysł. Gdańskich cmentarzy znam masę, długa jest lista zwłaszcza tych zapomnianych. Z gdyńskich, prócz chyba najładniejszego na Witominie, szczególnym uznaniem darzę ten mniej znany na Oksywiu (Cmentarz Marynarki Wojennej, ul. Miegonia). Dlaczego? Stała tam kiedyś latarnia morska, stało tam również mauzoleum Orlicza-Dreszera. Niedługo postało, wojna nie miała nad nim litości. Upamiętnia ludzi morza w sposób jaki mogli Oni sobie wymarzyć. Ciche, zimne grobowce, na wysokim wietrznym klifie, z widokiem na morze.
Dzisiaj odwiedziłem najładniejszy,najspokojniejszy cmentarz parafialny w Gdyni- Oksywiu.Przychodzę tu nie tylko okazjonalnie zapalić świeczkę pod tablicami poświęconymi naszym okrętom wojennym i marynarzom zaginionym podczas drugiej wojny światowej.Oddaję cześć komandorom zamordowanych w okresie stalinizmu.Poniżej kościółka znajdują się mogiły marynarzy i obrońców Oksywia.Widok na morze przypomina historię zatopienia ORP „Mazur” z 45-cioma marynarzami i to w pierwszym dniu wojny.Zaledwie kilka metrów dalej znajduje się świeża mogiła lubionej przez wielu Polaków aktorki Anny Przybylskiej.Cześć ich pamięci.
Mieszkam w Gdyni od niedawna ale z racji mojego upodobania do cmentarzy miałam okazję być na większości tychże w Gdyni. Od czasu do czasu chadzam na cmentarz wyciszyć się, poczuć ducha obecności kogoś jeszcze kto słuch moich myśli, zapalić lampkę na opuszczonym grobie, o którym bliscy już zapomnieli.
Bez wątpienia odpowiem, że najbardziej lubię być na cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu. Kiedy znalazłam się tam pierwszy raz, miałam wrażenie, że to zupełnie inny cmentarz niż wszystkie inne. Przede wszystkim ten niesamowity widok z klifu na Formozę i replika oksywskiej latarni morskiej pozwalająca wyobrazić sobie zdumiewający pierwowzór. Pierwszego listopada zeszłego roku aż zabrakło mi słów kiedy zobaczyłam ilość ludzi i lampek pozostawionych na cmentarzu po zmroku. Tworzyło to po prostu niepowtarzalny klimat. To jest miejsce, w którym naprawdę można się wyciszyć i połączyć myślami ze zmarłymi…
Dziękuję za komentarze:)
„Nowy bedeker gdyński” otrzyma pani Magda, a obaj panowie będą mogli poczytać przewodniki „Kierunek Gdynia”
Odezwę się na priv:)