Ciąg dalszy wykładu Mieczysława Abramowicza o gdańskich Żydach.
Również Israel Lipschütz, który był rabinem na Starych Szkotach, bardzo związał się Gdańskiem. W niektórych swoich pismach wspominał o teatrze. Jak wiadomo opinia judaizmu o teatrze jest zdecydowanie negatywna. Teatr, wszelkie sztuki widowiskowe, bale czy opera są zakazane i na pewno religijny Żyd nie powinien tam bywać. Oczywiście powodem są pewne zapisy w torze, które byly interpretowane przez mędrców żydowskich i do takiego wniosku skłaniały. Lipschütz w kilku swoich księgach wspomina teatr gdański. Jestem ciekawy czy był na jakimś przedstawieniu na Targu Węglowym. Byłoby to interesujące…
W XIX wieku w Królestwie Pruskim i Cesarstwie Rosyjskim, z nakazu władz Żydzi przyjmowali nazwiska. Do tej pory posługiwali się tylko imieniem własnym i ojca. Od mniej więcej lat 30. XIX wieku w dwóch krajach nastał obowiązek przyjmowania nazwisk. Bardzo wielu Żydów, szczególnie w Europie środkowo-wschodniej, przyjmowało nazwiska od miejscowości, z której pochodzili. Tak było w przypadku rabina, który urodził się w Gdańsku i chociaż całe długie i twórcze życie spędził w Wilnie, do śmierci podpisywał się – Avraham Danzig.
Plejadę gdańskich rabinów, którzy z Gdańskiem byli bardzo mocno związani, a dla miasta i jego społeczności bardzo wiele robili, zamykam stroną tytułowa książki Abrahama Steina, który jako pierwszy z historyków napisał dość kompetentną i bogatą w odniesienia do źródeł, historię Żydów gdańskich. Z dzisiejszej perspektywy możemy pewne rzeczy poprawić, ale jest to dzieło podstawowe i takie, z którego każdy historyk zajmujacy się Żydami musi korzystać. Wiele dokumentów, które byly dostępne wtedy, kiedy je opracowywał, zaginęło albo zostały zniszczone.
Lesser Giełdziński, ktory powiedziałbym jest sztandarowym przykadem patrioty gdańskiego, był obrzydliwie bogatym człowiekiem, a pochodził z Włocławka. Z Gdańskiem jednak związał całe życie. Nie wydawał pieniędzy na głupstwa, ale gromadził przeróżne rzeczy, wśród których było bardzo wiele zabytków sakralnej sztuki żydowskiej. Hasło „sakralnej” w tym kontekście to określenie jest bardzo niekoszerne, ale to tak dla skrótu myślowego. Zbudował olbrzymią kolekcję. Zbierał wszystko – od małych figurek porcelanowych po wyposażenia synagog. Jemu zawdzięczamy ocalenie wyposażenia czterech synagog gdańskich, ktore zostały zamknięte na początku lat 80. XIX wieku, w związku ze zjednoczeniem tych gmin i otwarciem jednej, wielkiej synagogi w 1887 r. Giełdziński wykupił całe wyposażenie, często z XVI w. i umieścił w swojej kolekcji. Jeździł po całej Europie Wschodniej i zwoził do Gdańska przedmioty z zamykanych bądź remontowanych synagog. Dużą kolekcję judaików podarowal wielkiej synagodze. Została ona umieszczona w specjalnej sali, która była nazwana ”Zimmer Giełdziński”. Chcę tu zaznaczyć, że ona nie nazywała się „Zimmer Gieldzinski”. Przez całe życie Giełdziński podpisywał się używając polskich liter. Z punktu widzenia żydowskiego to taki gest gdańszczanina dla swojego miasta. Ponieważ w swoim testamencie zaznaczył, że dostęp do tych synagog ma być otwarty, nie można było pobierać za oglądanie żadnych opłat.
Jego drugim darem była Sień Gdańska, która przed I wojną światową wyglądała jak na zdjeciu z lewej strony. Uległa poważnemu zniszczeniu, ale jest w dalszym ciągu sukcesywnie odbudowywana – może nie dokładnie tymi obiektami, które sprowadził Giełdziński, ale podobnymi pod względem wartości arystycznej i i historycznej. W 1996 r. Gdańsk zdobył się na niewielkie podziękowanie Giełdzińskiemu w postaci małej tabliczki. Miasto powinno się bardziej zastanowić jak mu podziękować, tym bardziej, że problem pokazania w Gdańsku jego kolekcji, która jest częścią wielkiego Muzeum Żydowskiego w Nowym Jorku, w zasadzie już przestaje istnieć. Obecni „właściciele”, zarzadcy tej kolekcji, już rozważają przywiezienie jej na rok do Gdańska. Może więc w najblizszych latach zobaczymy tę kolekcję nad Motławą.
Opracowane na podstawie wykładu Mieczysława Abramowicza.
Mieczysław Abramowicz jest autorem wstępu w albumie Kosycarzy opowiadającym o Wrzeszczu i Zaspie. Osoba, która jako pierwsza wpisze komentarz pod tekstem, otrzyma w prezencie album z podpisem Maćka Kosycarza.
Ojej, jakoś zupełnie nie wiedziałem, że autorem wstępu do albumu Kosycarza jest M. Abramowicz. O_o
Mieczyslaw Abramowicz-Czlowiek,ktorego chce sie znac i sluchac jego opowiesci!
Henryk/norveg o 3 minuty wyprzedził Krzysztofa. Gratuluję;)
I ten szczesliwy,kto padl wsrod zawodu,
Jezeli poleglym cialem
Dal innym szczebel do slawy grodu/A.Mickiewicz.