Wronia Górka to zalesione wzniesienie morenowe, położone w granicach osiedla Aniołki (na północ od dzielnicy Gdańsk Śródmieście) – to również cel naszego wiosennego spaceru.
Pierwsza wiosenna niedziela zmobilizowała nas do spaceru na Wronią Górkę – wzniesienie o wysokości 55 m n.p.m., doskonale widoczne z Placu Zebrań Ludowych. Zatrzymaliśmy się przy Cmentarzu Garnizonowym i wąską ścieżką wzdłuż ogrodzenia restauracji-gospody ruszyliśmy na północ. Początkowe wrażenie było bardzo negatywne, a to z powodu bałaganu panującego „z tyłu sklepu”, czyli na zapleczu gospody.
Szczęśliwie szybko minęliśmy teren niedbałego gospodarza. Rzucając okiem w kierunku Alei Zwycięstwa podziwialiśmy przez chwilę stoczniowe żurawie i po chwili odbiliśmy w kierunku wzniesienia.
Wędrując wzdłuż stosunkowo szerokiego, zalesionego wąwozu, dotarliśmy do szerokich schodów, prowadzących ku ulicy Wroniej. Rozpościera się stąd rozległy widok na przemysłową część Gdańska. Widać urządzenia portowe i stoczniowe, potężny spichlerz i kominy elektrociepłowni, a w dali połyskuje bryła stadionu PGE Arena Gdańsk. Już za kilka dni ten widok zasłonią liście drzew…
Schody prowadzące w dół fascynują ukrytym w sobie potencjałem. Szerokie, wygodne (gdyby nie były zdewastowane) i ten widok… Niestety stan schodów nie napawa optymizmem, podobnie jak króciutka i kiedyś urokliwa, a dzisiaj umierająca z zaniedbania ulica Wronia.
Na przemian podziwiając okolicę i smucąc się jej stanem, wróciliśmy na schody. Pokonaliśmy prawie siedemdziesiąt płytkich stopni i ponownie znaleźliśmy się w lesie, przeciętym licznymi ścieżkami. Naszą uwagę przykuły kolejne, tym razem niewielkie schody, prowadzące na „platformę widokową”, z pozostałością podstawy pod działo przeciwlotnicze FLAK. Tutaj zastanawialiśmy się, dlaczego nie ma w tym miejscu przecinki (koszenia samosiejek), umożliwiającej podziwianie latem rozległego widoku.
Spacerując leśnymi ścieżkami i podziwiając budzącą się przyrodę, rozmawialiśmy o Budżecie Obywatelskim, w ramach którego mieszkańcy zgłosili projekt na rewitalizację terenów zielonych w rejonie ulic: Marszałka Ferdynanda Focha, Świdnickiej, Generała Antoniego Giełguda, K. Stanisława Przybyszewskiego, Wroniej, Dębowej i Kopernika. Projekt zdobył zaledwie 822 głosy i nie uzyskał finansowania. Szkoda. Może za rok?
Brukowaną uliczką Generała Giełguda zeszliśmy na parking, po drodze mijając Cmentarz Żołnierzy Radzieckich. Niemal tysiąc gwiazd „wyrastających” z ziemi robi wrażenie.
Tych z Państwa, którzy nigdy nie byli na Wroniej Górce, przed wojną znanej Krähenberg, zachęcam do spaceru. To urocze miejsce, położone przecież tak blisko centrum miasta. Wystarczy wolna godzina:)
Trójmiasto – pomysł na spacer
Piekne i bardzo zaniedbane miejsce. Z tego co pamietam byly tam dwa dziala obrony przeciwlotniczej typu FLAK. No i gdzies czytalem, zze miescil sie tam tor saneczkowy, po ktorym nawet jezdzil ceszarz czy jego sy
A głosowałam na ten projekt, głosowałam, i owszem 🙂 Wszak to teren tuż koło mnie i zawsze mi się serce ściska jak tam bywam. Słyszałam, że Cmentarz Garnizonowy ma być powiększany, może wtedy coś się ruszy?
@Artur J – tor saneczkowy był a o ile mnie pamięć nie myli, gdzieś pod koniec lat 80-tych, zainstalowano tamże wyciąg typu „talerzyk”. Chętnych jednak zdaje się nie było … i była klapa.
P.S. Kronprinz to na sankach zjeżdżał raczej z Królewskiego Wzgórza w Wrzeszczu ale może i tu go … pognało.
Serce się ściska. I na te Aniołki. I na sąsiednie moje ukochane Siedlce. Mieszkam od dziecka na Legnickiej i tej granicy dzielnic nie „widzę” Park Bema, Grodzisko, wszystkie Kolonie… to był jeden fyrtel 🙂 Do zabaw, do łażenia po krzakach. Jak obudzić Miasto? Posprzątanie tych okolic, przecinka miejsc pozarastanych – na początek tylko tyle. I jak się okazuje – nie do zrobienia. Serce się ściska.
Szanowni Państwo,
Proszę zwrócić uwagę na komentarz, który pojawił się pod tekstem – http://ibedeker.pl/spacery/aniolki-dzielnica-gdanska-warta-poznania/
Może ktoś z państwa zna odpowiedź na pytanie Pana Mirka:
Mieszkałem na Orzeszkowej 11 w latach swojego życia 0-7 (1959-1966). Nie pamiętam zbyt wiele ale chciałbym dać zagadkę. Kto pamięta jak się nazywał właściciel sklepu z warzywami na Orzeszkowej i jak się nazywała pani krążąca w tamtej okolicy o charakterystycznym wyglądzie i zachowaniu (dziś nazwana by byłą niezrównoważoną psychicznie) ?
Właścicielem sklepu/warzywniaka (jedyny prywatny sklep w okolicy w tamtym czasie) był p. Kicała.
Ponadto dowiedziałem się, że na kobietę, której dotyczy pytanie mówiono bodajże „Wikcia”.
jak dobrze pamiętam to Warzywniak to był Kicała a ta Pani to Wikcia
Hej,
od niedawna jesteśmy właścicielami domu na Aniołkach i jesteśmy tą dzielnicą zachwyceni. Bardzo zaniedbana, a z ogromnym potencjałem. Mam nadzieję że w niedługim czasie znajdą się środki na renowację i inwestycje w Naszą dzielnicę !
Jesteśmy też zainteresowani historią tego miejsca. Zwłaszcza tym w jakim celu wybudowali te schody na Wroniej. Czy górki za Dantyszka i po prawej stronie Dębowej mają naturalny charakter, czy były tam jakieś ziemne fortyfikacje.
Jeśli ktoś zna publikacje na temat dzielnicy – proszę o podanie tytułów.
Pozdrawiam wszystkich mieszkańców !
MiD
witam, urodziłam się na Wroniej i mieszkałam tam z małymi przerwami do 1999r – serce pęka patrząc na dzisiejsze zdjęcia. Czasem tam zajeżdżam. Dom p.Wikci stał wprost na wylocie z Wroniej przy Orzeszkowej. Miała psa – Azor i prowadziła go czasami na pasku, jak miała zły humor – uciekaliśmy jej z drogi 🙂 U Kicałowej kupowaliśmy orenżadę w butelce na taki ceramiczny korek i syfon w szklanych butlach. Wronia kończyła się piaskowym placem zwanym „biały piasek”. Jako dzieciaki długo znajdowaliśmy tam niemieckie pfenigi ze swastykami i stare naboje. Schodami, które na zdjęciu chodziliśmy w te górki – mieliśmy tam swoje bunkry i kryjówki, huśtawkę na linie. Biednie było, ale wesoło.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tam mieszkali, szczególnie w latach 1969-1999 🙂
Też tam mieszkałam w latach 1969……
…też tam mieszkałam w latach 1950-1966. Dom jeszcze stoi – po prawej stronie ulicy…
Czy te szerokie schody zbudowano po wojnie czy przed?
Plakac mi sie chce na ich widok, sa super-polaczeniem jednej czesci
miasta z druga.
w ostatniej kamienicy na Wroniej (już jej nie ma , spalona) ja tam spędziłem dzieciństwo, moja babcia to Zająć.
Z górki zjężdżaliśmy na sankachi.
Pozdrawiam !