Wernisażem akwareli oliwskiego artysty Michała Obolewicza, zainaugurowała działalność nowa galeria sztuki w Gdańsku. Powstała w centrum biurowym – Olivia Business Centre – jednym z największych centrów biznesowych i biurowych w Polsce.
W obszernej sali wystawowej pojawiłam się ponad kwadrans przed planowaną godziną rozpoczęcia wernisażu, dzięki czemu miałam okazję ze spokojem przyjrzeć się nieco lirycznym pracom, kapitalnie uzupełniającym, surowe w charakterze, wnętrze wystawowe. Panował tu prawdziwie oliwski klimat. Uliczki, kamieniczki, często wieżyczki..
– Tak, wieżyczki fascynują mnie w sposób szczególny, dlatego tak wiele miejsca poświęcam im w swojej twórczości. Jest w nich zaklęta jakaś magia – opowiadał Michał Obolewicz, uśmiechając się do swojego ostatniego dzieła – akwareli przedstawiającej ulicę Obrońców Westerplatte.
Urodzony w Słupsku artysta, jest absolwentem Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego, a malowanie to jego wielka pasja. Oddał się jej w 1998 roku i jest wierny do dzisiaj, malując głównie oliwskie klimaty.
Moją uwagę przykuły dwa obrazy, zawieszone na surowej ścianie z betonu architektonicznego. Oba przedstawiały wąwóz ciągnący się w lesie, ale już nie oliwskim. To Strzyża, tak zwany wał, na którym przed wielu laty uczyłam się jeździć na rowerze, a po którym za kilka lat będą mknęły wagony Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Eh, jakże symboliczne stało się betonowe tło dla obu tych obrazów…
Podczas wernisażu przyjaciel Michała Obolewicza – Jaromar Łukowicz, w paru słowach opowiedział o artyście i jego twórczości.
– To malarstwo jest poszukiwaniem genius loci i jednocześnie opisem przestrzeni, w której zapisuje się historia miasta. To droga artysty do zakorzenienia się i zrozumienia języka miasta, w którym Michał z wyboru zamieszkał – powiedział.
Zanim goście wernisażu poczęstowali się lampką wina i rozpierzchli się po sali wystawowej, Michał Obolewicz pięknie zakończył oficjalną część spotkania:
– Te obrazy powstały z miłości do życia, miasta, żony i dziecka.
Na marginesie…
W obszernej sali wystawowej pojawiłam się ponad kwadrans przed planowaną godziną rozpoczęcia wernisażu, chociaż w okresie przedświątecznym każda minuta jest mi droga. Niestety, wernisaż rozpoczął się z ponad dwudziestominutowym opóźnieniem. Wszyscy czekali na przybycie właściciela Olivia Business Centre – Macieja Grabskiego. Czekali bezskutecznie warto dodać, bowiem gospodarz nie dotarł na otwarcie swojej galerii sztuki.
– Pewnie klei wigilijne pierogi i nie chce brudzić telefonu rękoma utytłanymi mąką – pomyślałam, (nie)usprawiedliwiając go za brak informacji o swojej nieobecności.
Wystawa potrwa do końca roku i będzie można ją odwiedzać w każdy dzień powszedni w godzinach 16.00 – 18.30.
Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Szanowni Państwo, zadzwonił do mnie dzisiaj pan Maciej Grabski. Przeprosił, że nie dotarł na wernisaż:)
Na otwarcie jego galerii byłam zaproszona przez organizatorów, więc nieco niezręcznie mi było komentować nieobecność gospodarza i niepotrzebne oczekiwanie na niego. Ale jednak napisałam. Dzisiaj jestem zadowolona, że nie „zamiotłam tematu pod dywan”:) Nigdy nie będę „zamiatała”. Może to poskutkować brakiem zaproszeń dla mnie na wszelkie wydarzenia kulturalne i nie tylko:) Póki co jednak, pan Maciej zaprosił mnie na kolejny wernisaż. Już nawet wiem czyj:)
Grzechy odpuszczone:):)