W ramach cyklu ,,Moje miejsce urodzenia Wolne Miasto Gdańsk”, organizowanego przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego, 19 marca odbyło się w Filii Gdańskiej spotkanie z panią Urszulą Kiedrowską z d. Marschinke.
Słowem wstępnym wieczór rozpoczął Zbigniew Walczak, kierownik Filii Gdańskiej-
[…]to spotkanie jest szczególne, bowiem dzięki wspomnieniom pani Urszuli Kiedrowskiej dziś wszyscy poczujemy się mieszkańcami Biskupiej Górki
Prowadzący spotkanie – Paweł Zbierski – publicysta, reporter i dziennikarz telewizyjny, dodał:
Biskupia Górka to świat sam w sobie, swoisty mikrokosmos, gdzie wszystko jest możliwe. To miejsce łączy ludzi wyjątkowych
Urszula Kiedrowska z d. Marschinke jest dawną mieszkanką Biskupiej Górki. Wrażliwość pani Urszuli, jej wspomnienia, przeźrocza minionego czasu dzieciństwa i dorosłego życia spędzonego na ulicy Biskupiej, wiodły zgromadzoną publiczność poprzez splątane, trudne, a zarazem barwne i radosne dzieje Wolnego Miasta Gdańska. Swą opowieść bohaterka wieczoru rozpoczęła słowami:
Biskupia Górka była pięknym miejscem. Wspominam lata dzieciństwa barwnie i z uczuciem. Atmosfera była bardzo przyjazna. Pomimo różnic narodowościowych mieszkańców, wspólnie chodziło się na spacery, dzieci razem grały w klasy, jeździły na hulajnogach, pośród gęstej zabudowy kamienic bawiły się w chowanego
Urszula Kiedrowska urodziła się w 1935 r. Początkowo rodzina mieszkała na ulicy Lastadia, jednak wobec narastającej niechęci wobec Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, jej rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę na Biskupią Górkę. Mama pani Urszuli była Polką, natomiast ojciec Niemcem. Małżeństwa zróżnicowane narodowościowo były w ówczesnym czasie narażone na szykany ze strony władz niemieckich o przekonaniach nazistowskich. Stąd decyzja o przeprowadzce, bowiem w dotychczasowym miejscu zamieszkania sąsiedzi doskonale wiedzieli o polskim pochodzeniu mamy pani Urszuli. I tak państwo Marschinke zamieszkali na ulicy Biskupiej 19. Urszula Kiedrowska wspomina:
[…] mama w obawie przed prześladowaniami nie uczyła mnie i siostry mówić po polsku, zatem do 1945 r. mówiłam tylko po niemiecku. Rodzice doskonale zdawali sobie sprawę z ówczesnych politycznych realiów. Byli krytyczni wobec narastającej fali poparcia dla Hitlera, bowiem nie miało dla nich znaczenia pochodzenie, liczyło się serce i dusza człowieka.
Urszula Kiedrowska była wychowanką przedszkola prowadzonego przez siostry elżbietanki na dawnym Heumarkt, czyli dzisiejszym Targu Siennym. Do niemieckiej szkoły powszechnej uczęszczała na nieistniejącej dziś ulicy Schwarzes Meer w miejscu, gdzie przebiega obecnie ulica Armii Krajowej. W szkole panował surowa dyscyplina, klasy nie były koedukacyjne – osobno uczyli się chłopcy i dziewczęta. Ale po zajęciach, bez względu na pochodzenie, wszyscy bawili się razem. Społeczność Biskupiej Górki była zżyta, wszyscy się wzajemnie znali, różnice narodowościowe nie stanowiły problemu, choć niektórzy w czasie wojny lub nawet przed popierali nazistów. Zabudowę mieszkalną stanowiły zarówno kilkupiętrowe kamienice, jak i niskie domki z wąskimi korytarzami, małymi okienkami, gdzie zamieszkiwali biedniejsi mieszkańcy.
Z sentymentem i wzruszeniem Urszula Kiedrowska wspomina przyjaciółkę swej siostry – Gizelę.
Gizela była wyjątkową dziewczyną. Byłam do niej bardzo przywiązana, wraz z nią i moją siostrą jeździłyśmy na wycieczki, chodziłyśmy na spacery. Po wojnie, gdy państwo Olińscy wyjechali do Niemiec, Gizela jeszcze kilkakrotnie przyjeżdżała do Gdańska. Bezskutecznie próbowała odzyskać teren, gdzie stała kawiarnia. Miała plany, aby ją odbudować, wskrzesić miniony czas, ale niestety bez powodzenia.
Rodzice Gizeli, państwo Olińscy prowadzili na Biskupiej Górce kawiarnię „Cafe Bischofshöhe” (Biskupie Wzniesienie) pod numerem Biskupia 23. Pomimo, że nie mówili po polsku, to ich kawiarnia była miejscem spotkań Polonii Gdańskiej, gdzie organizowane były polskie opłatki czy bale odwrócone, kiedy to panie prosiły panów do tańca. Lokal mieścił się w pięknym drewnianym domu, do którego prowadziły schodki od strony ulicy Biskupiej, a przed kawiarnią znajdował się wspaniały ogród, w którym można było odpocząć i rozkoszować się urokliwym otoczeniem.
Rodziny pani Kiedrowskiej nie ominęły wojenne tragedie. Rok 1945 nie przyniósł spodziewanej nadziei. Szabrownictwo, tułaczka, głód, epidemie, obraz palącego się nocą Gdańska – wszystko to pozostawiło w pamięci Urszuli Kiedrowskiej trwałe, bolesne wspomnienie. Pomimo tego zachowała swą wrażliwość, mając w pamięci zawsze słowa ojca: ,,Nie jest tak, że Niemiec jest lepszy, a Rosjanin czy Polak gorszy. My jesteśmy wszyscy jednakowi, równi.”
Paweł Zbierski dzięki wcześniejszym spotkaniom i rozmowom z Urszulą Kiedrowską, zrealizował film – ,,Gdańsk: Koniec i Początek”, którego premiera odbędzie się 26 marca w Europejskim Centrum Solidarności. Jak zaznaczył:
[…] to, co mnie zafascynowało w osobie Urszuli Kiedrowskiej, to jej niesłychana wrażliwość i fotograficzna pamięć. Jej wspomnienia nie szeleszczą papierem, są namacalne i żywe
Wkład w realizację filmu miała również obecna na spotkaniu mieszkanka Biskupiej Górki, aktywna działaczka na rzecz tego obszaru – Krystyna Ejsmont, redaktor naczelna portalu www.biskupiagorka.pl, na którym jako pierwsza opublikowała wspomnienia Urszuli Kiedrowskiej. Poproszona przez Pawła Zbierskiego o kilka słów powiedziała:
Z wielką radością obserwuję wzrastające zainteresowanie Biskupią Górką. Z każdym dniem z coraz większym optymizmem patrzę w przyszłość, bowiem rozpoczęły się prace nad przywróceniem świetności tego obszaru. Zaplanowana jest rewitalizacja, pojawiają się ludzie, którzy aktywnie promują Biskupią Górkę i czynią to z pasją i z sercem.
Goście Filii Gdańskiej ze wzruszeniem słuchali opowieści zaproszonej gdańszczanki. W trakcie spotkania wiele osób dopowiadało własne wspomnienia, które stały się uzupełnieniem tego niezwykłego wieczoru, którego kwintesencją była wypowiedź Urszuli Kiedrowskiej:
Biskupia Górka to dla mnie najważniejsze miejsce na ziemi, miejsce, które powraca do mnie w snach i gdzie byłam idealnie szczęśliwa
Tekst: Dominika Ikonnikow
Brak komentarza