Na terenie kompleksu biurowego Olivia Business Centre, wmurowano kamień węgielny* pod kolejny biurowiec. Gospodarz uroczystości Maciej Grabski nie krył wzruszenia – jego wizja wielkiego centrum biznesu skutecznie się materializuje.
Olivia Six to de facto… piąty budynek, którego pozwolenie na budowę zostało wydane razem z planowanym szóstym, domykającym patio. Uroczystość wmurowanie kamienia węgielnego odbyła się… wewnątrz budynku Olivia Four, dzięki czemu licznie przybyli goście nie musieli brudzić sobie butów podczas wizyty na placu budowy. Ale po kolei…
Na pierwszym piętrze biurowca spotkała się (prawie) cała tzw. śmietanka pomorskiego biznesu, politycy, księża, przedstawiciele gdańskich uczelni, samorządowcy, dziennikarze, wreszcie rodzina, przyjaciele i znajomi Macieja Grabskiego. Zważywszy na moje uczulenie na zazwyczaj przedłużające się części oficjalne wszelkich uroczystości, liczba VIP-ów nieco mnie przeraziła.
– Czy każdy z nich będzie przemawiał? – pomyślałam.
Tymczasem część oficjalna, prowadzona przez Sławomira Siezieniewskiego, przebiegła niezwykle sprawnie. Nawet prezydent Paweł Adamowicz, znany z umiłowania do długiego przemawiania, potrafił swoją myśl przekazać w paru słowach:) Nieco mi się „naraził” rektor Politechniki Gdańskiej Henryk Krawczyk, witając VIP-ów i prezesów, a zapominając o pozostałych gościach. Z racji jednak mojej niezwykłej sympatii do pana rektora, nawet nie wypomnę mu tego (swoim zwyczajem), podczas zaplanowanych na 6 października, centralnych uroczystości związanych ze 110-leciem uczelni, mojej ukochanej uczelni:)
Przyglądając się naprawdę sympatycznej i pozbawionej wszelkiego „zadęcia” uroczystości pomyślałam, że ona (ta uroczystość) odzwierciedla osobowość Macieja Grabskiego – jest po prostu NORMALNA. Życzyłabym sobie, żeby wszystkie oficjalne spotkania w Gdańsku, Gdyni i Sopocie takie właśnie były.
Czas na akt erekcyjny
Po cyklu przemówień, odczytaniu i podpisaniu aktu erekcyjnego, Maciej Grabski ze wzruszeniem wypełnił „kapsułę czasu” ważnymi symbolami dnia dzisiejszego. Oprócz dokumentu znalazły się w niej: pamiątka od papieża Franciszka, pierwsza strona „Dziennika Bałtyckiego”, wydruki stron internetowych najważniejszych pomorskich mediów (nie, iBedekera nie było:)), zdjęcie z budowy Olivia Six, zestaw tegorocznych monet oraz różaniec.
Podczas całego spotkania trudno było nie zauważyć, że gospodarz Olivia Business Centre jest znakomitym… konferansjerem. Momentami wręcz zabierał pracę Sławomirowi Siezieniewskiemu, co ten z humorem podsumował, podając wiadro z zaprawą:
– Do czegoś jednak się tu przydaję:)
Sprawne ruchy (VIP-ów) kielnią pokryły „kapsułę czasu” umieszczoną w specjalnym bloczku i chwilę później całość znalazła się na budowie, a goście zostali zaproszeni do wybornego poczęstunku, ku mojej radości w znacznym stopniu bezglutenowego. Rozmowom kuluarowym nie było końca, i co było miłe – każdy z gości przy wyjściu otrzymał skrzyneczkę z butelką miodu pitnego.
O twórcy Olivia Business Centre bardzo pięknie powiedział Metropolita Gdański Ksiądz Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź:
Cystersi budowali na nizinach, ale benedyktyni budowali klasztory na górze. Nasz gospodarz połączył benedyktynów z cystersami, bowiem buduje na nizinach, w chaszczach i mokradłach, a wszystko pnie się ku górze.
Ja bym dodała, że Maciej Grabski łączy też gdańszczan i gdynian; przedstawicieli polityki, biznesu i nauki. To po prostu człowiek współpracy.
Relacja z wydarzenia na portalu www.staraoliwa.pl
Przy okazji tak ważnej uroczystości udało mi się namówić przedsiębiorce na krótką rozmowę:
Czy potrafisz rozmawiać nie używając słowa “biznes”?
– Czy to jakaś stygmatyzacja? Praca jest przecież elementem życia. To tak, jakbyś zapytała, czy umiem rozmawiać nie używając słów mama, tata, rodzina w ogóle. Dlaczego miałbym ich nie używać? Praca jest przecież elementem życia i nie można jej stawiać w opozycji do innych naszych zajęć. Często widzę, że wielu ludzi traktuje swoją pracę zawodową jako coś złego, przykrą konieczność. To jest smutne. Niestety wiem, że często to wina pracodawców, a to z kolei jest w relacji do zbyt wolnego rozwoju gospodarczego naszego kraju. W moim wypadku biznes przeplata się z życiem i to jest wspaniałe uczucie. Mam wielką frajdę, kiedy widzę uśmiech na twarzach moich współpracowników. A wracając do słowa, bez którego nie umiem rozmawiać ani żyć, to nim jest – Gdańsk.
A jaki Gdańsk widzisz z ostatniego piętra Olivia Tower (najwyższego biurowca)?
– Przede wszystkim widzę morze, a ono otwiera horyzonty. Przed 300 – 400 laty Gdańsk był oknem na świat, potem Rzeczpospolita podupadła, podupadł też Gdańsk, choć broniąc króla Leszczyńskiego czuł, że to ostatnia szansa na reformę kraju. Dzisiaj mamy znów ten czas, kiedy miasto ponownie może wrócić do dawnej pozycji.
Widzę też Gdańsk jako miejsce, do którego warto ściągać inwestorów i w którym nasze, rodzime firmy, mają doskonałe warunki do rozwoju, stwarzając jednocześnie coraz to nowe miejsca pracy. Zauważam potrzebę zadbania o jakość warunków pracy, również przez pryzmat architektury i najbliższego otoczenia.
Hasło Gdańsk rozumiem bardzo szeroko. Moja rodzina mieszkała w tym mieście przed wojną, ale Polonii było paręnaście procent i nie mogła zagwarantować swobodnego przepływu towarów przez port w Gdańsku. W pewnym momencie musiała się pojawić Gdynia, jako alternatywa i konkurencja dla Gdańska, była bowiem potrzeba wybudowania polskiego portu. Ale świat się zmienił, dzisiaj wszyscy mówimy tym samym językiem, i dla mnie czy ktoś mieszka w Gdyni, Sopocie, Gdańsku czy sąsiedniej gminie nie ma żadnego znaczenia. Gdańsk widzę wielki i piękny.
Z wadami czy bez?
– Skoro widzę wady w sobie, to dlaczego miałbym ich nie widzieć w mieście? Widzę je, ale wciąż uczę się się przekuwać wady w pozytywy. I zastanawiając się na przykład nad sposobem zarządzania miast trzeba przyznać, że znacznie łatwiej było w latach dziewięćdziesiątych być prezydentom Krakowa czy Wrocławia, niż naszej Metropolii, która ma kilku prezydentów. Ale tak samo jak ja próbuję problemy zamieniać w atuty w mikroskali przedsiębiorstwa, tak samo udało się to naszym prezydentom, którzy nauczyli się rozmawiać i dogadywać, konkurując jednocześnie. Identycznie jest w świecie gospodarczym.
Czy rzeczywiście się nauczyli?
– Naturalnie, że nie jest to łatwe, a wręcz bardzo trudne. Nie mamy ustawy o metropolii, ale uważam, że na najbliższe 15 lat jesteśmy dużo lepiej przygotowani niż inne metropolie w Polsce. Mamy dobrze rozwinięty transport intermodalny, mamy wspólną obwodnicę, uniwersytet. Fakt, że nie mieliśmy jednego prezydenta przygotował nas wszystkich do współpracy. Bo naszym wspólnym celem jest współpraca z Londynem, Tallinem czy Shenzen. Mamy wspólnych, wielkich konkurentów – także rejon Morza Bałtyckiego powinien po prostu kooperować. Gdańsk (szeroko rozumiany) powinien myśleć globalnie, bo jesteśmy na krawędzi Unia Europejska-Chiny i Unia Europejska-USA – powinniśmy z tego korzystać.
Mówisz o wielkim świecie, ale wracając na lokalne podwórko. Jaki powinien być Gdańsk – nowoczesny czy historyzujący?
– Patrzę na miasto przede wszystkim przez pryzmat biznesu. Czy można sobie wyobrazić Jarmark św. Dominika na terenie Olivia Business Center? Bez sensu. Szanujmy tradycję i niech Motławą przypływa Przeor Dominikanów, a tutaj niech powstaje nowoczesne centrum biznesu. Kilkadziesiąt lat temu został ustanowiony plan zagospodarowania, który w Oliwie, na długości 2 – 3 km przewidywał zbudowanie pasma biznesowo-handlowego. Tu przecież powstała Hala Olivia i dopiero dzisiaj realizowane są dawne założenia. To kapitalnie skomunikowane miejsce, a jeszcze przecież przed nami zakończenie budowy Kolei Metropolitalnej.
I odwrotnie, gdyby ktoś mnie dzisiaj zapytał o sens budowania podobnego centrum w historycznym Gdańsku to ja bym postawił ogromny znak zapytania. Oliwa to centralne miejsce ogromnej metropolii, która tworzy się na naszych oczach. Zdecydowanie stawiam tezę, że zamiast wykreować kilka tzw. centrów biznesu, bo wówczas nie będą miały skali i będą słabe, powinniśmy stawiać na jedno centralne dla Metropolii centrum biznesu – Oliwę. Powinno się więc hołubić to miejsce w Oliwie, a tereny w pobliżu Motławy niechby kojarzyły się z kamieniczkami i tętniły codziennym życiem. Niechby na Wyspie Spichrzów zamieszkali ludzie, niechby powstały tam kafejki, restauracje, hotele. Tam jest miejsce na taki Gdańsk, który dzięki powojennym architektom zachował się na Głównym Mieście.
A z kolei przemysł powinien być budowany wokół portu, a nie ciążyć ku obwodnicy, wokół której powstają osiedla domów jednorodzinnych. Jestem więc za Gdańskiem nowoczesnym i historyzującym jednocześnie, ale wszystko powinno mieć swoje miejsce.
Wspomniałeś o hotelach. Twój dziadek był właścicielem Continental Danziger Hoff. Ty też masz podobno plany związane z taką działalnością…
– Tak, chociaż o nieco innym profilu. Planujemy wybudowanie hotelu, który będzie wspierał przedsiębiorczość. Bo jakże często dzieje się tak, że młody, zdolny człowiek spoza Gdańska dostaje ciekawą ofertę pracy, ale ma trudności z “zaczepieniem się”. Nasz hotel ma mu to ułatwić.
Czyli wciąż budujesz…
Budownictwo ma w sobie coś metafizycznego. Żelbety to coś długowiecznego. Tu, w Olivia Business Center powstało już niemało metrów kwadratowych; pomagają mi inżynierowie ze spółki z Poznania Pekabex – ściągnąłem doskonałych inżynierów i zająłem się produkcją prefabrykatów, z których powstał tunel pod Martwą Wisłą. To fascynujące przedsięwzięcie!
Kolejna miłość? Pierwszą były chyba media?
W „Topolówce” wydawałem z kolegami gazetkę. To były prawdziwe media komunikacji społecznej i jednocześnie nasz sprzeciw wobec władzy. Potem był etap ogólnopolski czyli www.wp.pl i to była fascynująca przygoda, ale to już przeszłość.
A Twoje serce do pierwszej miłości już nie bije? Nie myślisz o powrocie do mediów?
Papież mówi, że media to komunikacja społeczna, że to ludzie powinni ze sobą rozmawiać, a nie, że ktoś mówi za nich. My tutaj w OBC rozwijamy element komunikacji społecznej, chcemy, żeby rezydenci się komunikowali i im to ułatwiamy przez organizowanie spotkań tematycznych. Zapraszamy przedstawicieli nowych mediów, mają tu okazję do wymiany myśli, poglądów i doświadczeń.
Mimo wszystko nie samą pracą człowiek żyje. Kiedyś przecież wypoczywasz…
Mamy wokół Trójmiasta wspaniałe lasy – ich połączenie z rowerem i psem jest absolutnie genialne. Lubię spacerować wzdłuż Motławy i gdyńskim bulwarem. Lubię ulicę Piwną i Sopot, wiele jest pięknych miejsc w okolicy.
A to najpiękniejsze miejsce w Gdańsku?
Molo w Gdyni Orłowie:) A na koniec chciałbym dodać, że dziękuję ci Ewo za niezwykle cenne inicjatywy, które pomagają nam wszystkim zrozumieć i pokochać nasze miasto.
………
Również bardzo Ci Maćku dziękuję za spotkanie, a skoro wspominasz o cennych inicjatywach, to… czas na iBedekerowy spacer po Oliwie:)
* prawidłowo to kamień węgiełny, bo położony w narożu ściany wieńcowej, na którym opiera się węgieł ściany, czyli miejsce zetknięcia się dwóch ścian zewnętrznych. O’le! Taka jestem mądra, bo swego czasu powiedział mi to Ryszard Trykosko – inżynier budownictwa:)
Brak komentarza