W niedzielę, 13 marca, w Muzeum Poczty Polskiej, oddziale Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, odbyło się niecodzienne wydarzenie – ,,Żuławy w Gdańsku’’, czyli spotkanie z kulturą żuławską poprzez historię, literaturę, turystykę i kulinaria.
Licznie zgromadzonych gości powitali: prof. Andrzej Gąsiorowski z Muzeum Stutthof, Janusz Goliński– wójt Gminy Cedry Wielkie, Waldemar Ossowski – dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, Jacek Michalski – burmistrz Nowego Dworu Gdańskiego, Piotr Tarnowski – dyrektor Muzeum Stutthof oraz Ewa Malinowska – kierownik Muzeum Poczty Polskiej, która tak wyraziła swą radość:
Jestem zachwycona liczbą przybyłych osób, atmosferą, życzliwością i serdecznością władz obu muzeów – Muzeum Historycznego Miasta Gdańska i Muzeum Stutthof w Sztutowie, dzięki którym Żuławy są dziś w Gdańsku. Otworzyliśmy nasze przestrzenie dla tej, jakże cennej inicjatywy. Otworzyliśmy dosłownie i w przenośni. Bogata, różnorodna kultura Żuław jest naszym wspólnym skarbem.
Burmistrz Nowego Dworu Gdańskiego zachęcał słowami pełnymi pasji:
Zapraszam na Żuławy! Każdy powinien je zwiedzić, zobaczyć cuda, o których długo można opowiadać, jak chociażby most obrotowy Żuławskiej Kolei Wąskotorowej w Rybinie. Natomiast sama wieś stanowi główny węzeł szlaków wodnych, znajdują się tu dwie stacje pomp, a także dwa mosty zwodzone. My, żuławiacy, jesteśmy bardzo specyficzni. Choć większość z nas osiedliła się tu po II wojnie światowej, walczymy o swoją tożsamość i tradycję, odkrywamy bogatą historię tych rejonów.
Po tak entuzjastycznym powitaniu, zgromadzeni goście zostali zaproszeni do skosztowania tradycyjnego trunku żuławskiego – machandla. Profesjonalnej instrukcji degustacji żuławskiej jałowcówki udzielili prezes i wiceprezes Klubu Nowodworskiego: Marek Opitz i Łukasz Kępski. Zatem najpierw należy uraczyć się śliwką wędzoną w dymie wierzbowym, która w kieliszku pełnym machandla powinna się znajdować. Następnie zaś trunek spożyć. Ostatecznie złamać należy wykałaczkę, na której śliwka się znajdowała. Ten, kto uczyni to ostatni, następną kolejkę, według tradycji, wszystkim obecnym stawia. I tak oto w ogólnym rozbawieniu i zbiorowym łamaniu wykałaczek, wzniesiono toast za pomyślność Żuław i żuławiaków.
Niedzielne spotkanie z kulturą żuławską okraszone zostało licznymi wykładami o literaturze, historii czy tradycji kulinarnej regionu. I tak można było wysłuchać m.in. Jacka Borkowicza (,,Ziemia zrodzona przez ludzi – Podróż Ludwiga Passargego z Elbląga do Gdańska latem 1856 roku’’), Karoliny Manikowskiej i Tomasza Wąsika (,,Rowerem po Żuławach’’) czy Marzeny Bernackiej – Basek (,,O żuławskim Parku Historycznym’’). Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się degustacja tradycyjnej zupy królewieckiej z klopsikami, choć nie był to jedyny kulinarny akcent spotkania z Żuławami. Smakowicie kusiło stoisko cukierni ,,Żuławskie wypieki’’, serowo przyciągał wzrok ,,Żuławski Dom Sera’’, a rozmaitych kształtów i kolorów słoiczki barwnie mieniły się przy stoisku ,,Żuławskich smaków’’.
Dla miłośników tematycznej literatury, przebogate zbiory książkowe zaprezentowało Stowarzyszenie ,,Kochamy Żuławy’’ oraz znamienite Wydawnictwo Oskar. Żuławy to mozaika kultur, nie dziwiły zatem tak wielobarwne stoiska miłośników tego regionu. Entuzjastycznie niedzielne wydarzenie podsumował Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof:
To wspaniałe i fascynujące, że tak wiele osób dziś skupia swą uwagę na regionalizmie żuławskim. Dzisiejsi żuławiacy nie są nimi z dziada pradziada, ale wielu z nich chce odtworzyć i kultywować tradycję, aby stała się ona społecznym spoiwem, a także produktem turystycznym. Dzisiejsze zainteresowanie pokazuje, że jest to ważny krok ku powstaniu trwałej koalicji żuławsko – gdańskiej, by promować ten oryginalny i specyficzny region i niechaj stanie się to tradycją – dziś w Gdańsku, a jutro na Żuławach.
Tekst i zdjęcia: Dominika Ikonnikow
Brak komentarza