Wystawa „Herby mieszczan gdańskich od XV do XVIII wieku” w Domu Uphagena jest okazją do poznania heraldycznego bogactwa Gdańska. Jednocześnie jest to zaproszeniem do świata wielkiej polityki i ogromnych pieniędzy.
Patrząc ze współczesnej perspektywy, w której egalitaryzm stał się ideą nadrzędną, trudno być może zrozumieć gorączkowe dążenie dawnych gdańszczan do otrzymania herbu i tytułu szlacheckiego. W przeszłości był to jednak jeden z mechanizmów napędzających społeczeństwo nadmotławskiego grodu. Nic dziwnego, że szczęśliwcy, którym udało się wejść do patrycjuszowskiej elity, tak chętnie obwieszczali ten fakt całemu światu. Także za pomocą heraldyki, z którą w Gdańsku stykamy się w zasadzie na każdym kroku. Herby widnieją na budynkach, przedmiotach codziennego użytku, nagrobkach i epitafiach…
Od szczęku oręża do brzęku monet
– Rodowód herbów wywodzi się od znaków bojowo-rozpoznawczych umieszczanych na proporcjach oddziałów wojskowych, jakim były chorągwie – wyjaśnia dr Ewa Bojaruniec, kuratorka wystawy. – Początkowo znaki te pełniły funkcję wyróżnika osoby stanu rycerskiego, lecz z czasem zaczęły oznaczać przynależność do stanu szlacheckiego.
Ale nie tylko.
– Mieszczanie pochodzący z niemieckiego kręgu kulturowego, osiedlający się w Gdańsku na przełomie XIV i XV wieku, nierzadko posiadali już herby nadane im w Lubece, Hamburgu czy też Nadrenii – mówi historyczka. – Żyjąc w Państwie Zakonnym, część osiadłych na tym terenie patrycjuszy dążyła do potwierdzenia faktu posiadania własnego herbu przez uzyskanie dokumentu nobilitacyjnego. Z racji tego, że wielcy mistrzowie krzyżaccy nie mieli potrzeby uszlachcania mieszczan, szukali oni sposobności otrzymania szlachectwa na obcych dworach, na przykład u Habsburgów. Po inkorporacji Prus do Królestwa Polskiego, podobne starania podejmowano u króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka i jego następców.
Wątpliwości wynikające z interpretacji pojęcia szlachectwa wpłynęły na sprecyzowanie tego zagadnienia na początku XVI wieku w konstytucji radomskiej (bardziej znanej jako Nihil novi). W 1505 roku określono bowiem zasady przynależności do stanu szlacheckiego. Jeżeli matka nie była szlachcianką, to jej potomstwo korzystało z prawa szlachectwa tylko w przypadku, gdy ojciec pochodził z tego stanu społecznego i nie trudnił się zajęciami miejskimi, takimi jak rzemiosło czy handel. Dlatego co ambitniejsi patrycjusze gdańscy zaczęli zabiegać o uznanie tytułu szlacheckiego nie tylko dla siebie, ale też swoich żon. Odbywało się to m.in. poprzez adopcję herbową do polskich rodzin. Tak właśnie było z burmistrzem Matthiasem Zimmermannem, który w 1504 r. został adoptowany do herbu Korab. Z kolei w roku następnym jego żonę, Dorotheę z Ferberów, adoptowano do herbu Godziemba. Podobnych zabiegów było oczywiście więcej. Doprowadziły one do wytworzenia się w Gdańsku osobliwego konglomeratu tradycji heraldycznych, gdzie wpływy polskie mieszały się z zachodnioeuropejskimi, głównie niemieckimi. Wyróżnikiem tych drugich była przede wszystkim wielopolowość herbów.
– Herby są prawdziwą skarbnicą symboli i motywów – dodaje Ewa Bojaruniec. – Jako przedmioty heraldyczne pojawiają się w nich wizerunki zwierząt, roślin, niekiedy przedmioty domowe w rodzaju kluczy czy dzbanów. Trzeba tylko wiedzieć, jak odczytać ich znacznie.
Uwaga na Ferberów
Pochodzenie poszczególnych osób i ich koneksje rodzinne nierzadko odzwierciedlają obrazy, gdzie obok wizerunku postaci umieszczono rozbudowane programy heraldyczne stanowiące swoiste wywody genealogiczne gdańskich rodów. Przykładem może być znajdujący się na wystawie portret Konstatnina III Ferbera. Ferberowie to zresztą ród, który na ekspozycji w Domu Uphagena zajmuje szczególne miejsce. Można tu zobaczyć: uzyskane przez Eberharda Ferbera w 1515 roku dokumenty nobilitacyjne, zachowany do dziś portret biskupa warmińskiego Maurycego Ferbera, a także zabytki kultury materialnej, takie jak zamek do drzwi czy krzesło z herbem Ferberów.
Eksponatów godnych uwagi jest znacznie więcej i w zasadzie o każdym można powiedzieć: unikat. Są dokumenty, obrazy, plomby towarowe, medale. Dzięki umieszczonym na nich herbom, nabierają one dodatkowego znaczenia – stanowią socjologiczny portret elity gdańskiego społeczeństwa. Jednocześnie są interesujące od strony plastycznej. Wystarczy spojrzeć na oryginalne XV- i XVI-wieczne dokumenty nobilitacyjne oraz ich siedemnastowieczne odpisy. Wykonane w kancelarii królewskiej czy cesarskiej zachwycają pięknem pisma oraz kolorowym wizerunkiem herbu.
Wystawa „Herby mieszczan gdańskich od XV do XVIII wieku” została przygotowana z okazji IV Światowego Zjazdu Gdańszczan. Wernisaż cieszył się dużym zainteresowaniem, przyszło około 150 gości. Na co dzień takich tłumów oczywiście nie ma, można więc w spokoju przyjrzeć się eksponatom.
Ekspozycja w Domu Uphagena (Oddział Muzeum Historycznego Miasta Gdańska) przy ulicy Długiej 12 w Gdańsku będzie czynna do 15 października 2014 roku. Towarzyszy jej folder, który można otrzymać zwiedzając wystawę, a także wydana w języku polskim, angielskim i niemieckim publikacja „Herby mieszczan gdańskich od XV do XVIII”.
Tekst: Marek Adamkowicz
Brak komentarza