Już po raz drugi Rada Dzielnicy Wrzeszcz Dolny zorganizowała grę miejską Sokole Oko – dla mieszkańców i sympatyków dzielnicy. Pierwsza edycja gry odbyła się w grudniu, druga w sobotę 23 kwietnia. Chociaż tego dnia miało miejsce uroczyste otwarcie tunelu pod Martwą Wisłą oraz spacery z cyklu Gdańskie Miniatury – w Sokolim Oku wzięło udział aż sześćdziesiąt osób.
Pomysłodawczynią gry jest radna dzielnicy Wrzeszcz Dolny – Halina Królczyk:
Chcemy promować naszą dzielnicę poprzez imprezy integrujące mieszkańców. Zależy nam też na tym, aby mieszkańcy innych dzielnic Gdańska częściej do nas zaglądali. Projekty ukazujące historię miejsca i ludzi – to coś, co przyciąga nie tylko osoby tu mieszkające.
Autorką Sokolego Oka jest Magdalena Kosko, mieszkanka Dolnego Wrzeszcza i przewodniczka po Trójmieście:
Podzieliliśmy naszą dzielnicę umownie na kilka części. Pierwsza edycja gry odbywała się na Wajdeloty, Aldony, Wallenroda, Lelewela, Placu Wybickiego, Waryńskiego i Grażyny. Gra polega na tym, że uczestnicy tworzą drużyny i otrzymują kartę z zadaniami, które muszą rozwiązać w określonym czasie. Wyznaczamy punkt spotkania, do którego trzeba dotrzeć. W sobotę znalezienie tego punktu było też na przykład jedną z zagadek, a teren gry obejmował ulice Mickiewicza, Klonowicza, Kochanowskiego, Sochaczewską, Manifestu Połanieckiego, Modrzewskiego i dolną część ulicy Kościuszki.
Krystian Kłos Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Wrzeszcz Dolny:
W grudniowej edycji Gry nagrodami były bony do znanej cukierni Paradowskiego na Wajdeloty, w minionej do Pizzerii Pizza Park mieszczącej się w parku przy Hallera naprzeciwko ZSBO. Oprócz tego oczywiście książki o Wrzeszczu autorstwa Jana Daniluka i Jarosława Wasielewskiego, czy komiks historyczny napisany przez mieszkankę dzielnicy Agnieszkę Kosko – Hołowczyc, a zilustrowany przez rysowniczkę Wandę Swajdę. Chcemy, aby nagrody też promowały dzielnicę i ciekawych ludzi tu mieszkających i pracujących, stąd pomysł lokalnej piekarni, czy pizzerii. Na sobotni poczęstunek drożdżowe rogaliki zamówiliśmy w piekarni na Mickiewicza.
W grudniowej, pierwszej edycji gry, zadania były w formie wierszyków, w minionej należało wpisać odpowiedź. Uczestnicy Sokolego Oka podążali szlakiem wędrówki dwóch emerytów, starszych mieszkańców dzielnicy – pana Adama, dawnego stoczniowca oraz pana Zygmunta, który kiedyś był fotografem. Panowie spotkali się w Parku Biskupa O’Rourke i postanowili przejść się po okolicy. Wspominali dawne czasy, a kilku rzeczy nijak nie mogli sobie przypomnieć. Pytania w Sokolim Oku dotyczyły nie tylko historii, ale też ludzi mieszkający w dzielnicy.
Grzegorz – uczestnik Sokolego Oka:
Jedno z pytań dotyczyło pana, który około trzydziestu lat temu był kimś w rodzaju samozwańczego Strażnika Rzeczki Strzyży. Mieszkał na Kochanowskiego tuż przy rzeczce i o nią dbał. Jeśli ktoś wrzucił do rzeczki jakiś złom, czy coś takiego – on to wyjmował. Pamiętałem tylko tyle, że pan miał ciemną brodę i jako dziecko bardzo się go bałem. Gonił nas, kiedy chcieliśmy wrzucać coś do rzeczki. W pytaniu chodziło o to, jak nazywał się ów pan. Podeszliśmy z rodziną do domu, w którym kiedyś mieszkał, a tam na domofonie przeczytaliśmy jego nazwisko! Zadzwoniłem, sam nie wiem dlaczego, okazało się, że w tym domu nadal mieszka jego brat!
W Grze pytanie wyglądało następująco:
– Panie Adamie, przejdźmy się w stronę rzeczki… Pamięta pan tego faceta, który nad rzeczką mieszkał i jej pilnował? Dzieciaki się trochę go bały, ale to niegroźny chłop był….
– Pamiętam, a jakże! Brodę czarną miał. Dobrą robotę robił, bo z rzeczki śmieci wyrzucał. Czego ludziska czasem do wody nie wrzucają! Toż to skandal! Jak on się nazywał, chyba jakoś na K….. ?
– Dalej nie idźmy, wracajmy z powrotem w stronę Mickiewicza…. A pamięta Pan jak rzeczka wylewała? Piwnice zalane, ja wściekły – leciałem ziemniaki ratować – ale dla dzieciaków to była frajda! Moi tylko kalosze zakładali i w te pędy nad rzeczkę… Na wierzbie się bujać….
– Stare czasy, ech… Dzieciaków dziś mało, rzadko wychodzą… A tutaj na Kochanowskiego – prawie przy szewcu, tuż przy skrzyżowaniu z Mickiewicza – to piękny herb Gdańska jest… Widział pan go?
– No pewnie, zawsze jak przechodzę, to na niego patrzę. I ten ptak!
Halina Królczyk: Po zakończeniu Gry spotkaliśmy się w siedzibie Rady Dzielnicy, która kiedyś była znaną księgarnią, jedno z pytań było też na przykład właśnie o to. Uczestnicy czekając na ogłoszenie wyników mogli miło porozmawiać przy kawie i cieście, spotkać radnych nie tylko przy okazji ich dyżurów. Bardzo cieszę się, że zajrzeli do nas historycy Jan Daniluk i Jarosław Wasielewski. Mogli od razu podpisać swoje książki zwycięzcom.
Magda Kosko: Pisząc dialogi pana Adama i pana Zygmunta czasem się uśmiechałam, a niekiedy w oku zakręciła się jakaś łezka, przykładowo przy pytaniu o małżeństwo nauczycieli, które mieszkało na ul. Sochaczewskiej. Chodzi o państwa Stefanię i Stanisława Rudzkich. Oboje już nie żyją. Większość mieszkańców naszej dzielnicy to ich dawni uczniowie.
– A pamięta Pan – Panie Zygmuncie – tę parę nauczycieli ze Szkoły Podstawowej Nr 52, która tutaj niedaleko mieszkała? On rosyjskiego uczył, ona chyba w zerówce. Taki piękny kok zawsze miała. On kulał na jedną nogę i motocyklem pod szkołę przyjeżdżał. W kasku! To chyba czarna WSK była, czy coś… A dzieciaki uciechę miały, że hej! Jamnika mieli. Z tym jamnikiem to moja wnuczka fajną przygodę miała, kiedyś przy okazji Panu opowiem, hehe….
W Sokolim Oku uczestniczyła także młodzież z klas drugich i trzecich Gimnazjum Nr 13 w Gdańsku Brzeźnie. Gimnazjaliści należą do Gimnazjalnego Koła Turystyczno – Językowego. Byli obecni na grudniowej, pierwszej edycji gry, a teraz tłumnie przybyli na drugą. Utworzyli dwie drużyny, z których jedna zajęła drugie miejsce i otrzymała bony do pizzerii. Jak dowiedzieliśmy się od opiekunki młodzieży, pani Agnieszki – zwycięzcy postanowili zaprosić na pizzę całe Kółko Turystyczno – Językowe: „Razem przyjechaliśmy, razem startowaliśmy w tej grze, to i razem będziemy świętować!”. Brawo! To jest gest!
Trzecia edycja Sokolego Oka planowana jest jesienią, a miejscem spotkania będzie Park nad Strzyżą.
Tekst: MFK
Brak komentarza