W dzisiejszych Gdańskich Zakamarkach, zapraszam do podróży po nieistniejącym już kompleksie pierwszego gdańskiego dworca. Dworzec był usytuowany nieopodal Bramy Nizinnej, stąd też bierze się jego nazwa (niem. Leege Tor Bahnhof Danzig ). Zwiedzimy jego nieistniejące już części podziemne oraz naziemne. Postaram się przybliżyć okoliczności oraz kontekst jego powstania. Przytoczę również relacje dwojga sławnych podróżników i literatów, żyjących w wieku XIX, których bieg podróży znalazł swój finał na wspomnianej stacji.

Christian Samp w wieku lat 6. W tle teren po byłym dworcu

Christian Samp w wieku lat 6. W tle teren po byłym dworcu

Teren, na którym znajdował się dworzec i jego zaplecze (począwszy od ulicy Toruńskiej aż do bramy kolejowej ulokowanej między bramą Nizinną a bastionem Żubr) to obszar o powierzchni około 5,5 ha. W 2014 roku został on sprzedany firmie Invest Komfort. Od tego czasu teren stał się terenem budowy, a właściwie terenem wyburzania pozostałości pod dawnej infrastrukturze. Obecnie trwają wykopy pod przyszłe fundamenty. Pierwsze projekty zagospodarowania tego terenu podjęte przez Biuro Rozbudowy Gdańska pojawiły się w niecałe 10 lat temu i zapoczątkowane uchwałą Rady Miasta z miesiąca września 2006 roku. Teoretycznie każda zabudowa, która powstanie w tym miejscu powinna być konsultowana z konserwatorem zabytków, a dominanta budynków nie powinna przekroczyć 22 metrów (w myśl wcześniejszych postanowień). Zostaje tylko mieć nadzieję, że inwestor wykorzysta potencjał tkwiący w tym miejscu, a pamięć po dawnym dworcu zostanie utrzymana i kultywowana. Dobrym rozwiązaniem byłyby nawiązania wskazujące na charakter, jaki w XIX wieku zyskało to miejsce, nie wspominając już o wcześniejszej fortyfikacyjnej przeszłości tych terenów.

Specyficzny klimat oraz położenie tego terenu jeszcze w latach 80′ i 90′ przyciągały rzesze mieszkańców Dolnego Miasta, Olszynki oraz Oruni. Jest to miejsce dobrze mi znane i często odwiedzane od wczesnych lat dziecięcych. Głównie ze względu na to, że było to jedno z ulubionych miejsc na sobotnie lub niedzielne spacery mojej rodziny. Również z Bastionu Żubr zrobiłem w wieku 6 lat swoje pierwsze zdjęcie, ujmujące właśnie omawiany teren.
Widok na skład towarowy / Fot. Christian Samp

Było to również popularne miejsce wśród wędkarzy i kajakarzy. W okresie zaś letnim opalały się tu dziewczyny, palono ogniska oraz chodzono się kąpać. Często starsi koledzy chcąc zaimponować młodszym, a jeszcze bardzie płci przeciwnej, przepływali Motławę i już nieco zmęczeni wracali na piechotę mostem z Olszynki. Cały pas poczynając od Kamiennej Śluzy ciągnący się przez poszczególne bastiony i reduty aż na tyły stadionu żużlowego GKS (gdzie znajdowała się jeszcze wtedy sporych rozmiarów żelbetowa skocznia ) – był miejscem wielu dzikich kąpielisk. Udając z kolegami na ulubione kąpielisko przy Kamiennej Śluzie często robiliśmy sobie skrót idąc od strony ulicy Mostowej w kierunku Bramy Nizinnej przez most kolejowy. Tam właśnie ulokowana została niegdyś brama kolejowa. Przy odrobinie szczęścia można było „złapać” wagon towarowy ciągnięty przez lokomotywę spalinową i w ten sposób pokonać około stumetrowy odcinek na wagonie. Oczywiście były to wyczyny, o których w domu, przy rodzicach się nie wspominało.

Brama Kolejowa

XIX wieczny boom i rozwój przemysłu przyniósł na ziemię gdańską kolej żelazną. Pierwszy dworzec kolejowy ulokowany był przy ul. Toruńskiej (Thornscherweg 10). W XIX wieku system fortyfikacji i bastionów uważano dalej za strategicznie aktualny i ważny. Wyrażono jednak zgodę na wyłom w strukturze fortyfikacji tak, by składy kolejowe mogły dotrzeć na teren, na którym rozpoczęto budowę dworca. Pierwszy przejazd techniczny miał miejsce 19 lipca 1852 roku. Dotarł on do Grodu na Motławą o godzinie 14.30.

Brama kolejowa została zbudowana z cegieł wyprodukowanych w Kolibkach. Prężnie działająca w XIX wieku cegielnia (znajdująca się w lokalizacji dzisiejszej ul. Bernadowskiej) dostarczała znaczne ilości budulca, który były wykorzystywane przy wznoszeniu różnych budowli lokowanych na naszym terenie. Znakiem charakterystycznym tych cegieł jest odciśnięta (odbita ze sztancy)  nazwa Koliebken (patrz zdjęcia). Na zdjęciu opisanym jako B widać fragment zgrabnego budynku z czerwonej cegły krytej dachówką ceramiczną. Jest to fragment budynku, nie istniejącej już nastawni kolejowej dedykowanej dla tego miejsca.

Dziś przyglądając się pozostałością bramy kolejowej możemy dostrzec prowadnice. Umożliwiały one w czasie wojny lub innego zagrożenia zamknięcie dostępu do dworca i terenu przyległego za pomocą wielkich żelaznych sztab. Niestety od pewnego czasu sama brama ulega postępującej dewastacji. Temat „znikających cegieł” z historycznej budowli świadczącej o XIX wiecznym rozwoju naszego miasta, podejmowany juz był 5 kwietnia 20100 r. – Szlakiem umierających murów. Remont czy dewastacja?

Można powiedzieć, że od 6 lat nic się nie zmieniło w tej materii. I tu pojawia się światło w tunelu. Ostatnimi czasy mogliśmy dowiedzieć się, że dla odciążenia Bramy Nizinnej na czas jej remontu i rewitalizacji, ruch drogowy zostanie właśnie skierowany przez bramę i most kolejowy. Może to doskonały czas, aby zabezpieczyć coraz to bardziej podupadający zabytek oraz zabezpieczenie i rewitalizację starych murów. Z lat dziecięcych pamiętam, że przemierzając bramę kolejową w kierunku bastionu Żubr, pośród sieci torów i prowadnic, można było dostrzec elementy techniczne, jak zwrotnice opatrzone sygnaturą „Danzig”, sztancami świadczącymi, z jakich zakładów pochodziły lub umożliwiających ich datowanie. Być może nie wszystkie padły łupem złomiarzy i czekają gdzieś w ziemi na odkopanie i przekazanie do odpowiednich miejsc, gdzie zostaną wyeksponowane. Ponoć remont mostu jest już zaplanowany. Może przy okazji podjęte zostaną prace mające na celu zabezpieczenie cennego elementu gdańskiej historii – zostaje mieć taką nadzieję i starać się interweniować puki prace nie zostały zaczęte.

Dworzec

Oficjalna data otwarcia dworca to 5 VIII 1852 roku. Z pruską precyzją pierwszy pociąg (nie testowy) wjeżdża do Gdańska równo godz. 16:00. Połączenie relacji Bydgoszcz – Gdańsk wiozło nie lada gościa. Składem, wraz z innymi znamienitymi gośćmi, podróżował król Fryderyk Wilhelm IV. Sam budynek był później wielokrotnie przebudowywany wewnątrz jak i na zewnątrz dla porównania załączam dwie ilustracje. Pierwsza to rycina autorstwa Conrada Antoniego Manna rok 1852. Grafika ukazuje ówczesny dworzec z lokomotywą gotową do drogi oraz w tle Biskupią Górkę.

Dworzec Brama Nizinna Conrad Anton Mann, 1852

Dworzec Brama Nizinna Conrad Anton Mann, 1852

Druga ilustracja to fotografia z początku XX wieku. Styl w jakim finalnie znalazł się budynek to neogotyk w stylu angielskim. Jest to prąd zwany historyzmem. Nurt popularny w XIX architekturze, który polegał na naśladowaniu i kopiowaniu stylów zapożyczonych z epok minionych.

Dworzec Brama Nizinna - fotografia z początku XX wieku

Dworzec Brama Nizinna – fotografia z początku XX wieku

W miarę upływu czasu sieć kolejowa przeżywała rozkwit, Gdańsk co raz to bardziej obiegały „kolejowe nici”. Powstawały kolejne stacje, aż do powstania Dworca Centralnego (Zentralbahnhof) obecnego Dworca Głównego w Gdańsku. Ostatni pociąg pasażerski wjechał na tory Dworca Brama Nizinna 1 X 1896. W okresie późniejszym wszystkie połączenia pasażerskie kierowano już na obecny dworzec główny. W czasie, gdy dworzec przy ulicy Toruńskiej funkcjonował jako pasażerski (5 VIII 1852 -1 X 1896), z dworca poprowadzono bocznicę prowadzącą na Wyspę Spichrzów oraz trakcję docierającą aż do zakładów mięsnych przy ulicy Angielska Grobla (Englischer Damm). Między innymi dzięki temu oraz dalszemu rozwojowi sieci kolejowych, dworzec funkcjonował dalej, jednak już w charakterze dworca towarowego. W czasie wojny pełnił również funkcję Szpitala Polowego Czerwonego Krzyża. Kres jego istnienia w oryginalnej formie, jak w przypadku wielu innych gdańskich budowli, przypada na rok 1945. Budynek spłonął, później częściowo odbudowany dalej pełnił funkcje towarowego tranzytu.

To pierwsze miejsce które zobaczyli Kresowianie, którzy przybyli do Gdańska w roku 1945. Rada Miasta Gdańska w dniu 29 stycznia 2015, podjęła uchwałą ogłoszenie roku 2015 – ”Rokiem Pamięci o tych, którzy przybyli do Gdańska z dawnych Kresów Wschodnich Polski”. Po zawieruchach II wojny światowej i związanych z nią migracjach ludności, szacuje się że swój nowy dom w Gdańsku i Sopocie znalazło nie mnie niż 40 tysięcy Kresowiaków. Każda osoba to osobna historia. Historia ludzi, którzy tu przybyli i pomagali odbudować to z padło w zgliszczach wojny i chaosu tamtych lat. Celem uczczenia pamięci tych wydarzeń oraz ludzi w sobotę 5 września 2015 odsłonięto pamiątkowy obelisk.

Wracając jeszcze do świata XIX wieku, przytoczę relację dwojga podróżników, literatów którzy finał biegu swojej podróży znaleźli właśnie na stacji Brama Nizinna.

Podróż do Gdańska najprawdopodobniej w roku 1857. Fragment relacji z podróży do Gdańska Franciszka Salezego Dmochowskiego:

Niesiony gwałtownym pędem parowozu zaledwie mogłem dojrzeć kilka pięknych wiosek wznoszących się po jednej i po drugiej stronie kolei w okolicy Gdańska. Przecięte wały warowni mignęły się tylko przed moim okiem i już byliśmy u dworca kolei na Przedmieściu.

Gdańsk ognisko zbożowego handlu z tej obszernej przestrzeni kraju, którą Wisła , Pilica, San i Bug przecina jest zarazem silną warownią. Łączy zatem dwa sprzeczne żywioły wojny i kupiectwa. Były czasy, kiedy najsroższe klęski oblężenia padły na gdańszczan. Ale handel i przemysł tak prędko zaciera ślady wojny, że dwa oblężenia z roku 1807 i z 1812 na 1813 są dla mieszkańców jakimś dalekim zamglonym wspomnieniem.

Zawsze bardzo trafiało do mnie stwierdzenie „Niesiony gwałtownym pędem parowozu„ widać po nim, jakie wrażenie wywierała podróż koleją żelazną na tym XIX wiecznym pisarzu, poecie, tłumaczu i satyryku.

Kolejny opis podróży do Gdańska jest autorstwa Jadwigi Łuszczewskiej, występującej pod pseudonimem literackim Deotyma, znanej polskiej poetki i powieściopisarki doby romantyzmu:

O jedenastej na nas zadzwoniono. Z nawałem tłumu rzuciliśmy się ku wagonom, które po jednogodzinnej jeździe zatrzymały się w Gdańsku przy dźwięku dziwnych i posępnych karylionów głoszących północ z lasu wież.

Wyobraźcie sobie niecierpliwość, z jaką wjeżdżałam do grodu przy migotaniu gazowych latarni niezadowolonym oczom ukazało się tylko kilka ciasnych uliczek, z których od razu wyjechaliśmy na plac obszerny, tam zaczęłam rozeznawać jakieś kształty, lecz niestety były to kształty kramów, przybywaliśmy w ciągu wielkiego sześciotygodniowego jarmarku, o którym wieść już nas dawno nastraszała wtedy bowiem trudno o mieszkanie. (Podróż z Tczewa do Gdańska)

Opis i dramaturgia sytuacji godne poetki romantyzmu. Jak łatwo można się domyśleć, Deotyma trafiła do Gdańska podczas trwania Jarmarku Dominikańskiego. Jak widać są problemy niejako „uniwersalne” – również i w XIX wieku był ciężko o nocleg w sezonie.

Zakamarki

Zapraszam więc do „podróży” po nieistniejących już pozostałościach dworca Brama Nizinna uwiecznionych na fotografiach oraz do spaceru po istniejących jeszcze pozostałościach po infrastrukturze, która czeka na lepszy los. Część zdjęć została wykonana w trakcie prac wyburzeniowych w 2015 roku. Dano mi możliwość wykonania zdjęć w trakcie przerwy w burzeniu obiektu. Dzięki uprzejmości mieszkańców przyległego budynku który pozostał i jest objęty ochroną konserwatorską dostałem się do części podziemnych. Na uwagę zasługują maski p.gaz, występujące w dużej ilości, wyłaniające się z „wyrobiska” oraz stare medykamenty. Wśród nich potężne ilości chininy oraz witaminy D3 (leki przeciwgorączkowe i wzmacniające odporność ); świadczą o historii tego miejsca, które czasowo pełniło funkcję szpitala.

To jest właśnie cześć odchodzącego Gdańska, warto zobaczyć zanim zniknie na zawsze lub zmieni swoją postać.

Tekst i zdjęcia: Christian Samp