Fot. Justyna Słomińska

17 grudnia w „Filii Gdańskiej” na Mariackiej 42 odbyła się ostatnia w 2010 roku promocja. Tym razem „bohaterką” była książka Maxa Kiesewettera „Dawno temu w Nowym Porcie”. Wspomnienia te zostały przetłumaczone przez spółkę: Aleksander Masłowski i Roman Kowald. Warto podkreślić, że to kolejna publikacja wydawnictwa „Yellow Factory”, które to wydawnictwo udostępnia nam po polsku pozycje z „gdańskiego kanonu”. Był już „Cały Gdańsk za dwadzieścia srebrnych groszy” W.F. Zerneckego, w planie są kolejne, ale ani tłumacz, ani wydawca – nie chcieli zdradzać tajemnicy, co mają „na warsztacie”.

W piątkowe popołudnie, mimo siarczystego mrozu, zebrało się w Filii Gdańskiej prawie czterdziestu przyjaciół i miłośników Gdańska – jego historii, tradycji, literatury. Wśród nich, znana dziennikarka Barbara Szczepuła i Mirosław Piskorski z Towarzystwa Przyjaciół Gdańska. Obecni też byli Ludwik Kozłowski, germanista i tłumacz oraz Piotr Korona z „Yellow Factory”. Po powitaniach – wysłuchaliśmy prelekcji Aleksandra Masłowskiego o książce i jej autorze. Wspomnienia Kiesewettera były w latach trzydziestych drukowane w Gdańsku, w odcinkach, pod tytułem „Aus dem alten Neufahrwasser”. Później wyszły w wersji książkowej, a w latach sześćdziesiątych XX wieku, w RFN jako „Dawno temu w Gdańsku” (Niemcom, nie-Gdańszczanom nic nie mówiłaby nazwa „Nowy Port”).

Wspomnienia Maxa Kiesewettera to wspaniała historia szczęśliwego dzieciństwa chłopca z Nowego Portu. Mimo, że formalnie była to już dzielnica Gdańska, w rzeczywistości Nowy Port funkcjonował na zasadzie odrębnej miejscowości.

Wrażliwy i ciekawy świata Max przedstawia dokładny opis dzielnicy, wyglądającej 150 lat temu jakże inaczej niż obecnie, i jej najbliższego otoczenia, czyli Westerplatte – wówczas jeszcze wyspy – oraz Wisłoujścia z jego twierdzą.

Dzięki temu, że autor poczuł pewnego dnia potrzebę przeniesienia się w świat dzieciństwa i opowiedzenia o nim czytelnikom, mamy dzisiaj okazję odbycia fascynującej podróży w czasie i ujrzenia Nowego portu niewiele przypominającego dzisiejszy*

Aleksander Masłowski, opowiedział o pracy nad tekstem, o zmaganiach z gdańskim dialektem, w czym niezastąpiony jest Roman Kowald, którego babcia mówiła tym językiem. Z kolei wszystkie fragmenty poetyckie tłumaczyła Małgorzata Masłowska, mama Aleksandra. W tekście Kiesewettera, zgodnie z dziewiętnastowiecznym obyczajem, wierszy jest sporo. Wtedy nawet prace naukowe były nimi ozdabiane.

Niezwykle ciekawe – i charakterystyczne dla mieszkańców Gdańska, były też losy rodziny Kiesewetterów. Sam Max zmarł w 1914 roku. Rodzinna legenda mówi, że ten pacyfista, miłośnik przyrody, z zamiłowania botanik, nie wytrzymał faktu wybuchu wojny i relacji o jej okrucieństwach. Z kolei jego syn, Hans – miał dwie córki. W 1945 roku Hans został wyrwany z przez czerwonoarmistów z kolumny uchodźców i słuch o nim zaginął. Jedna z córek zamieszkała w okolicach Berlina, gdzie do żyją podobno jej potomkowie. Druga osiadła w Anglii. W trakcie prac nad tłumaczeniem – został nawiązany kontakt z ową „angielską” gałęzią rodu. Oprócz ciekawostek i dodatkowych faktów – to właśnie ów „angielski trop” pozwolił na umieszczenie w gdańskim wydaniu „Dawno temu w Nowym Porcie” fotografii autora, czego nie było w wydaniach niemieckich.

Po opowieści Aleksandra wywiązała się dyskusja – o dialekcie gdańskim (nie gwarze!), historii Gdańska i Hanzy… Kilkakrotnie też podkreślano, jak cenna jest książka Kiesewettera. Zarówno dlatego, że dobrze jest znać również „małą” historię swego miasta, nie tylko tę wielką, oficjalną. Po drugie, bardzo mało w ogóle jest książek poświęconych tej niezwykłej dzielnicy Gdańska, jaką jest Nowy Port. Zaprezentowano trzy. Przede wszystkim warto sięgnąć po „Nowy Port” nieocenionego Waldemara Nocnego.

W „Nowym Porcie” przedstawione są dzieje portu morskiego Gdańska od początku jego istnienia; ukazana jest militarna i gospodarcza rola ujścia Wisły i rozwój powstałej tam osady; stworzenie konkurencyjnego ośrodka portowego przez króla Prus po pierwszym rozbiorze Polski; opisane są losy portu w XIX stuleciu i na początku XX, w czasach Wolnego Miasta Gdańska oraz w granicach Polski po drugiej wojnie światowej. Ważne rozdziały książki dotyczą życia codziennego mieszkańców, dziedzictwa religijnego, oświaty i kultury, a zarazem specyfiki dzielnicy portowej*

Książka Waldemara Nocnego została wydana w znakomitej serii „Dzielnice Gdańska” przez Wydawnictwo „Polnord Oskar”. Warto sięgać i po inne książki z tej serii, autorstwa znakomitych autorów. Równie cenna jest seria „Miasto jak Ogród”. To raczej broszury niż książki, ale w pigułce przedstawiają dzielnice Gdańska: Strzyżę, Piecki–Migowo, i wiele innych. To przedsięwzięcie wydawnicze Polskiego Klubu Ekologicznego, a dokładnie jego Okręgu Wschodnio-Pomorskiego. Nowy Port ma numer 7 w tej serii, a redagowała go Dorota Kobierowska (Gdańsk 2000).

O historii dzielnicy można też przeczytać w pracy Mariana Podgórskiego „Dzieje ośrodka portowego w Gdańsku przy dawnym ujściu Wisły” (do roku 1945). („Oficyna Gdańska”, Gdańsk 1998)

Po prezentacji książek rozpoczęła się nieoficjalna część spotkania. Czytelnicy z zakupionymi egzemplarzami „Dawno temu w Nowym Porcie”, ustawili się w kolejce po autografy, inni częstowali się ciastkami i winem zafundowanymi przez Wydawcę. Oczywiście, w kuluarach nadal toczyły się też rozmowy – o Gdańsku i Nowym Porcie. Zastanawiano się też, jak propagować informacje o spotkaniach tego typu, jak opisywana promocja, by docierały one do mieszkańców dzielnic. Wydaje się, że cenne byłoby dotarcie do portali, skupiających lokalne społeczności. To ważna podpowiedź dla załogi Filii. Czytelnicy podkreślali też coraz efektywniejszą współpracę wszelkich podmiotów, zajmujących się kulturą i historią naszego miasta. Autorzy, tłumacze, indywidualni pasjonaci i instytucje różnej wielkości – w różnych aspektach wzbogacają naszą wiedzę o nim, sprawiają, że jego mapa kulturalna jest coraz bogatsza.

*Tekst z okładki książki

Autor: Zbigniew Walczak

Nowoporckie rozrywki 150 lat temu