Spaja atrakcjami trójmiejską Metropolię, przedstawia rożne oblicza muzyki eksperymentalnej. Mowa o festiwalu Transvizualia, który w tym roku obchodzi swoje pięciolecie.

Fot. Joanna "frota" Kurkowska

Ze względu na prawdziwą koncertowa powódź, która nawiedziła w tym tygodniu Trójmiasto, przyjrzymy się wyłącznie części muzycznej Transvizualiów, a konkretnie koncertom odbywającym się w gdyńskim Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym.

Pierwszy dzień to „zaledwie” jeden występ, ale za to jaki! Trio Jacaszek / Łuczak / Ferreira zaprezentowali eksperymentalną zbitkę dźwięków i wizualizacji, czerpiąc zarówno z nowoczesnej elektroniki jak i muzyki klasycznej. Całość ilustrowały wizualizacje wyświetlane na trzech płachtach , dających efekt będący czymś pomiędzy nakładaniem slajdów, a chałupniczo wykonanym 3D. Szkoda tylko, że pod sam koniec zabrakło jakby pomysłów na trójwymiarowe obrazy i spadające wzory nasuwały skojarzenia z windowsowymi wygaszaczami. Proste rozwiązania okazały się w tym wypadku najlepsze.

Przed wejściem do PPNT zastanawiałam się co i przede wszystkim w jaki sposób zostanie nam zaserwowane podczas tegorocznych Transvizualiów. Problemem dźwiękowych naukowców wydaję się cienka granica, która oddziela koncerty zjawiskowe od kompletnej muzycznej drętwoty. Bardzo rzadko, ktoś trafia w sam środek, grając po prostu poprawnie lub dobrze. Częściej otwieram oczy ze zdumienia lub ziewam z nudów, rzadziej moje refleksje oscylują wokół koncertów „ze środka”. Line-up imprezy zapowiadał się bardzo dobrze, tylko czy wykonawcy sprostają oczekiwaniom? Koncert inauguracyjny był strzałem w dziesiątkę, ale czy takich bezbłędnych trafień będzie więcej? Dwa kolejne dni spędzone w PPNT pokazały mi, że odpowiedź na to pytanie nie będzie jednolita.

Środa stała pod znakiem eksperymentalnych konsekwencji. Podobnych klimatów posmakować mogliśmy w piątek.

Sylvain Chauveau zaserwował zebranym swój miks gitarowych eksperymentów, elektronicznych modyfikacji i delikatnego wokalu. Całość kojarzyła się z kolaboracją David Sylvian – Christian Fennesz, ale od mistrzowskiego duetu dzieliło go parę klas. Dźwiękowy chaos, nieustająca monotonia i niemożliwe do wytrzymania częstotliwości spowodowały, że w połowie występu Francuza uciekłam się z sali. Kontrowersyjny kolaż stał się jednak głównym tematem rozmów piątkowej nocy.

Mares Jules kierując swoim trio, przez blisko godzinę budował wielowarstwowe muzyczne pejzaże, korzystając przy tym z instrumentów perkusyjnych, skrzypiec czy pianina. Niestety, choć momentami ciekawa, całość wydawała się niezwykle monotonna, pełna niepotrzebnego patosu i zwyczajnie przeciągnięta. Brakowało tutaj lekkości obecnej chociażby u twórców takich jak Zelienople czy Pillowdiver. Jak widać, byłam jedyną rozczarowaną, gdyż zachwycona publika wymusiła na artystach bis.

Fennesz gościł już na Transvizualiach w 2009 roku. Tym razem jednak do Gdyni zawitał z Giuseppe La Spada, artystą wizualnym (jego prace można znaleźć m.in. ba stronie www.vimeo.com) i projektem Islands. Przemyślana fuzja jazgotliwych gitar i kojących krajobrazów doskonale sprawdziła się w roli budzika po dwóch spokojniejszych koncertach. Mocne przestery, modyfikowane komputerową elektroniką ucichły dokładnie w momencie w którym wizualno-dźwiękowy zestaw stał się monotonny dla ucha. Fennesz, w przeciwieństwie do swoich młodszych kolegów, wiedział kiedy skończyć.

Piątek przyniósł brzmieniowe kontrowersje i uzasadnione rozczarowania. Całość, choć niepozbawiona słabych momentów, pokazała rożne oblicza muzycznych eksperymentów. Od spokojnych ambientowych plam, aż po testujący wytrzymałość naszych uszu, hałas. Pomimo tych różnic, spójności jednak nie zabrakło. W końcu z tego Transvizualia zawsze były znane.

Pomorski Park Naukowo-Technologiczny – Gdynia – 7 IX 2011

Autor: Joanna „frota” Kurkowska