Zanim na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka, a pod choinką małe i duże świąteczne pakunki, gdyńska Desdemona postanowiła odciągnąć od corocznego maratonu lepienia pierogów i zaserwować nam punkowo-stonerowy koktajl.

Fot. Joanna "frota" Kurkowska

O Ninji pisałam już jakiś czas temu -> www.iBedeker.pl,  a panowie po raz kolejny udowodnili, że nie ma na nich mocnych. Antyteza statyczności i synonim dynamicznego koncertu – NINJA przenosi do trójmiejskich klubów klimat amerykańskich koncertów hardcorowych. I robi to nadzwyczaj dobrze. Tu nie ma miejsca na nudę, a grają mocno, szybko i konkretnie, czyli tak jak być powinno. Ukoronowaniem dotychczasowej działalności będzie nagranie singla, ale mam jednak pewne obawy czy energię znaną z występów kwartetu uda się zamknąć w pojedynczym dźwiękowym pliku.

Potem nastąpiła krótka przerwa i sprawna wymiana kabli, a na scenie zagościła formacja, która powoli zyskuje status kultowej w naszym trójmiejskim gitarowym undergroundzie. Mowa oczywiście o Broken Betty. Trio będące ekstraklasą polskiej sceny stonerowej. Wydana w tym roku płyta „The Sorry Eye” do tej pory często gości w moim odtwarzaczu i jest doskonały przykładem na to, że w temacie ciężkich pustynnych brzmień można mieć jeszcze wiele do powiedzenia. Aż trudno uwierzyć, że na żywo chłopaki prezentują się o wiele lepiej niż na srebrnym krążku. We wrześniu, występując przed Pneumą zdecydowanie przyćmili główną gwiazdą, a koncertem w Desde potwierdzili tylko swoją wielkość. I choć za każdym razem scenariusz koncertu wygląda niemal tak samo, utwory z debiutu przeplatane są piosenkami z Epki, a całość zakończona jest hitem w postaci „Pull In Like A black hole”. Jeżeli kiedykolwiek projekt Kyuss powróci w oryginalnym składzie na koncerty, oni bezdyskusyjnie powinni otwierać to święto fanów stoner rocka.

Na koniec jeszcze jedna, dość ważna uwaga. Pomimo dość trudnych warunków (bo Desdemona nie należy do lokali, które nagłaśnia się łatwo) zarówno mocne dźwiękowe uderzenia Ninji jak i powolne pustynne riffy Broken Betty zabrzmiały dobrze. Dobrze być na koncercie na którym nie rzuca się inwektyw w stronę operatora konsolety nagłośnieniowej.

Całość była jedna z pierwszych inicjatyw Bartosza „Bora” Borowskiego, który za zadanie postawił sobie reanimacje koncertowej strony klubu Desdemona. Borowski zapowiada, że w następnych miesiącach na deskach klubu zagoszczą m.in. wykonawcy z kręgów post-rockowych, sludge, industrial oraz szeroko pojętej gitarowej alternatywy. Jest on również organizatorem Muzycznego Pchlego Targu, imprezy przyciągającej muzycznych pasjonatów z całego Pomorza.

Autor: Joanna „frota” Kurkowska

Relacje z koncertów w Trójmieście