Przed nami nowa w Polsce noc – Noc Bibliotek pod jakże elektryzującym hasłem – Groza nie czytać! Od 30 maja 2015 r. corocznie będziemy spotykać się na nocnych maratonach w książnicach, jak kiedyś mawiano o bibliotekach. A więc dogoniliśmy modę, która od lat praktykowana jest w Europie.
Dzięki Instytutowi Książki ponad milion książek wpłynęło do polskich bibliotek, stały się nowoczesne i oryginalne, więc teraz to jedne z najważniejszych miejsc dialogu. Do wrzeszczańskiej biblioteki Manhattan dziennie przychodzi nawet dwa tysiące spragnionych wrażeń kulturalnych użytkowników. W małych miejscowościach to otwarty, światły bibliotekarz staje się teraz ważniejszy od proboszcza.
Jakie były gdańskie zalążki i osiągnięcia w poszukiwaniu biblioteki? Gdańsk może być dumny z przystąpienia do akcji takich Nocy, bo przecież sam w XVII wieku nazywany był „rzeczpospolitą nauk”, szczycąc się wybitną elitą przyrodników, filozofów i pisarzy, a w władze Gdańska określano mianem „rządu uczonych”. Wszystko to zawarło się w idei, która od czasów początkującego wówczas renesansu przyświecała włodarzom miasta i przetrwała do dziś. Rada Miasta Gdańska po prostu zainwestowała wtedy w naukę i już w 1558 r. utworzono w budynku byłego zakonu Franciszkanów pierwszą czteroletnią reformacyjną szkołę partykularną, dzięki której gdańskie przekupki swobodnie mówiły po łacinie!
A jeśli edukacja, to idąca za tym pasja i miłość do ksiąg. I tak zaczęto rozmyślać nad wypożyczalnią książek. Szukano w Gdańsku sposobów na stworzenie publicznej biblioteki, aby zasób edukacyjny był jeszcze bardziej rozwijany i udostępniany mieszkańcom, a przede wszystkim młodzieży rozrastającego się gimnazjum. Nie znaczy to, że nie istniały żadne książnice. Zanim powstała pierwsza publiczna biblioteka w Gdańsku, księgozbiory znajdowały się kościołach lub w prywatnych zasobach. Ich zakres był rozmaity, obok dzieł teologicznych reprezentatywne były opracowania różnych nauk – przyrodniczych lub prawa. Zapisane oczywiście łaciną i greką. Ale potrzeba powszechnego użyczania lektury wciąż trapiła.
Aż pewnego dnia pomysł uczynienia miejskiej publicznej biblioteki w Gdańsku doczekał się realizacji. Tak jak obecnie, tak i wtedy, w XVI wieku, różnorodne miejsca propagujące kulturę, czyli właśnie dostępne mieszkańcom biblioteki, stanowiły w Europie miejsca kontaktu z renesansowym głodem – świata, nauki, humanistyki, języków ( łacina, greka, hebrajski). Gdańsk z racji usytuowania był w znakomitym punkcie wyjścia – ciągła styczność z cudzoziemcami stawała się zarazem przemytem najnowszych myśli, idei, wszelakich nowinek i ksiąg. Ale tych ostatnich ciągle było za mało na zrealizowanie marzeń władz Gdańska. I właśnie tym oczekiwaniom niespodziewanie pomogło morskie zdarzenie – szczęśliwe, choć zarazem niebezpieczne. 25 sierpnia 1591 r. do Gdańska płynął wybitny ówczesny humanista, miłośnik nauki i książek, włoski markiz Joannes Bernardinus Bonifacjus d’Oria. Niestety, tuż przed wejściem do portu statek zatonął, a samego d’Oria ledwie odratowano z częścią jego dorobku życia – cennym księgozbiorem. Wspaniałym gestem było to, że uratowane 1300 woluminów przekazał w całości Radzie Miasta, a sam, zgodnie z celem swojej podróży, zamieszkał w Gdańsku, które zapewniło mu godne utrzymanie.
I w ten oto sposób, dzięki niesamowitemu zbiegowi okoliczności i szczodrości 74 –letniego opiekuna ksiąg, Gdańsk uzyskał potrzebny zbiór dzieł, które stały się podstawą do otwarcia 22 czerwca 1596 r. publicznej Biblioteki Rady Miasta – Bibliotheca Senatus Gedanensis, nazwaną od XVIII wieku Biblioteką Miejską. Zbiory powiększały się, by na początku XX wieku osiągnąć liczbę 55 tys. egzemplarzy. Bogaty księgozbiór, po przeniesieniu z kościoła św. Jakuba, umieszczono w nowym budynku przy ul. Wałowej. Po wojnie, mając do dyspozycji 245 tys. książek, rozpoczęto powszechną organizację wypożyczalni miejskich w różnych dzielnicach Gdańska. W 1955 r. rozrastający się księgozbiór zasilił Bibliotekę Gdańską Polskiej Akademii Nauk oraz Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną, dziś – WiMBP im. Josepha Conrada – Korzeniowskiego. W Pomorskiem istnieje kilkaset bibliotek pod patronatem WiMBP! I tak od stuleci – wziąć książkę z półki, to wcielać pragnienia twórców – czytać. Dlatego, żeby uwydatnić sens istnienia bibliotek, trzeba, jak głosi hasło tegorocznej edycji Nocy Bibliotek, ekstremalnie doświadczyć własnych możliwości, bo rzeczywiście – Groza nie czytać !
Dzięki markizowi XVI – wieczna Biblioteka w Gdańsku wzbogaciła się o dzieła wielkich starożytnych i średniowiecznych filozofów, ponadto z różnych dziedzin szczegółowych – prawa, medycyny, astronomii, matematyki, ówczesnej gramatyki oraz poezji Cycerona, Owidiusza, Horacego. Trzeba też podkreślić, że księgozbiory rozszerzały się dzięki ambitnym i oczytanym kobietom – Korduli Feldstette czy Elisabeth Brandes, która, jak możemy przeczytać, podarowała bibliotece gdańskiej książki, „aby w ten sposób uzyskać nieśmiertelność”. Przypomina się tu, choć w innym kontekście, tę oczywistość wiecznej pamięci przez słowo, którą wyraził rzymski poeta Horacy, że „nie wszystek umrę”. Na co czytelnicy są dowodem. Dzisiejsze biblioteki, to także osobliwe centra kultury – z jednej strony podróżują stamtąd książki, ale z drugiej strony spotykają się tam czytelnicy, widzowie, pasjonaci gier, użytkownicy komputerów, dorośli i dzieci , którzy uwielbiają słuchać i czytać.
W dawnej gdańskiej bibliotece też dbano o rozmaitość, np. na wzór europejskich zasobów umieszczano w niej różne muzealia, których znaczną część stanowiły na przykład portrety słynnych postaci życia politycznego (król Zygmunt I Stary), literackiego (Stanisław Hozjusz), naukowego (Jan Heweliusz). Sama zaś biblioteka czynna dwa razy w tygodniu (we środę i sobotę), choć była wypożyczalnią na krótki czas czytania, przede wszystkim stanowiła czytelnię, w której przy stołach zasnutych suknem (białym, czerwonym, żółtym) pracowali uczeni, a przy zielonym, czyli „niezupełnie dojrzałym”, studiowała młodzież. Takie to były początki i czas świetności Gdańska, dumnego miasta poetów i profesorów, mieszczan i rzemieślników. I nas teraz czeka uczta najpiękniejszej konsumpcji. W sobotę, już od lekkiego wieczoru, dzieci, młodzież i dorośli będą mogli wejść do wybranych bibliotek i zacząć swój czas od czytania „Lokomotywy” Juliana Tuwima aż po nadranne gawędy, przynajmniej o takiej kondycji wspominają organizatorzy. Prowokacyjne hasło „Groza nie czytać!” może więc zacznie zmniejszać niebezpieczne liczby nieczytających, bo przecież, jak mówi pisarka Paulina Wilk – „czytanie uczłowiecza”, więc to jest chyba dobra droga?
Obok spotkań z aktorami i autorami czytającymi fragmenty książek, realizuje się też praktyczna idea tej Nocy: „Przynieś książkę do biblioteki”. A ponadto gry, muzykowanie, konkursy, rozmowy z bibliotekarzami, kulinaria (regionalne w Pedagogicznej Bibliotece Publicznej Filia w Wejherowie), plebiscyt na najlepszą książkę, to oczywiście niektóre propozycje na noc z książką, również z e – książką. W Rumi, w słynnej Miejskiej Bibliotece Publicznej Stacja Kultury, odbędą się np. podróże po gwiazdach z Heweliuszem, śpiewanie literatury lub przygodowe gry planszowe. Ta biblioteka to już nasza pomorska marka – zdobyła drugie miejsce w konkursie architektonicznym „Bryła Roku”. A na spotkania z pisarzami potrafi przyjść „po sto osób”, jak mówi jej dyrektorka, Krystyna Laskowicz, i dodaje: „Czasem nie mogę się nadziwić, że tyle ludzi chce spędzić swój wolny wieczór akurat z nami(…)”. Biblioteka jak magnes, to dewiza i marzenie wszystkich bibliotekarzy. W Sopocie, w Bibliotece Sopockiej warto spotkać się z Magdaleną Grzebałkowską, autorką najnowszej, wstrząsającej książki reportażowej „1945. Wojna i pokój” (Agora, Warszawa 2015). A dla dzieci film „Tajemnica Eleonory”, który nieodpłatnie udostępniony jest wszystkim bibliotekom, które przystąpiły do akcji (do 6 czerwca). W Gdyni też coś można znaleźć, np. w Miejskiej Bibliotece Publicznej Filia nr 10 będzie energicznie: sesje zdjęciowe, zabawy ruchowe, konkursy bajkowe, a dla dorosłych „zaczytana kawiarenka” i tajemnicze paczki książek.
Gdańska Biblioteka pod Żółwiem oraz Filia przy ul. Mariackiej wspólnie obchodziły Noc Bibliotek razem z Nocą Muzeów – figurą łączącą te zdarzenia był Stanisław Przybyszewski i jego list z 1924 r. znajdujący się w zbiorach Biblioteki pod Żółwiem. Całość zaplanowano w konwencji Młodej Polski wraz z kostiumami i rekwizytami. Napięcie wieczoru polegało na rozwikłaniu „Kodu Stanisława Przybyszewskiego.” No i oczywiście atrakcją było wypożyczanie książek aż do północy w klimacie młodopolskiej muzyki. A 30 maja Noc Bibliotek odbędzie się np. w Bibliotece Zespołu Szkół Sportowych i Ogólnokształcących w Gdańsku. Hasłem początkowym stała się zachęta do przyniesienia książki.
A jednak coś drgnęło, bo szkolne biblioteki to drobne ścieżki do światów. Może zatem warto odwiedzić biblioteki? Przynieść książkę i znaleźć tę, na którą się czekało. Taki jest plan – wypożyczyć niepochwytne.
Tekst: Joanna Szymula
Brak komentarza