24 lipca 2005 r.

W połowie XIX w. Gdańsk uzyskał poprzez Tczew połączenie kolejowe z pruską Koleją Wschodnią. Pierwszy oficjalny pociąg przyjechał do Gdańska w dniu 5 (wg niektórych źródeł 6) sierpnia 1852 r. Z ówczesnego dworca do dziś pozostało niewiele: szczątkowe torowiska, magazyny i we w miarę znośnym stanie tytułowa ufortyfikowana brama.

Była ona konieczna, gdyż linia kolejowa prowadząca do pierwszego gdańskiego dworca przecięła fortyfikacje twierdzy. Dworce budowano zwykle poza wałami, jednak w Gdańsku władze wojskowe zgodziły się na wybudowanie go w obrębie miasta na dawnej wyspie Dworu Smolnego. Przecięcie wałów przez kolej nastąpiło w zachodniej części Bastionu Maidloch, według profesora Andrzeja Januszajtisa błędnie dzisiaj nazywanego Bastionem  Żubr (powinien być Tur). I tam właśnie wybudowano ufortyfikowaną bramą kolejową. Ok. 1893 r. wokół Dolnego Miasta, wzdłuż południowych i wschodnich bastionów, położono bocznicę obsługującą rzeźnię przy Angielskiej Grobli oraz między innymi  warsztaty artyleryjskie i fabrykę karabinów przy ul. Łąkowej. Przy tej okazji przebudowana musiała być także brama kolejowa przy bastionie Tur.

Od 1895 r. prowadzona była częściowa defortyfikacja Gdańska. Uzyskano dzięki temu tereny pod nowe inwestycje, między innymi reprezentacyjny stojący do dziś Dworzec Główny. Likwidacja wałów nie objęła jednak mało atrakcyjnych terenów południowych, dzięki czemu zachowała się m.in. właśnie brama kolejowa. Przetrwała ona nawet zniszczenie pierwszego gdańskiego dworca w marcu 1945 r. i aż do 2007 r. przejeżdżały przez nią pociągi do magazynów przy ul. Toruńskiej.

Ponad 150-letnia brama stała się w kwietniu 2010 r. bohaterką kilku artykułów – „Szlakiem umierających murów: Opływ Motławy – remont czy dewastacja?” , „Zabytkowy mur przy gdańskich bastionach: zdewastowany i bezpański?”. Oglądając zdjęcia Wojciecha Kolińskiego z 2006 r. – SM42-485 , SM42-485+941 i SM42-941, można zauważyć, że już wcześniej brama nie była w najlepszym stanie. Ważne jednak, że dzięki staraniom iBedekera, stanem bramy zainteresowali się gdańscy radni – „Szaniec Jezuicki, Bastion św. Gertrudy i Brama Kolejowa – czyli o czym w Radzie Miasta debatowano…”.

Ciekawe, że nie bardzo wiedziano (a może raczej nie pamiętano?) kto jest właścicielem bramy i terenu wokoło niej. W końcu jednak udało się to ustalić – „Rozkradany bezpański zabytek znalazł opiekuna”. Można jednak było bez tego domyśleć się, że właścicielem terenu, na którym znajduje się brama, jest jedna ze spółek PKP.

Już w 2005 r. pojawiały się sugestie, że można by przez most kolejowy oraz wspominaną bramę poprowadzić ruch drogowy z Olszynki – „Brama Nizinna może runąć”. Na początku 2006 r. PKP była nawet skłonna oddać ten teren miastu „Kolej na zabytek” , a kilka miesięcy później sprawa wydawała się niemal pewna – „Szansa na zamknięcie Bramy Nizinnej dla aut”. Ruch kolejowy do dawnego dworca trwał do 2007 r. – „Lokomotywa SM42 przy ul. Toruńskiej”. W kwietniu 2010 r., kilkanaście dni po zaobserwowaniu dewastacji bramy, okazało się, że władze miasta nie są zainteresowane przejęciem terenów po pierwszym gdańskim dworcu – „50 mln zł za działkę pod gdańską drogę?”.

Choć będący przedmiotem majowego posiedzenia radnych Szaniec Jezuicki doczekał się prac porządkowych – „Szaniec Jezuicki – dzień dzisiejszy i przyszłość” , to brama, o której również na tym spotkaniu rozmawiano, mimo obietnic PKP –  „Rozkradany bezpański zabytek znalazł opiekuna” , wciąż nie zmieniła swego wyglądu. Pojawiły się za to nowe pomysły na zagospodarowanie okolic bramy – „Wymyślili przyszłość dla zapomnianych fortyfikacji”.

Latem roślinność skutecznie ją zasłoniła, ale teraz znów jest bardziej widoczna i wyraźnie widać, że nadal żadne prace nie są prowadzone. Poniżej zdjęcia z okresu od kwietnia do grudnia 2010 r.

Autor: Henryk Jursz

Blog Henryka Jursza