1 września – data szczególna dla nas wszystkich. Temat i datę publikacji tego artykułu wybrałem nieprzypadkowo…

Wyspa Sobieszewska w ostatnim czasie ma prawdziwe szczęście do niezwykłych znalezisk. Obok co rusz odnajdowanych na jej terenie prawdziwych arsenałów broni i niewybuchów pochodzących z czasów II wojny światowej, to tu, dwa lata temu na strychu domu stojącego w Gdańsku Świbnie odkryto kilkadziesiąt szklanych negatywów, dokumentujących codzienne życie rodziny Gadulskich.

Tak jak poprzednio i tym razem rzecz dotyczy fantastycznego odkrycia, jakiego dokonano, no właśnie – w latach 80. XX wieku w jednym z przydomowych ogródków w Sobieszewie, ale dopiero dzisiaj, serwis iBedeker.pl ma zaszczyt pierwszy poinformować o tym fakcie.

Właśnie wtedy, w pogodny zwykły dzień właściciel jednej z posesji, odnajduje metalową kasetkę. Po kilku nieudanych próbach w końcu udaje się otworzyć ów tajemniczy przedmiot. Co jest w środku? – złoto, dolary, ważne dokumenty, które udało się ukryć?. Nic z tych rzeczy. Znalazca zobaczył zawiniętą w płótno oblane naftą (lub innym specyfikiem) teczkę. Po jej otwarciu okazało się, że w środku znajdują się nienaruszone mimo upływu 40 lat (sic!) rysunki o tematyce wojennej.

Po dokładnej analizie, znalazca znajduje napisane maszyną do pisania nazwisko Lt. Müller, i dalej Komp. Chef und PanzerKommandant…..

W tym samym momencie, pan Henryk Gładyszewski, sąsiad szczęśliwego znalazcy, zaciekawiony poruszeniem jakie zapanowało w sąsiednim ogrodzie, podchodzi do odgradzającego obydwie posesje ogrodzenia. Widząc jak cenne jest to odkrycie bez wahania łapie za aparat i wykonuje dokumentację fotograficzną rysunków.

O powojennej historii opowiada Krystyna Andrzejewska – Marek, mieszkanka Sobieszewa, adiunkt gdańskiej ASP, prywatnie wnuczka pana Henryka:

To był okres, gdzie tego rodzaju przedmioty były bardzo często odkrywane, zresztą nie tylko takie.  Tu pod koniec wojny przebywała ogromna ilość ludzi i sprzętu, z cywilami włącznie. To czego nie zdołali zabrać zakopywali, z nadzieją, że jeszcze może tu wrócą. W tych czasach wszystko co niemieckie, zwłaszcza tu na wyspie, nie było mile widziane. Mój dziadek, z którym miałam bardzo dobry kontakt, pasjonował się historią i takie odkrycia były dla niego ważne chociażby z punktu uwiecznienia danej rzeczy na kliszach fotograficznych

Na tym historia odkrycia rysunków – Lt. Müllera (?) w przydomowym ogródku w Sobieszewie mogła by się zakończyć. Dlaczego? Na początku lat 90. zostały sprzedane na Jarmarku Dominikańskim…

Jednak nie postawię w tym miejscu kropki nad przysłowiową „i”. Kilka miesięcy temu, pani Krystyna, użyczyła swój prywatny album, zawierający między innymi fotografie zabytków architektury Wyspy Sobieszewskiej, domowi kultury „Wyspa Skarbów”, mającego swoją siedzibę na Wyspie Sobieszewskiej. Przypadek sprawił, że album zawierał zdjęcia z uwiecznionymi rysunkami. To jedyny ślad jaki po nich został i swoista pamiątka – mówi Krystyna Andrzejewska – Marek.

Całą sprawą zainteresował się kustosz działającej pod auspicjami domu kultury placówki muzealnej – Muzeum Wyspy Sobieszewskiej im. Wincentego Pola, który podjął kilkumiesięczne próby odnalezienia rysunków poprzez międzynarodowe fora historyczne dotyczące II wojny światowej m. in. Axis History Forum. Niestety, jak na razie działania te nie przyniosły rezultatu.

Dziś, skany fotografii rysunków, można oglądać w Muzeum Wyspy Sobieszewskiej. Historia ich odnalezienia zawsze budzi w odwiedzających to miejsce ciekawość i chęć poznania dramatycznych dziejów Wyspy Sobieszewskiej zwłaszcza w ostatnim okresie 1945 r. …

Autor: Paweł Jarczewski