Wieloletni pracownik dydaktyczny Politechniki Gdańskiej Ryszard Skarżyński, przez lata prowadził pamiętnik. Opisał w nim również pierwsze dni stanu wojennego w Polsce.
Oto kartka z jego kalendarza:

Niedziela, 13 grudnia 1981 r.

Rano, przed siódmą, idziemy z Halinką na roraty. W kościele Najświętszej Marii Panny drzwi zamknięte (chyba jeszcze za wcześnie?), idziemy więc do kościoła św. Mikołaja. Na ul. Złotników mija nas dwóch panów robiących wrażenie jakiegos patrolu – wyglądają podejrzanie.

Po wyjściu z kościoła dochodzi do nas zapłakana dr  Ż. i pyta, czy nie wiemy, co się dzieje. Ona wychodząc do kościoła włączyła radio – usłyszała hymn narodowy i urywki mowy gen. Jaruzelskiego. Mówił, że już tylko godziny dzielą nas od utraty niepodległości i żegnał się z narodem. Czyżby inwazja sowiecka?!

Ogromnie zdenerwowani wracamy do domu i nastawiamy radio. Godzina 8.00 – hymn, potem mowa Jaruzelskiego. Stan wojenny.

Właśnie przebudził się Paweł. Wszyscy jesteśmy okropnie zdenerwowani. Chociaż często mówiło się o tej możliwości, wrażenie jest duże. Paweł nie wytrzymuje w domu. Biegnie do Krzyśka i razem udają się do innych znajomych.

Wychodzimy z Halą na Długi Targ i Długie Pobrzeże, żeby zobaczyć co się dzieje na mieście. Słoneczny, zimowy poranek. Wszędzie biało. Lekki przymrozek. Na Motławie mnóstwo ptactwa – mewy, kaczki, nurki i łabędzie. Jakby się nic nie stało…  Spacerowiczów trochę mniej niż w każdą pogodną niedzielę o tej porze. Matki i ojcowie ciągną saneczki z dziećmi. Przed kioskiem z kwiatami kolejka kilku osób.

Około południa są pierwsze wiadomości o tym, co stało się w nocy. Milicja i U.B. otoczyły Grand Hotel w Sopocie i Monopol w Gdańsku, w których mieszkali delegaci „Solidarności” i dokonała aresztowań. Część delegatów podobno zaraz po zakończeniu obrad udała się na dworzec i ci uniknęli aresztowania (internowania – jak mówią w radio).

Oficjalny komunikat mówi również o internowaniu Gierka, Jaroszewicza i spółki. Nie wiadomo tylko, czy po to, aby byli bezpieczni w razie nieprzewidzianego obrotu sprawy, czy może nareszcie chcą im wymierzyć sprawiedliwość. Ale jaką i kto?

Trudno usiedzieć w domu. Telefon głuchy. Wybieramy się więc do Janeczki M. Jest i Tadzio G. Omawiamy sytuację. Co przyniesie jutro?

Poniedziałek, 14 grudnia 1981 r.

Czy stan wojenny zabrał nam młodość?