Liczne wzgórza Wrzeszcza Górnego zachęcają do spaceru z punktami widokowymi w tle. A zatem – zapraszam na wędrówkę.

Spacer rozpoczynamy przy ul. Traugutta, w niedalekiej odległości od ul. Sobieskiego, a więc w miejscu, do którego można dojechać autobusem. W weekend nie brakuje tu wolnych miejsc parkingowych i nie ma obowiązku wnoszenia opłaty za parkowanie.
A zatem zaczynamy…

Początek nieco przygnębia, bo oto przed nami kamienica nosząca ślady dawnego sklepu z mięsem i wędlinami Alberta Schrödera. Może kiedy Państwo ruszą na spacer, sytuacja się zmieni na lepsze, w 2022 r. żal ściska serce.

Kamienica umiera na naszych oczach, a od 2002 r. niemal przytula się do niej siedziba Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej. Tuż za nią powstaje nowoczesne Centrum Kompetencji STOS (Smart and Transdisciplinary knOwledge Services) Politechniki Gdańskiej, czyli siedziba Centrum Informatycznego Trójmiejskiej Akademickiej Sieci Komputerowej PG.

Spójrzmy jednak w lewo. Tu, nieco w głębi, naszą uwagę zwróci ceglany budynek z mocno spadzistym dachem – to powstały w 1928 r. dom studencki Wyższej Szkoły Technicznej, autorstwa Hermana Phlepsa. Dzisiaj to siedziba Akademickiego Klubu Politechniki Gdańskiej „Kwadratowa”.

Po przeciwnej stronie prowadzącej w głąb kampusu uliczki – kolejny historyczny obiekt. Co kryje się pod ciekawym zadaszeniem? To laboratorium jednego z wydziałów.

Ulicą Traugutta ruszamy w kierunku centrum Gdańska. Po lewej stronie miniemy 10-kondygnacyjny Gmach B. Kontrastujący z historyczną zabudową kampusu i połączony wąskim łącznikiem z Gmachem Głównym Politechniki Gdańskiej obiekt, powstał w 1969 r. i chyba nie jest chlubą uczelni.

Wędrując wzdłuż ul. Traugutta, warto wyszukać wzrokiem pozłacanej postaci alegorii techniki, która wieńczy szczyt wieżyczki Gmachu Głównego. Pierwotna figura nie przetrwała II wojny światowej, ta, którą widzimy to replika pochodząca z 2012 r.

Kolejnym uczelnianym obiektem jest powstały w drugiej połowy lat 50. XX wieku, modernistyczny budynek B Wydziału Chemicznego. Oj, wiele tu się działo! W drugiej połowie ubiegłego wieku, jako córka pracownika Katedry Technologii Żywności Pochodzenia Morskiego, niejednokrotnie miałam okazję próbować „delicji” wyprodukowanych przez studentów w ramach ćwiczeń. A były to czasy PRL, kiedy przetwórstwo mączki rybnej było na tzw. fali, zatem w moim menu były na przykład ciasteczka czy parówki wieprzowe z dodatkiem owej mączki.

Czas na zmianę klimatu. Kiedy miniemy tereny uczelniane, po prawej stronie może nas zainteresować szpaler drzew prowadzący ku świątyni, o której istnieniu być może nie wszyscy mieszkańcy Gdańska wiedzą. Wejdźmy tam…

Oto przed nami budynek dawnego… krematorium. Obiekt powstał w 1914 r. według projektu Richarda Dähnego. Jak w książce „Wędrówki po Wrzeszczu” podają autorzy Jakub Szczepański i Jan Daniluk, w dni, kiedy nie żegnano zmarłych, krematorium można było… zwiedzać, oczywiście za opłatą.
Obiekt przestał pełnić swoją rolę w 1945 r. Dzisiaj, po kilku przebudowach i nadaniu budynkowi nieco bizantyjskiego oblicza, mieści się w nim cerkiew pod wezwaniem Świętego Mikołaja.

Jeśli uda się Państwu zajrzeć do środka, to bardzo polecam. Ikonostas i bogate freski pozwalają zapomnieć, jakie było pierwotne przeznaczenie budowli.

Kiedy opuścimy teren świątyni, podejdźmy do wschodniej ściany dzisiejszej cerkwi, aby zobaczyć dawne główne wejście do krematorium.

Tędy przemierzały kondukty pogrzebowe. Pod widocznymi arkadami znajdowało się wejście, którymi żałobnicy wchodzili do wnętrza, aby ostatecznie pożegnać zmarłego.

A gdzie się znajdował cmentarz krematoryjny? Proszę dorodną aleją skierować się do centrum Gdańska.

I mamy odpowiedź. Ten symboliczny nagrobek stoi przy ul. Traugutta.

Po krótkiej zadumie czas na powrót w pobliże cerkwi i spacer w kierunku Góry Szubienicznej. Kierujmy się w lewo. Niech naszym drogowskazem będzie betonowe ogrodzenie „ubogacone” graffiti.

Drogowskazem może też być zaproszenie GIWK (Gdańska Infrastruktura Wodno-Kanalizacyjna) do zbiornika wody Stary Sobieski, ale ono (to zaproszenie) jest coraz bardziej nieczytelne.

Spójrzmy za siebie. Piękny widok, prawda? Chociaż, kiedy pomyślimy, że ozdobne hełmy ukrywają kominy krematoryjne, robi się nieco nieswojo. Dodatkowo gdzieniegdzie po drodze można się natknąć na pozostałości części dawnego cmentarza urnowego.

Docieramy na Górę Szubieniczną. Wzniesienie o wysokości 55 m n.p.m. zawdzięcza tę mało romantyczną nazwę funkcji, jaką wzgórze pełniło od XVI do początku XIX wieku – wykonywano tu wyroki śmierci, najczęściej przez powieszenie.

W 2018 r. na Górze Szubienicznej, w miejscu kolejnego fragmentu cmentarza urnowego, powstał Park Nostalgiczny. Kilkadziesiąt płyt nagrobnych, które w całości lub we fragmencie się zachowały, tworzą swoisty klimat.

Aby jednak spacer nie kojarzył nam się jedynie z ostatnią godziną, opuśćmy dawny cmentarz i spójrzmy szerzej. Oto przed nami platforma widokowa i trzynasty punkt widokowy projektu „Spojrzenie na Gdańsk”.

Odsłonięty w 2018 r. widok nosi imię Antoni i upamiętnia gdańskiego poetę i prozaika Antoniego Kozłowskiego. W panoramie widzimy zabudowania Górnego i Dolnego Wrzeszcza, Zaspy i Przymorza. Przy dobrej widoczności można dostrzec klif w Orłowie.

Kiedy zejdziemy z platformy, zaczyna nas kusić drogowskaz prowadzący do zbiornika wody Stary Sobieski. To jeden z trzech zbiorników Gdańskiego Szlaku Wodociągowego, fantastycznej atrakcji zorganizowanej przez GIWK. Trzeba jednak pamiętać, że zwiedzanie jest możliwe od maja do września (zbiornik Stara Orunia od czerwca do sierpnia) po wcześniejszym zarezerwowaniu terminu i kupieniu biletu na stronie internetowej szlaku.

W poszukiwaniu kolejnych wrażeń ruszamy wzdłuż ogrodzenia Parku Nostalgicznego.

Kiedy wygodną ścieżką dotrzemy do żółtego szlaku – skręcamy w prawo.

Docieramy do ul. Krętej, która początkowo wygląda jak ścieżka.

Skręcamy w lewo, aby dotrzeć do ul. Jarowej, a po chwili do skrzyżowania z ul. Jana Sobieskiego i Wileńską.

Teraz z zachowaniem ostrożności przechodzimy na drugą stronę ul. Sobieskiego, wchodzimy na ul. Wileńską i natychmiast skręcamy w prawo w utwardzoną, zadrzewioną drogę.

Tą trasą ma biec linia tramwajowa, więc warto się tu wybrać przed rozpoczęciem prac. Po lewej stronie, za ogrodzeniem, zauważymy pozostałości po niewielkich barakach, w których mieściły się laboratoria doświadczalne Wydziału Chemii PG. Czy przeprowadzano tam doświadczenia na myszach? Owszem…

Kiedy po prawej stronie wynurzy się zza drzew jasny budynek prywatnego akademika Collegia, to znak, żebyśmy się na moment wychylili w kierunku ul. Sobieskiego.

I oto przed nami pochodzący z początku XX w. gmach Katolickiego Królewskiego Seminarium Nauczycielskiego. Po wojnie przez wiele lat budynek służył Wydziałowi Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, aby w 2001 r. przejść na własność Politechniki Gdańskiej. Sądząc po ruchach przed gmachem, rozpoczyna się remont.

Wróćmy na zadrzewioną alejkę. Bez trudu zauważymy przed sobą park – to Park w Królewskiej Dolinie. Wyszukajmy wzrokiem oznakowania żółtego szlaku i podejdźmy lekko w górę.

Przed nami najbardziej reprezentacyjna część parku z widocznym w oddali dworem znanego rajcy, browarnika, bibliofila i dobroczyńcy Zachariasza Zappio. Początkowo posiadłość zwana była „Zielonym Dworem”. Obecną nazwę „Dolina Królewska” nadał temu miejscu król Jan III Sobieski, który wraz żoną królową Marysieńką był gościem rajcy.
Kilkupoziomowy ogród, liczne założenia wodne, szpalery drzew i krzewów oraz bogate kwietniki zachwycały dawnych gdańszczan, ale zadbane otoczenie dworku, w którym dzisiaj mieści się przedszkole, zachwyci i nas.

Trzymamy się dalej żółtego szlaku. Niemal na naszej drodze wyrasta niewielki kopiec. Wejdźmy na niego… Bywalcy wiedzą, że po drugiej stronie „piramidy” są schody. My nie wiedzieliśmy, więc podjęliśmy (niewielkie) wyzwanie.

Jesteśmy na szczycie, czyli na XIX punkcie widokowym projektu „Spojrzenie na Gdańsk”. Czy rozciąga się stąd szeroka panorama? Aby zobaczyć taką, jaką widział Zachariasz Zappio, należy użyć wyobraźni. Ogromnej! W XVII wieku podobno było stąd widać Zatokę Gdańską. Zabudowa i liczny drzewostan spowodowały całkowite i nieodwracalne zmiany, chociaż… na stronie Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni widnieje taka informacja:


Dla upamiętnienia tak cennego miejsca widokowego, autor projektu „Spojrzenie na Gdańsk” zdecydował się stworzyć widok wirtualny. Będzie to obraz, namalowany przez autora projektu, przedstawiający hipotetyczny widok, jaki można było podziwiać z dawnej piramidy widokowej. Malowidło będzie mieć formę panoramy liczącej sobie aż 6 metrów długości, która zostanie umieszczona na specjalnie zaprojektowanym stelażu. Dla uzyskania możliwie wiernego widoku, jaki można było przed wiekami podziwiać z tego miejsca, autor panoramy przeanalizował dawne ryciny ukazujące widoki Królewskiej Doliny. Została też przeprowadzona współczesna analiza widokowa z użyciem drona.

Schodząc z kopca warto sobie uzmysłowić, że pod powierzchnią ziemi jest pomieszczenie, które prawdopodobnie służyło do przechowywania lodu.

Podejdźmy do ceglanych zabudowań, które widzieliśmy z kopca.
Stoimy na ul. Do Studzienki. Po prawej stronie widzimy najstarszy z budynków „Zakładu dla niewidomych”, ufundowanego przez władze prowincji Prusy Zachodnie z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego Wilhelma I Hohenzollerna i Augusty Marii, wnuczki cara Rosji. Z czasem kompleks rozrósł się do trzech budynków, a w 1946 r. został przekazany Akademii Medycznej w Gdańsku (dzisiaj Gdański Uniwersytet Medyczny).
Od 2009 r. w pierwszym, powstałym pod koniec XIX wieku obiekcie, mieści się Niepubliczna Szkoła Podstawowa dla Chłopców „Fregata”.

Jeśli podejdziemy do frontu budynku i spojrzymy w górę, dostrzeżemy pozostałości nazwy obiektu –Wilhelm-Auguste-Blindenanstalt.

Na tyłach pierwszego budynku, w 1917 r. powstał Kaiser Wilhelm Blindenhaus, czyli kolejny obiekt zespołu dla ociemniałych. Służył chłopcom i żołnierzom. Sto lat później nieruchomość została sprzedana prywatnej firmie, a rok później pożar strawił praktycznie cały dach…

Zanim ruszymy w dół ul. Do Studzienki, rzućmy jeszcze okiem w prawo. Przed nami dawny dwór Zachariasza Zappio, ten sam, który przed chwilą widzieliśmy od strony zachodniej.

Kiedy zejdziemy niżej, zauważymy niedawno wyremontowany Kaiser Wilhelm II. und Auguste-Viktoria-Blindenheim, czyli powstały w 1914 r. dom dla dziewcząt. Dzisiaj można w nim wynająć apartament.

Ruszamy w dół ul. Do Studzienki, mijamy po drodze domy studenckie Politechniki Gdańskiej.

Kiedy dotrzemy do skrzyżowania z ul. Traugutta możemy skręcić w prawo i po chwili dotrzemy do punktu startu.

Możemy też skręcić w lewo, lekko w górę, do czego zachęcam. Niemal natychmiast po lewej stronie zauważymy atrakcyjną willę z zadbanym ogrodem. Przyznam szczerze, że nie znam jej historii, ani dzisiejszego przeznaczenia… Może ktoś z Państwa mi pomoże?

Po prawej natomiast spotkamy się z historią smutną i ogólnie znaną – oto przed nami Dwór Heiligenbrunn (Święty Zdrój), znany jako Studzienka. Dwór? Raczej jego pozostałość. Budowla pochodzi z XVIII w. i przez lata należała do majętnych gdańskich rodzin, aby w 1933 stać się bursą Związku Studentów Niemieckich w Wolnym Mieście Gdańsku. Po wojnie majątek przeszedł na własność Skarbu Państwa i zaczął popadać w ruinę. W 1998 r., kiedy cały zespół został sprzedany spółce, która była zobligowana do rewitalizacji dworu, pojawiła się nadzieja. Pojawiła się i zgasła…

A skąd nazwa Święty Zdrój? To zasługa magicznej cechy wody z pobliskiego źródełka. Czy znają Państwo legendę Jerzego Sampa „Cudowny zdrój”? Historia się dzieje właśnie w tym miejscu.

Tymczasem stoimy u stóp najwyższego (wys. 99,2 m n.p.m.) wzniesienia dzielnicy Wrzeszcz Górny – mowa o Królewskim Wzgórzu, zwanym też Ślimakiem lub Górą Jana. Podejdźmy tam.

Weszliśmy na szczyt, a przed nami odsłonięty w 2017 r. V punkt widokowy projektu „Spojrzenie na Gdańsk”. Przyjrzyjmy się, co z tego punktu widać. Wyszukajmy więc wzrokiem kampus Politechniki Gdańskiej, zabudowania Wrzeszcza, ale i Nowego Portu z latarnią morską. I oczywiście widać wody Zatoki Gdańskiej.

Na szczycie wzniesienia czeka na nas miejsce do wypoczynku (stół i ławy) oraz dawna platforma widokowa, tzw. ślimak.

Wracamy do ul. Traugutta. Po drodze warto skręcić w wąską ścieżkę prowadzącą równolegle do ogrodzenia Dworu Studzienka. Stąd widać odbudowane (bodajże w 2014 r.) prawe skrzydło dworu. Niestety na tym zakończyły się wszelkie prace naprawcze.

Ulicą Traugutta kierujemy się ku punktowi startu. Po lewej stronie mijamy odnowiony budynek Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Elektroniki, który „mówi” do nas w systemie zero-jedynkowym. Dla rozumiejących system binarny napis na budowli jest oczywisty: WETI PG. My wszyscy „informatyczni analfabeci” – musimy uwierzyć na słowo:)

Ten budynek też mówi, ale językiem zrozumiałym dla wszystkich. Ciekawe, czy kiedy Państwo ruszą na spacer, on będzie jeszcze tkwił w swoim miejscu…

Docieramy do punktu startu. Za nami wędrówka o długości 5,9 km i przewyższeniach 173 m., a zatem nie jest to spacer dla każdego.

Jeśli szukają Państwo pomysłu na łatwiejszy spacer, to zapraszam do lektury kolejnych wpisów:

POMYSŁ NA SPACER

Literatura:

„Architektura zespołu Politechniki Gdańskiej 1904-2018” – Jakub Szczepański
„Wędrówki po Wrzeszczu” pod redakcją Katarzyny i Jakuba Szczepańskich
„Gdańskie dwory i pałace” – Jerzy Samp
„Encyklopedia Gdańska”