W tym roku minęła 90. rocznica nadania Gdyni praw miejskich. Jednak rok 1926, w wówczas przyszłym polskim morskim oknie na świat, to także ważny akcent w historii kolei. W dniu 15 lipca, po trzech latach budowy, uroczyście oddano do użytku nowy budynek dworca zbudowany w stylu nazywanym przez niektórych polskim, narodowym, czy kaszubsko-góralskim. 

Budowa gdyńskiego dworca. Fot. Roman Morawski, repr. dzięki uprzejmości Marka Chada

Budowa gdyńskiego dworca. Fot. Roman Morawski, repr. dzięki uprzejmości Marka Chada

Budynek przez niektórych krytykowany, przez innych wychwalany. Z pewnością charakterystyczny dla początków gdyńskiej architektury, później zdecydowanie modernistycznej.

„Kochani. Pewno było dla Was niespodziewaną wiadomość, że zamiast na południe do Was, wybrałem się na północ (w przeciwnym kierunku)” – napisał na pocztówce w dniu 7 lipca 1926 r. pan Kaleta adresując wiadomość do Adolfa Kalety z Łazów. Nie treść jednak – pocztówki wysłanej z majątku Redłowo, poczta Mały Kack – a ilustracja jest szczególnie fascynująca. Oto na karcie pocztowej znalazło się zdjęcie gdyńskiego dworca. Zdjęcie z kolejowego punktu widzenia szczególne, bo przedstawiające ostatnie dni jego budowy.

Kolej na terenie dzisiejszej Gdyni pojawiła się oczywiście wiele lat wcześniej, bo już w 1870 r. w momencie otwarcia drogi żelaznej ze Słupska przez Wejherowo, Gdynię, Sopot, Oliwę do Gdańska. Wówczas wybudowano identyczne stacje m.in. w Chyloni (dziś dzielnica Gdyni, oryginalny budynek po późniejszej przebudowie istnieje do dziś), Sopocie, Oliwie i Wrzeszczu. Sama Gdynia była jednak na tyle małą wsią, że tu przystanek kolejowy otwarto kilka lat później (w 1879 r.), zaś murowane zabudowania postawiono dopiero w 1894 r. Do okresu międzywojennego i przejęcia Pomorza przez Polskę gdyńską stację rozbudowano w niewielkim stopniu.

Po I wojnie światowej, budowie szlaku kolejowego Kokoszki – Gdynia (otwartego w 1921 r.) i decyzji o budowie portu pomiędzy rybacką wsią a Oksywiem (dziś dzielnica Gdyni) koniecznym stała się rozbudowa niewielkiej stacji miejscowości dotąd pełniącej także rolę zacisznego kąpieliska. Przemianę Gdyni w morskie miasto dokumentował Roman Morawski (1883-1931), który przybył tu w 1921 r. i założył, zarejestrowane na żonę, studio fotograficzne. To właśnie jemu, zwanemu z racji liczby wykonanych zdjęć i pocztówek kronikarzem Gdyni, zawdzięczamy powyższą ilustrację.

Dworzec w Gdyni – budowa

Budowę dworca – niezbyt okazałego, choć zdecydowanie większego od dotychczasowych zabudowań stacyjnych – rozpoczęto w 1923 r. Już 20 marca „Gazeta Gdańska” zapowiadała wizytę prezydenta Polski Stanisława Wojciechowskiego, który do Gdyni miał dotrzeć 29 kwietnia po uprzednim odwiedzeniu innych pomorskich miast (m.in. Tczewa, Kartuz, Kościerzyny). Gdańska gazeta podając program wizyty i relacjonując jej dotychczasowy przebieg, w swoich kwietniowych wydaniach nie informowała jednak o uczestnictwie prezydenta w uroczystości rozpoczęcia budowy dworca. Gdańskie media zresztą i dziś Gdynię potrafią traktować nieco po macoszemu, dlatego warto sięgnąć do toruńskiego „Słowa Pomorskiego”. 1 maja 1923 r. ukazała się w nim relacja z przybycia prezydenta Wojciechowskiego do Gdyni w dniu 29 kwietnia. Na gościa czekali przedstawiciele lokalnych władz i wojska wraz z kompanią honorową i orkiestrą. Prezydent po powitaniu udał się z ks. kardynałem Dalborem na miejsce przygotowane pod budowę nowego dworca. Po poświęceniu kamienia węgielnego i wmurowaniu przez prezydenta pierwszej cegły, został podpisany akt erekcyjny. Co przy tym równie ważne, do Gdyni głowa państwa przyjechała pociągiem, ale nie przez Gdańsk, a wspomnianą wcześniej koleją z Kokoszek.

Trzy lata trwała budowa nowego dworca. Zaprojektował go znany architekt Romuald Miller (1882-1945), od 1918 r. naczelnik wydziału budownictwa warszawskiej dyrekcji kolei, projektant budynków dworcowych m.in. w Kole, Żyrardowie, Lublinie, Pruszkowie. Wygląd oceniano różnie. „Gazeta Gdańska” pisała 2 lipca 1926 r. na str. 6:

Chcąc przyjrzeć się dokładnie bardzo krytykowanemu dworcowi, zwiedziliśmy wszystkie jego ubikacje, oprowadzani przez uprzejmego zastępcę zawiadowcy stacji p. Sadowskiego. Trudno nam się wyrazić się dodatnio o nowym dworcu

„Słowo Pomorskie” z 18 lipca 1926 r. na str. 5 skupiając się na pozytywnych akcentach informowało m.in.:

Główne kierownictwo spoczywało spoczywało w rękach wydziału drogowego dyrekcji gdańskiej. Prace wykonały wyłącznie firmy polskie i tylko z materjałów krajowych. Główne prace budowlane poznańska firma »Tri«; urządzenia elektryczne dla wewnętrznego i zewnętrznego oświetlenia wraz ze stacją transformatorową i z doprowadzającą siecią wysokiego napięcia, o sile 15 000 voltów wykonały Pomorskie Zakłady Elektryczne (inż. K. Pudelewicz w Toruniu). Bardzo gustowną architekturę wewnętrzną drzewną, sufity i boazerie wykonała firma bydgoska Jakób Hechliński itd.

Warto tu zaznaczyć, że użyte przez „Gazetę Gdańską” słowo ubikacje oznaczało wszystkie pomieszczenia i nie miało kontekstu negatywnego. Oznaczało bardziej pomieszczenia o różnym przeznaczeniu.

Nowy dworzec udostępniony podróżnym został już pod koniec czerwca 1926 r., a uroczystego otwarcia dokonano 15 lipca 1926 r. Podobnie jak trzy lata wcześniej – tym razem przez oksywskiego proboszcza ks. Przewoskiego – dokonano poświęcenia już gotowego budynku, a następnie przemawiali przedstawiciele władz: wojewoda pomorski, prezes dyrekcji kolei, starostowie Wejherowa, Pucka i burmistrz Gdyni radca Krauze. W budynku dworcowym znalazły się kasy biletowe (także dla ruchu podmiejskiego), przechowalnia bagażu, poczekalnie i – jak napisano w „Gazecie Gdańskiej” – „Restauracja dworcowa urządzona w obu salach bardzo dobrze […]”.

 

Dworzec gdyński pod koniec lat 20. XX w. Pocztówka ze zbiorów Henryka Jursza

Dworzec gdyński pod koniec lat 20. XX w. Pocztówka ze zbiorów Henryka Jursza

Wzbudzający skrajne emocje nowy dworzec – obliczony na potrzeby 50-tysięcznego miasta – był wówczas jeszcze wystarczający, ale prasa już sygnalizowała, że zbyt mały na przyszłe potrzeby morskiego okna na świat. Nie był także aż tak bardzo wyjątkowy – projekty Romualda Millera z tego okresu cechuje pewne podobieństwo. Był jednak inwestycją ważną, niejako początkiem szybkiego rozwoju Gdyni. Zniszczony podczas walk w 1945 r. został prowizorycznie odbudowany, by ostatecznie w latach 50. XX w. ustąpić miejsca nowej modernistycznej bryle wg projektu architekta Wacława Tomaszewskiego .

Pisownia w cytatach oryginalna

Tekst: Henryk Jursz
Pomorskie Towarzystwo Kolei Żelaznych

Koleje podmiejskie