Z okazji 54. Międzynarodowego Dnia Teatru, obchodzonego corocznie 27 marca, można z dumą przypomnieć gdański, studencki teatr Bim – Bom, który , jak sama nazwa wskazuje, miał specyficzne poczucie humoru w stosunku do rzeczywistości, w jakiej przyszło mu działać, czyli w latach 1954 – 1960.

Gdański teatrzyk Bim - BomA i nie o dźwięk dzwonu chodziło, a o ton awangardowego, zbuntowanego serca pokolenia czasu „odwilży”. Bim – Bom było takim miejscem, że należeć do niego, stanowiło „pewnego rodzaju honor”, ale też „Bim – Bom stanowił pokaźną rodzinkę(…)’zastęp romantyków’ wierzących w swoje posłannictwo ‘uwesołozabawienia’.”
W tym socjalistycznym czasie jednolitej, koturnowej sztuki odważnie zaczęto poszukiwać nowego języka teatru. Wśród studentów Politechniki Gdańskiej, inżynierów i architektów, narodziło się zamiłowanie do szczególnie wyrafinowanego żartu i ten kabaretowy zapał zaczął przyciągać innych entuzjastów sztuki alternatywnej. Szybko dołączali do nich studenci z Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie, z Akademii Medycznej oraz Akademii Muzycznej w Gdańsku. Początkowo było ich kilkunastu, z czasem grupa urosła do 50 osób. W ten sposób powstał genialny zespół pasjonatów teatru na żywo, teatru z elementami bogatej improwizacji i misją marzycieli. Tak powoli określał się nowy teatr osobny.

Narodziny Bim – Bom

Bim – Bom rozbłysnął pod opieką aktorów Teatru Wybrzeże, Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobieli, wkrótce znanych i uwielbianych w całej Polsce oraz Wowo Bielickiego z Wydziału Malarstwa: „Cybulski dostał pod opiekę amatorski zespół z politechniki, a Kobiela ze szkoły ekonomicznej (…) a gdy dowiedzieli się, że pod wodzą Włodzimierza ‘Wowo’ Bielickiego działa ekipa teatralna środowiska plastyków, to kolejna fuzja była już tylko kwestią czasu”. Wśród innych ważnych współtwórców teatru można przywołać tu Jacka Fedorowicza, Hannę Rytel, Edwarda Pałłasza, Jerzego Afanasjewa, Tadeusza Chyłę, Mieczysława Kochanowskiego, Elżbietę Chwalibóg i wszystkich innych oddanych teatrowi.
Początkowo Bim – Bom nie miał stałego miejsca, aktorzy grali m.in. w Teatrze Lalek „Miniatura” i na Scenie Kameralnej w Sopocie, ale później zadomowili się w gmachu (Nowy Ratusz) przy ul. Wały Jagiellońskie, tam, gdzie od 1957 (regularnie w tym miejscu do 1978) działał Klub Studentów Wybrzeża „Żak” (obecnie siedziba Rady Miasta Gdańska).

Gdański teatrzyk Bim - BomA więc Bim – Bom to było nadzwyczajne, kabaretowo – teatralne, międzyuczelniane przedsięwzięcie, wówczas – obok słynnego Studenckiego Teatru Satyryków (STS) w Warszawie – ważne misterną, artystyczną prowokacją zjawisko w Polsce, którego wartością szybko stała się pokoleniowa kontestacja, a z drugiej strony nowatorskie podejście do teatru. Ich rozpoznawalne znaki to plastyczna dynamika sceny oraz oszczędność słowa, wypowiedzi – „W teatrze tym tekst był fragmentem inscenizacji” (inaczej niż w STS-ie). Wizualna potęga sceny stawała się najważniejsza, a sam aktor kreował wyraziście, często posługując się charakterystyczną pantomimą, wspólnie obmyślano ruch sceniczny. „Obsada była wyznaczana tak, że każdy „grał siebie”, w taki sposób dobierano aktorów amatorów, aby do roli znakomicie pasowali psychicznie i fizycznie. W ten sposób uzyskiwano autentyzm granej postaci, jej prawdziwość. Zbigniew Cybulski słynął z tego, że z ogromną intuicją wyczuwał zdolności do artystycznej kreacji. Tak np. wynalazł przyszłego architekta M. Kochanowskiego, którego przekonanie o swoim aktorstwie było bardzo „mizerne”, ale wcielony w rolę okazał się scenicznym talentem.
Był to teatr wybitnie autorski i z założenia niepowtarzalny. Jak wspominał Fedorowicz:

Żarliśmy się czasem nieprzytomnie (…). Teatr był dla nas sprawą najważniejszą, stąd emocje. Dyskusje o programie przeradzały się w awantury, w czasie których Wowo wymyślał Afanasjewowi od postrzelonych poetów, Zbyszek Wowowi od inteligentów, ja Zbyszkowi od dyktatorów, Wojtych Kobieli od bezbarwnych mydłków, Kobiela Kafarowi – Kochanowskiemu od kompleksiarzy i tylko Mrożek nikomu nie wymyślał – wychodził.

W taki oto sposób tworzyli scenę i styl życia, bo jak pisał J. Afanasjew: „Ludzie z ‘Bim – Bomu’ chodzili po ulicy objęci, przemawiali do siebie słowami teatru”.
Punktem wyjścia spektakli, programów, składanek był po prostu pomysł, który wspólnie opracowywany i improwizowany stawał się całością sceniczną. Ich teatralne gry przesycone były nutą poezji, brakiem dosłowności, a więc korzystano z paradoksów, metafor, wreszcie subtelnego żartu. Biorąc pod uwagę czas, w którym działał Bim – Bom, aktorzy – studenci świetnie wyczuwali sposoby, aby widza poruszyć, rozśmieszyć, doprowadzić do zadumy, szerszej refleksji. Odwoływali się więc do rzeczywistości rozpoznawalnej, przeciętnej, do życia zwykłego człowiekowi, z jego potencjałem śmieszności i marzeń.
Zaczynali w 1954 r. w ówczesnej stołówce Politechniki Gdańskiej (obecnym klubie „Kwadratowa”) tzw. „zerowym programem”, nazywanym też „programem na stołach”, bo po prostu program wystawiono na zsuniętych stołach i już to wydarzenie w samym pomyśle z humorem i kpiną odnosiło się do koncepcji wszechpanującej socrealistycznej, monumentalnej sztuki, co Afanasjew szczerze uwydatnił słowami:

Co to było? Bo ja wiem. Ot taki sobie chaos rozrywkowy, z tekstami żaka, czyli Zdzisława Ciesielskiego, i z moimi nazwany potem przez ‘Bim – Bom’ programem O.

Szerokie wody

Kabaretowa grupa bardzo szybko zdobywała na Wybrzeżu popularność. A po wystawieniu satyrycznego programu „Ahaa” (1955) uzyskali niebywały rozgłos w Polsce, chwalebnym dowodem na to było m. in. pierwsze miejsce na I Festiwalu Teatrów Satyrycznych w Warszawie. To po tym spektaklu rozpisano wśród studentów plebiscyt na nazwę teatru i bezapelacyjnie przyjęto „taki sobie ot, Bim – Bom, niezobowiązujący żarcik”.
Podczas jednego z festiwali Agnieszka Osiecka związana z STS – em oglądając Bim Bom, pisała:

Patrzyłam na to wszystko, na śliczne dekoracje, na coraz to nowe i nowe pomysły (prześwietlenia kurtyny, kaktus w scenie końcowej) i zdumienie moje rosło: skąd oni to wszystko wzięli, skąd oni to wiedzą? Z tych strzępków filmów chaplinowskich? Z filmów Jean – Luis Barrault (jeden mogli widzieć), z pantomimy francuskiej, o której zaledwie słyszeli? Aż wreszcie jak oni to robią – wszyscy czy może ktoś jeden?

To pokazuje, jak ambitny, a zarazem niepohamowany wyobraźnią był gdański „teatr plastyków i architektów”, dźwięku, ruchu scenicznego. Wykorzystywano też pomysł zastosowania na scenie ujęć filmowych, tworząc jakby kolejno przesuwające się „zdjęcia” w różne miejsca przestrzeni scenicznej. Film, rzeczywiście był tutaj nowatorską propozycją, pozwalało to np. budować czas sceniczny, jak również podkreślać rolę światła w wytwarzaniu nastroju.

Bim – Bom filizoficznie

Następne programy „ Radość poważna” (1956), „Toast” (1957), „Coś by trzeba” (1959) wraz z dojrzewaniem twórczym samych animatorów teatru, mierzyły rzeczywistość bardziej filozoficzną zadumą. Zresztą wszystko, co tworzyło ich teatr kierowało się ku człowiekowi, całe tworzywo teatralne ukierunkowane było na człowieka, „któremu w życiu nie zawsze pozostawiono miejsce na marzenia. Taka była idea tego „teatru radości”. I choć pojawiały się elementy komiczne, to właśnie w duchu „humanizmu Chaplina”.
Warto dodać, że spektakl „Radość poważna” został wystawiony 16 marca, a więc akurat w dniu pogrzebu Bolesława Bieruta. Ta sztuka została uznana za najwybitniejszą w ich twórczości, a szczególnie zapamiętane zostały postaci sceniczne, będące swoistymi figurami ludzkiej natury –Kogut stawał się uosobieniem wewnętrznego zła, również zła systemu, a Kataryniarza wyróżniało dobro i otwarty, marzycielski stosunek do świata. Oto fragment archiwalnego tekstu: 

…Kogut składa się z ogona, skrzydeł, nóg, z dzioba i… całkowitej pewności, że jest najważniejszą osobą na świecie. Jedyne zajęcie koguta to demonstrowanie swojej wspaniałości…. Kataryniarz składa się z serca i kataryny, na której wygrywa to, co nakazuje mu serce. Kataryniarzy jest bardzo wielu, ale nie wszyscy kataryniarze mają kataryny. Kataryniarza trudno poznać, bo kataryniarze polegają właśnie na tym, że ich nie widać .

Bim – Bom, czyli promocja Gdańska

To wydarzenie przygotowane przez Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobielę stało się tak głośne, a sam teatr doskonale rozpoznawalny, że zapytywano w recenzjach: „Czyżby Gdańsk był wolnym miastem?” („Szpilki”, kwiecień 1956).

Bim – Bom jako amatorski teatr zdobył duże uznanie za granicą i reprezentował Polskę i środowiska studenckie na wielu festiwalach, np. na Festiwalu Młodzieży Krajów Nadbałtyckich w Rostoku (1956), na festiwalach młodzieży i studentów w Warszawie, Moskwie, Wiedniu. Występował w Paryżu, Amsterdamie i Rotterdamie. Reakcje na pokazy Bim – Bom były euforyczne, np. : „Bim – Bom” sensacją festiwalu – Sukces Teatrzyku „Bim – Bom” („Ekspres Ilustrowany”), „Bim – Bom” rozwesela („Echo Krakowskie”), „Bim – Bom” jest wprost niezwykły – stwierdza „Moskiewski Komsomolec” („Sztandar Młodych”). Ostatni spektakl zagrali w 1960 roku w Brukseli na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Awangardowych – wraz z zakończeniem wspólnego studenckiego życia powoli kończył się czas ich scenicznej współapracy.
Gdański teatrzyk Bim - BomNiewiele zasobów materialnych zostało po teatrze Bim- Bom, ale obszerne fragmenty scen możemy oglądać w filmie Janusza Morgensterna „Do widzenia, do jutra” (1960), którego akcja dzieje się w Gdańsku i tutaj właśnie doświadczamy artystycznej przygody tamtych czasów. Pozostało też wiele wspomnień współtwórców teatru, przede wszystkim Jerzego Afanasjewa. Mieczysław Kochanowski, uznany później architekt i urbanista, prof. Politechniki Gdańskiej, przed uzyskaniem stopnia naukowego, na pytanie o największe osiągnięcia życiowe wpisał w rubryce, że była to „praca w teatrzyku studenckim Bim – Bom”.
Godny podziwu był ten teatralny i kabaretowy zryw trójmiejskich uczelni. Czy do powtórzenia?

Test: Joanna Szymula

Literatura:

Gdańsk teatralny, historia i współczesność, oprac. J. Ciechowicz, Państwowy Teatr „Wybrzeże” , Gdańsk 1988
Kochanowski M., Radość poważna, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1989
Koper S., Życie towarzyskie elit PRL, Czerwone i Czarne, Warszawa 2014
Sezon kolorowych chmur, oprac. J. Afanasjew, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1968