Nikt nie wie, ile jest wolobytujących kotów w Gdańsku. Ale z pewnością tysiące. Mijamy je codziennie po drodze do pracy, spotykamy na spacerach, turyści robią im zdjęcia.

Na co dzień o bezdomne koty dbają wolontariusze, których wspomaga miasto. Gdańsk ma swój własny program – model pomocy zwierzętom w mieście oraz wsparcia wolontariuszy, którzy niosą im pomoc. Jest pod tym względem liderem w Polsce. Program jest na tyle znany, że do miasta zgłaszają się inne gminy, które również chciałby rozszerzyć formę pomocy dla bezdomnych zwierząt. Z gdańskiego doświadczenia skorzystały m.in. Lublin, Łódź, Warszawa, Szczecin, Bydgoszcz, Zakopane, a ostatnio Bielsko Biała. 

Kocie „m”

Gdański magistrat od 2006 roku przekazuje mieszkańcom dwukondygnacyjne, ocieplone, czteropokojowe domy dla kotów. Do tej pory wydano już 1300 budek. Koszt jednego domku to około 350 zł. Zaczęło się od akcji termomodernizacji budynków, w ramach której zamykano piwnice i okienka piwniczne, a bezdomne koty nie miały gdzie się schronić. Mieszkańcy zwrócili się o pomoc do Wydziału Środowiska, który pochylił się nad problemem. Zaczęto od serii spotkań z udziałem m.in. mieszkańców, administratorów osiedli, weterynarzy. Wypracowano założenia programu (w tym projekt domku), który praktycznie stał się standardem w Polsce. Od dwóch lat miasto przeprowadza inwentaryzacje domków. Określa się ich pozycję GPS, są one fotografowane, a potem znakowane logo „Jestem z Gdańska, jestem Eko”. Każdy domek otrzymuje też numer.

– W roku przyszłym planujemy inwentaryzację pozostałych budek oraz przygotowanie mobilnej aplikacji służącej wolontariuszom. W projekcie Wydział Środowiska współpracuje z Wydziałem Gospodarki Komunalnej, Schroniskiem Promyk, blisko dziesięcioma organizacjami i fundacjami działającymi na terenie Gdańska oraz oczywiście z rzeszą gdańskich społeczników o wielkich sercach – podkreśla Dariusz Wołodźko z gdańskiego magistratu.

Kto może taki domek otrzymać? Do programu może przystąpić każdy pełnoletni mieszkaniec Gdańska. Warunkiem otrzymania pomocy przez społecznego opiekuna jest zgoda administratora terenu na ustawienie domku oraz zobowiązanie opiekuna do utrzymania porządku i czystości w otoczeniu budki.

Od 2012 roku Gdańsk wydał na karmę dla kotów wolnobytujących ponad 108 tys. zł. Karma jest wydawana w okresie zimowym (grudzień – marzec) społecznym opiekunom gdańskich kotów. – W zimie koty nie są w stanie samodzielnie zdobywać pożywania, więc dodatkowa karma, bardzo się przydaje. To też duże wsparcie finansowe dla karmicieli, którzy za jedzenie dla swoich podopiecznych płacą głównie z własnej kieszeni – mówi pani Anna, która karmi wolnobytujące koty w Śródmieściu.

Mniej kotów, mniej nieszczęść

Kotki mogą mieć nawet kilka miotów w roku, co daje rocznie kilkanaście kociaków. Młode giną w wypadkach komunikacyjnych lub z powodu chorób. Aby temu przeciwdziałać Gdańsk od 2006 roku finansuje sterylizacje i kastracje bezdomnych kotów. Z roku na rok wzrasta liczba przeprowadzanych na zlecenie miasta zabiegów – na początku było ich kilkadziesiąt rocznie, a w ostatnich latach Gdańsk finansuje ich już średnio blisko 700 i tendencja jest ciągle wzrastająca. Do tej pory na ten cel wydano ponad 605 tys. zł.

Sterylizacje i kastracje są również wykonywane w ramach budżetu obywatelskiego. Na ten cel od 2015 roku miasto przeznaczyło ponad 673 tys. zł.

Jak to działa? Społeczny opiekun kotów, w trakcie trwania akcji, zgłasza się do jednej z wyznaczonych lecznic, gdzie może nieodpłatnie wysterylizować lub wykastrować wolnobytującego kota. To duże wsparcie, bo opiekunowie nie daliby rady opiekować się coraz liczniejszymi grupami kotów. – Opiekuję się od wielu lat kotami w wielu miejscach Wrzeszcza, część z nich tu się urodziła, inne przyszły nie wiadomo skąd, a kolejne zostały podrzucone. Mam skromną emeryturę. Nie byłoby mnie stać na zabiegi sterylizacji i kastracji, a bez nich, kotów zrobiłoby się bardzo dużo i nie byłabym w stanie ich wykarmić. Jestem bardzo wdzięczna, że miasto finansuje te zabiegi – mówi pani Gabriela, opiekunka kotów z Wrzeszcza.

Wolontariusz z legitymacją

W 2013 roku gdański Wydział Środowiska wprowadził legitymacje Społecznych Opiekunów Bezdomnych Kotów. Chodzi o to, żeby uhonorować i uwierzytelnić wolontariuszy. Liczba zarejestrowanych osób zbliża się do tysiąca, jednak według szacunków Wydziału Środowiska znacznie więcej osób regularnie pomaga zwierzętom.

Prezydent Gdańska również docenia społecznych opiekunów bezdomnych zwierząt. Nagradza ich Medalami Prezydenta Miasta Gdańska. Miasto organizuje także konferencje na temat wolontariatu na rzecz zwierząt, np. „Społecznie wrażliwi”, która odbyła się w Wyższej Szkole Zarządzania w maju 2014 roku, a także szereg imprez i spotkań o „kociej” tematyce, np. coroczny plebiscyt „ZaKOTani w Gdańsku” (konkurs fotograficzny dla opiekunów gdańskich kotów), czy też świąteczna akcja „Paczki z karmą dla gdańskiego kota”, organizowana przez Wydział Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku.

– Jeszcze kilkanaście lat temu, osoby pomagające kotom w Gdańsku działały tylko na własną rękę. Obecnie środowisko „kociarzy” w Gdańsku jest silne i skonsolidowane. Znamy się nawzajem, mamy telefony do siebie, w bardzo szerokim gronie osób. Wszystkim nam zależy na jednym – żeby kotom w mieście żyło się łatwiej. I ta idea wszystkich nas łączy. Oczywiście może być jeszcze lepiej: więcej karmy, więcej darmowych usług weterynaryjnych – bo to są podstawowe potrzeby z jakimi borykają się wszyscy opiekunowie kotów. Niemniej obserwując zwiększającą się z roku na rok skalę pomocy kotom, jestem pewna, że będzie coraz lepiej – komentuje Dorota Groth z Fundacji Kotangens, która pomaga bezdomnym kotom w Trójmieście.  

oprac. Fundacja Kotangens