Jezioro Zaspa stało się własnością cystersów oliwskich w pierwszej połowie XIII wieku. W 1245 r. za sprawą księcia pomorskiego Świętopełka cystersi uzyskali zezwolenie na utworzenie tam stacji połowu śledzi. Zakonnicy utworzyli później drugą stację, w której umieścili urządzenia do przetwarzania i konserwacji ryb. Nieco później w jej miejscu powstało niewielkie osiedle, dzierżawione dziedzicznie. W 1696 r. mieszkał tam Peter Becker, jako dzierżawca dziedziczny klasztoru. Kilkadziesiąt lat później jako najemca występował niejaki Iserhardt.
W styczniu 1782 r. zaczął dzierżawić jezioro dawny pracownik klasztoru, Riede, za opłatę roczną 144 talarów. W grudniu 1786 r. Riede przestał je użytkować, a klasztor będąc w trudnej sytuacji materialnej sprzedał jezioro w 1803 r. właścicielowi Jelitkowa (Glettkau) von Ankunowi za dwadzieścia tysięcy talarów. Ten niebawem odsprzedał je swemu krewnemu Labesowi, senatorowi miasta Gdańska, posiadającemu już część obszaru dzisiejszej Letnicy. W tymże roku, w związku z transakcją, sporządzono plan jeziora i jego najbliższych terenów. Jezioro obejmowało 203 morgi magdeburskie. Na północno-wschodnim cyplu jeziora zaznaczono „Fischmeisterei”(warsztat naprawy sprzętu rybackiego), złożony z dwóch budynków. Labes nie posiadając wystarczająco dużej gotówki wpłacił 5 000 talarów, resztą należności obciążył hipotekę swojego majątku.
Wojna lat 1806-1807, klęska Prus, zajęcie Gdańska przez cesarza Francuzów, oddaliło zakończenie transakcji handlowej. W tym czasie uległy pożarowi zabudowania rybackie na brzegu jeziora. Ostatecznie jego wartość wyceniono na 10 000 talarów. Nie odbudowano spalonych zakładów, gospodarka rybna na jeziorze zamierała. Z czasem tereny te stały się własnością miasta.
Maria Pelczar w artykule „Jezioro Zaspa w świetle dawnych materiałów kartograficznych” pisała, że na mapie wybitnego specjalisty budowli wodnych W. Clemensa z 1596 r., jezioro nazywane tam Sasper See miało szerokie połączenie z Wisłą.
Kilkadziesiąt lat później nieznany autor (mapa z 1641 r.) potwierdzał połączenie jeziora z rzeką, chociaż pokazywał nieco inny kształt brzegów.
Kolejna, mapa Heddinga z 1652 r., wskazywała na istnienie oprócz Sasper See części nazywanej Radewka. Nieco na północ od głównego zbiornika inną, nieco mniejszą, noszącą nazwę Morass. Mapa z 1714 r., składająca się z trzech nakładających się na siebie rysunków mówiących o rozwoju Wisłoujścia od 1647 r., nadal potwierdzała połączenie z Wisłą. Kształt jeziora w tym czasie zmienił się, wydłużając w kierunku północnym. Powierzchni nie można było ustalić, ze względu na uwzględnienie na rysunku tylko fragmentu jeziora. Rysunki z XIX wieku oddzielały powierzchnię zajętą przez mokradła i bagna, od lustra wody. Mapa Blocka z 1897 r. nie uwidaczniała już połączenia z Wisłą, natomiast znaczne zmniejszenie powierzchni (do około 0,09 km2 ).
W latach 1933-1934 robotnicy katoliccy wznieśli tuż przy jeziorze kolonię domów usytuowanych przy ulicy noszącej piękną nazwę Gwiazda Morza. Ta urocza kolonia znalazła swoje miejsce w literaturze. Jeden z bohaterów utworu Reguła trzech. Nowa ziemia, chętnie wypływał na jezioro, które stało mu się nadzwyczaj bliskie:
(…) płynąłem łódką ojca Sasper See, byłem sam. Rybacy wrócili już do domów, pewnie zaczął się ruch, jak w moim, kiedy matka z pośpiechem i wprawą szykowała rybę, soliła, otaczała mąką, rzucała na patelnię, rozgrzaną już, pełną tłuszczu. Roznosiło się skwierczenie, trzaskało drewno. Rozpoczynał się rytualny wieczór, tych samych ruchów, słów i narzekań, w każdym domu podobnie. Najpierw na podwórze, potem do ogrodów, w końcu na ulicę, aż do samych brzegów jeziora, wiatr przenosił zapach smażonych ryb, głównego dania tego dnia.
Nic nie znaczące wydarzenia, banalne, zapominane natychmiast. Postacie kobiet nachylone nad żarem, fartuchy na piersiach, zmęczony mężczyzna drzemiący za stołem, rozmowa bez słów. Siny dym sunący ku drzwiom. Zamieniony w posąg pies podwórzowy. Nozdrza pełne wiary na pełny brzuch. Dziewczyna przy furtce do ogrodu. Bańka na mleko wisząca na futrynie drzwi. Wiadra wody stojące przy studni. Wieczór. Właśnie zniknęło słońce za katedrą w Oliwie.
Łódź utkwiła pośrodku Sasper See i przez chwilę krótszą niż oddech zajrzałem do mieszkań znajomych, dziewczyn, sztauerów i rybaków, których szanowałem. Doleciał zapach wieczornego obrządku. Wtedy na mgnienie oka, na moment, poczułem się szczęśliwy, jak ktoś, kto odnalazł sens życia. Między Brösen, Lauental i Neufahrwasser.
Stanąłem wyprostowany na burcie łodzi, zginając nogi, wyprężając grzbiet i wyciągając ręce: połączyłem się z jeziorem, zmrokiem, który spadał jak deszcz na dachy, z ciszą nieruchomą i pełną nostalgii.
Są chwile szczęścia. I ta nią była.
(Waldemar Nocny, Reguła trzech. Nowa ziemia, Pelplin 2003, s. 39-40)
Jeszcze w 1967 r. jezioro istniało, nie przekraczając 0,08 km2 powierzchni. Jego odległość od linii brzegu morskiego wynosiła 750 m. Począwszy od 1970 r. zaczęła je wykorzystywać elektrociepłownia, dzieląc na kwatery wypełniane popiołami i żużlem, przesyłanymi rurociągami wraz z dużą ilością wody. Jezioro zostało zasypane, popioły sięgały wysokości 7,0 nad poziomem morza. Na koniec grudnia 2005 r. zgromadzono tam blisko dwa miliony ton odpadów.
W sierpniu 2007 r. Biuro Rozwoju Gdańska przygotowało dla Letnicy „Analizę możliwości rozwoju”, gdzie po raz pierwszy zaproponowano wizję rozwoju tej części Gdańska. Stała się ona podstawą do dalszej dyskusji na temat kierunków projektowania nowej dzielnicy. W analizie zaproponowano, w dwóch wariantach, wykorzystanie terenów wysypiska popiołów z Elektrociepłowni Wybrzeże oraz najbliższej jego okolicy.
1. Pozostawienie składowiska bez specjalnych inwestycji zmieniających teren. Zagospodarowanie go na cele parku użytkowego np. budowa ścieżek, małej architektury, terenów sportowych, w tym boisk, terenów wodnych, wznoszenie lekkich obiektów rekreacyjnych – hal oraz zieleni krajobrazowo-izolacyjnej.
2. Odtworzenie w całości lub części jeziora Zaspa, wymagające jednak przemieszczenia ogromnej ilości odpadów paleniskowych.
Przy wariancie pierwszym, obok istniejącego wysypiska zlokalizowano by strefę usług – około 30 ha i plac koncertowy (określany też jako teren imprez masowych) – blisko 8 ha. Po wschodniej stronie wysypiska proponowano strefę produkcyjno-usługową o wielkości prawie 14 ha. Natomiast po zachodniej stronie ulicy Starowiejskiej, na istniejących terenach składowych – nowe obszary na potrzeby budownictwa mieszkaniowego.
Przy wariancie drugim, w którym wysypisko popiołów ulegałoby likwidacji, zakładano lokalizację terenów zielonych (parku) na obszarze – nieco ponad 37 ha. Po stronie południowej parku znalazłaby się strefa usług – około 20 ha i teren imprez masowych – około 8 ha.
W dniu 25 czerwca 2009 r. Rada Miasta Gdańska przyjęła uchwałę w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Letnica – osiedle, część południowa. W pewnym stopniu uwzględniono sugestie Biura Rozwoju Miasta. Dla terenów usługowych położonych na wschód od tzw. Placu Muzycznego zakres dopuszczonej działalności usługowej został ograniczony do usług gastronomii, handlu o powierzchni sprzedaży do 400m2, kultury, sportu i rekreacji oraz obsługi ruchu turystycznego, co ma przyczyniać się do wykreowania tzw. Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego (CORT) w tej części miasta. Być może jest to początek rewitalizacji terenów dawnego jeziora Zaspa, chociażby częściowego.
Tego roku rozpoczęła się interesująca dyskusja prasowa dotycząca wizji rozwoju miasta, w tym również Letnicy. Bronisława Dejna z Nadbałtyckiego Centrum Kultury zaproponowała publiczną debatę „Gdańsk – miasto w przebudowie”, by zainteresowane środowiska konserwatorów, historyków, architektów, urbanistów czy urzędników miejskich odpowiedzialnych za rozwój miasta mogły się swobodnie wypowiedzieć o kierunkach jego przekształceń.
Gdański architekt Paweł Wład Kowalski zaproponował m. in. nową rolę pasa nadmorskiego, w której Letnica odgrywałaby kluczową rolę:
Na południu mamy stadion PGE Arena. Dzielnicę przecina Trasa Sucharskiego. Na północ od niej powstaje nowoczesne city usługowo-mieszkalne. Dominuje gęsta zabudowa, biurowce i apartamentowce. Są hotele i mnóstwo knajpek. Jest dojazd szybkiej kolei miejskiej. Ta część nowej Letnicy kończy się w miejscu, gdzie teraz jest składowisko popiołów, a kiedyś było tu jezioro Zaspa. Oczyszczone z popiołów i połączone z morzem kanałem stałoby się centrum rekreacji, wraz z mariną,…
Tej propozycji nie popierał Grzegorz Lehman, z Referatu Rewitalizacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Wskazywał na pozostających w Letnicy mieszkańców, dla których ekskluzywna dzielnica nie byłaby miejscem możliwym do zamieszkania. Ciężar ich przekwaterowania spadłby na miasto. Nie wykluczał odtworzenia jeziora Zaspa, chociaż usunięcie ogromnej ilości popiołów dymnicowych wcale nie było łatwym problemem, głównie ze względów finansowych. Pożądane byłoby stworzenie wokół niego terenów rekreacyjnych dla mieszkańców tej części Gdańska.
Wypowiedział się również Marek Piskorski, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska. Odniósł się również do sprawy odtworzenia jeziora Zaspa: Koszty takiej rekultywacji byłyby na tyle wysokie, że pewnie trwałoby to kilka lat. My chcemy, aby znajdujące się tam obecnie popioły zostały pokryte dwumetrową warstwą ziemi, na której urządzony zostałby park z boiskami czy też innymi urządzeniami rekreacyjnymi. Taki park mógłby powstać w ciągu kilku lat.
Pocieszające jest to, iż we wszelkich dyskusjach czy projektach przekształcenia tej części Gdańska pojawia się jezioro Zaspa w nowej roli, nie jak dotychczas, wyłącznie jako składowisko popiołów dymnicowych.
Autor: Waldemar Nocny
Gdańsk, Polska
Link do tego tekstu umieściłam na profilu prezydenta Pawła Adamowicza na facebooku. Oto co napisał:
„Paweł Adamowicz
Pani Ewo. Teren 40ha tzw. jeziora Zaspa jest w posiadaniu EC Wybrze… Zobacz więcejże. Przez lata składowania popiołów uzbierało się 200 mln ton tego odpadu. Gdzie to wywieźć nie mamy pomysłu. Kto zapłaci za rekultywację terenu też nie wiemy, gdyż EC nie chce dorzucić ani złotówki do tego. Ustawa nakłada na nich obowiązek pokrycia wysypiska cienką warstwą ziemi i pilnowania przez 50 lat. Co ma z tym być po upływie 50 lat ustawa nie precyzuje. Przydałyby się chyba naciski nie tylko UM ale i opinii publicznej żeby EC zachowało się odpowiedzialnie i pomogło Miastu zagospodarować ten teren. Najlepiej na cele rekreacyjno-sportowe. Problem znalezienia miejsca na ziemi, które by chciało przyjąć 200 mln popiołu wydaje się być nie do pokonania. Dobrze że mówi się coraz więcej o jeziorze a nie składowisku popielnicowym. Dziękuję za poruszenie tematu. „
nie do wiary…
elektrociepłownia zniszczyła jezioro i co? tak bezkarnie, to może mandaty nie nalezą się kierowcom za jakieś wykroczenia
dziś zrobiłam zdjęcia czajek, kaczek orhan (?) może nazwę pomyliłam, pomarańczowy dziób, biało-czarno rude pióra, kiedyś tam były żurawie, tego co grało w chaszczach nie da się opisać
Naprawdę jestem w szoku, że istniało tu jezioro … i tak bezkarnie zostało zniszczone, teraz pyli i nadal nie ma kar… ani odpowiedzialnego… pozatym tak blisko osiedli mieszkalnych… kto na to pozwolił i czemu nikt tego nie powstrzymał…
ps. trafiłem tu przypadkiem bardzo fajny serwis będę zaglądał tu częściej… pozdrawiam
@Radek – zapraszam i pozdrawiam 🙂
Taka ciekawostka dowiedzialem się ostatnio od znajomego inżyniera pracującego w branży, że pyły tego typu są bardzo silnie rakotwórcze – nie jestem w stanie stwierdzić ile w tym prawdy ale widocznie coś w tym jest … w końcu mamy największy odsetek zachorowań …
Witam. Trochę więcej wiary w ludzi zamieszkujących tę dzielnicę. Zwłaszcza spodziewał bym się jej ze strony Pana Grzegorza Lehmana. Miasto sporo zainwestowało w Letnicę, ludzie to widzą. Nowa „tkanka”społeczna (mieszkańcy) również pozytywnie zainspiruje pozostałych. Tym bardziej że w większości to młode małżeństwa.
O ekskluzywność dzielnicy bym się nie martwił, bo nie słyszałem jeszcze żeby jakiś mieszkaniec kiedykolwiek narzekał na polepszenie warunków mieszkania lub okolicy 🙂
Co do konieczności wywożenia popiołów to jest to ekonomicznie nie opłacalne. W każdym razie napewno teraz Naszego miasta na to nie stać. Wybrane popioły można wykorzystać do stabilizowania okolicznych gruntów gdyż woda gruntowa jest tam (w okolicy) dość wysoka. Dodatkowo jeśli udało by się zrobić tam marinę, popioły można wykorzystać jako naturalną zaporę od wiatru. Oczywiści odpowiednio zrekultywować.
Szkoda zostawić taki atrakcyjny teren samemu sobie – uważam że miasto sporo może na nim zarobić.
O sprzedaży działek nie wspomnę.
Sam wraz z żoną długo zastanawiałem się czy budować tam nowy dom – ale odważyliśmy się i jestem przekonany że nie będziemy żałować