Niemal ćwierć wieku Zajezdnia Wrzeszcz była miejscem, które mijałam codziennie, ale nigdy nie przekroczyłam jej progów. Do dzisiaj…

Firma Gdańskie Autobusy i Tramwaje organizuje na terenie Zajezdni Wrzeszcz edukacyjne spotkania dla uczniów klas I-IV i przedszkolaków – „Tajemnice gdańskich autobusów i tramwajów”. Dzisiaj z zaproszenia skorzystały dzieci z Przedszkola Eureka, a mnie, dzięki Karolinie Kowalskiej z działu marketingu GAiT, udało się przyłączyć do grupy. 

Wchodząc na teren zajezdni rzuciłam okiem na drugą stronę ulicy Wita Stwosza. Pamiętają Państwo ogrodnictwo, a potem centrum ogrodnicze „Okaz”? Nie ma już po nim śladu…

Podczas spotkania salę wykładową zastąpił tramwaj. Z ust pani Karoliny dzieci się dowiedziały, że w zajezdni oddanej do użytkowania w 1935 roku garażuje dzisiaj 80 tramwajów (w zajezdni w Nowym Porcie mieści się 40), a z zajezdni autobusowej (przy ul. Hallera) codziennie wyjeżdża na ulice 200 pojazdów. Rozmawialiśmy o tym, jak należy się zachować w środkach komunikacji miejskiej i czemu służą piktogramy. 
Całkowicie nowym doświadczeniem było dla dzieci kasowanie biletów przez konduktorów, w których role wcielił się biorący udział w zwiedzaniu motorniczy pan Przemek i… ja. Pierwszy raz w życiu trzymałam w ręku oryginalny dziurkacz konduktora! Kontrolera biletów z nami nie było;)

Po skasowaniu biletów ruszyliśmy w podróż. Nie była to długa wycieczka, bo zaledwie do pierwszej zwrotnicy, którą miałam okazję przełożyć. Podobno czasami to naprawdę spore wyzwanie! 

Tory skierowały nasz tramwaj do automatycznej myjni, która de facto nie różni się od myjni samochodowej – ma jedynie większy zasięg. 

Czyściutkim tramwajem ruszyliśmy w kierunku punktu wyjściowego naszego zwiedzania.

Przed opuszczeniem pojazdu nasi przewodnicy zaprezentowali jak działa fotokomórka przy drzwiach. 

Po chwili znaleźliśmy się jakby w innym świecie! Wagon tramwajowy „Bergmann”  z 1927 roku. Ależ ciężko było do niego wejść? Jak dawniej wsiadali do takiego tramwaju rodzice z dziećmi w wózkach? Wydaje się to niemożliwe. 

Tutaj dzieci ze szczególnym zainteresowaniem słuchały opowiadania pani Karoliny o stanowisku motorniczego, o ręcznie poruszanych wycieraczkach, o dzwonku na sznurku, o skrzyni z piaskiem służącym do hamowania czy o numeracji tramwajów. 

Dobry motorniczy powinien być nie tylko życzliwy dla pasażerów i uśmiechnięty, ale i… silny:)

Zwiedzanie zajezdni zakończyliśmy zdjęciem na tle zabytkowego tramwaju oraz… przywitaniem się z „czarownicą”, czyli wagonem służącym do odśnieżania torów.

 

Opuszczając teren zajezdni dzieci wyglądały na zadowolone. Do przedszkola wracały, a jakże – tramwajem. Z całą pewnością po wycieczce były bardziej świadomymi pasażerami;)
A wracając do tytułu wpisu. Czy można zwiedzać zajezdnię? Jak mi powiedziała Karolina Kowalska, w tej chwili tego rodzaju atrakcja jest przewidziana tylko dla dzieci, ale wyczułam dużą otwartość. Czy są wśród Państwa chętni do wspólnego zwiedzenia zajezdni? 

Serdecznie dziękuję p. Karolinie Kowalskiej (zbieżność nazwiska z moim przypadkowa) za umożliwienie mi towarzyszenia dzieciom w zwiedzaniu. Dziękuję też paniom nauczycielkom i dzieciom, że nie miały nic przeciwko mojemu towarzystwu. A może kiedyś się spotkamy w ramach projektu Młody Przewodnik/Młoda Przewodniczka po Gdańsku? Zapraszam do śledzenia strony – www.gap.edu.pl