Wrzeszcz Cały Dzień, czyli jak spędzić ten jedyny dzień roku w nieco inny sposób – z dala od tłumów.
O tym, że Europejska Noc Muzeów to świetna inicjatywa, która zyskała w naszym kraju dużą popularność, nikogo nie trzeba przekonywać – wystarczy spojrzeć na tłumy, które ustawiają się co roku przed muzeami, galeriami sztuki i innym placówkami kulturalnymi. Możliwość zobaczenia wielu zbiorów i wystaw za darmo lub za symboliczną opłatę, to z pewnością spora zachęta, ale czynnikiem decydującym o masowości tego wydarzenia, wydaje się być przede wszystkim możliwość przejścia się w ciepłą, majową noc po mieście, razem ze znajomymi. W tym roku postanowiłem spędzić Noc Muzeów w nieco inny sposób, z dala od niekończących się kolejek.
Tym razem przemierzanie Trójmiasta warto było rozpocząć już za dnia. Akcja Wrzeszcz Cały Dzień odbyła się w tym roku po raz pierwszy i była podpięta pod Noc Muzeów. Jej organizatorzy chcieli pokazać zarówno mieszkańcom Gdańska, jak i całego Trójmiasta, że Wrzeszcz może stanowić drugie centrum swojego miasta. Nie są to puste słowa, ponieważ w jego obrębie znajdują m.in. cztery instytucje związane teatrem, pięć miejsc działających w obszarze kultury i sztuki, oraz dwa lokale, w których odnajdą coś dla Ciebie miłośnicy literatury.
Tę różnorodność widać było również w programie wydarzenia. W Nowej Synagodze można było m.in. zobaczyć wystawę „Żydzi Gdańscy. Ślady”, w teatrach Miniatura oraz Znak odbywały się spektakle, a jeśli ktoś miał ochotę na odrobinę ruchu, to mógł wybrać zajęcia z jogi albo pilatesu. Ja jako swój pierwszy przystanek wybrałem BookWay w Cafe Fikcja, gdzie mogłem zobaczyć na czym polegają zajęcia z twórczej reanimacji książek. Iza Meronk z Zwei Frauen pokazywała jak uatrakcyjnić wygląd starych książek, a sądząc po stosie rozmaitych przedmiotów, leżących na stole wokół którego siedziały uczestniczki, możliwości na to jest całe mnóstwo. Takie warsztaty szczególnie cieszą, biorąc pod uwagę nasz narodowy kryzys czytelnictwa.
Aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat teatru tańca, udałem się do Biblioteki Tańca na wykład Leszka Bzdyla pt. „Taniec się czyta”. Założyciel teatru Dada von Bzdülöw opowiadał o swoich osobistych doświadczeniach z teatrem tańca, zastanawiał się nad jego definicją oraz sposobem w jaki odczytujemy ten rodzaj teatru. Okazuje się bowiem, że podczas oglądania tego rodzaju spektakli, często zbyt dużą wagę przywiązujemy do samego ruchu, nie umieszczając go w konkretnym kontekście i narracji. Sam taniec jest tutaj narzędziem do wyrażania emocji i myśli, o czym powinniśmy pamiętać podczas obcowania z teatrem tańca.
W programie Wrzeszcz Cały Dzień pojawił się także koncert, który miał miejsce wieczorem w Kolonii Artystów. Michael Shanahan, ukrywający się pod pseudonimem miXile, miał w przedstawić materiał, którego koncepcja była bardzo ciekawa. Otóż artysta przybył na kilka dni przed występem do Gdańska, aby nagrać dźwięki miasta, a następnie jest przetworzyć. To właśnie one miały tworzyć clou wieczoru. Niestety w praktyce jego występ okazał się mało interesujący, chaotyczny i niespójny. Dźwięki miasta, ginęły pod natłokiem płasko brzmiących syntezatorów, a całości brakowało sensownej narracji.
Jednakże jeśli komuś było mało muzyki elektronicznej na ten wieczór, to tuż po koncercie w Kolonii Artystów, mógł się wybrać do Łaźni na Dolne Miasto. Przy odrobinie szczęścia zdążył na występ Roberta Lippoka, perkusisty słynnego niemieckiego eksperymentalnego zespołu To Rococo Rot. To co zaprezentował Lippok był przeciwieństwem performance’u miXile’a. Niemiec tworzył muzykę gęstą rytmicznie, wręcz taneczną, odwołującą się do spuścizny IDM’u ora techno. Fascynująco było obserwować, jak artysta tworzy kolejne struktury dźwiękowe. Sferę audialną uzupełniały migające z szybkością stroboskopu, wizualizacje utrzymane ostrych barwach.
Aby tradycji stało się zadość, skorzystałem z Nocy Muzeów w bardziej standardowy sposób i po koncercie w Łaźni jeszcze szybko przemknąłem po wszystkich filiach Gdańskiej Galerii Miejskiej. Jednakże to Wrzeszcz Cały Dzień był dla mnie najciekawszym, alternatywnym sposobem spędzenia tego dnia. Co prawda ta inicjatywa potrzebuje znacznie szerszej promocji i lepszej organizacji, ponieważ nie cieszyła się tak wielkim zainteresowaniem, na jakie zasługuje. Mam nadzieję, że następnym razem Wrzeszcz Cały Dzień odbędzie się samodzielnie, a nie jako część większego wydarzeniu – przedsięwzięcie trochę zginęło w gąszczu innych atrakcji Nocy Muzeów. Ja w każdym razie mocno trzymam kciuki za jego dalszy rozwój.
Tekst: Krzysztof Kowalczyk
Brak komentarza