Mecz Lechia – Cracovia, inaugurujący działalność stadionu PGE Arena Gdańsk, oglądały 34 tysiące ludzi. Mało pasjonująca walka zakończyła się remisem 1:1.
Mecz Lechia – Cracovia był moim debiutem na trybunie piłkarskiej. Po ponad trzech latach przyglądania się budowie i tworzenia Pamiętnika Budowy Stadionu PGE Arena Gdańsk, nie mogło mnie zabraknąć na inauguracyjnym meczu. Dzięki uprzejmości Życzliwych Ludzi, zasiadłam na trybunie czerwonej, czyli w sektorze VIP. Dzięki zrozumieniu Rzecznika Prasowego Lechii Gdańsk, otrzymałam również akredytację prasową, chociaż, jak się dowiedziałam, mój wniosek powinien zostać odrzucony. Rzecznik nie słyszał dotychczas o projekcie, który przez trzy lata robiłam, tym bardziej jestem mu wdzięczna za przyznaną akredytację.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=9jPVMfc5SNg[/youtube]
Moje wrażenia z meczu
Dojechałam na stadion, zza obwodnicy, de facto bez korków, jedynie przy Operze Bałtyckiej było nieco gęściej. O godz. 15.40 wyłączyłam silnik samochodu, którym zaparkowałam na pustawym parkingu VIP.
Bałam się wielotysięcznego tłumu. Opowieści o agresji, towarzyszącej meczom piłkarskim sprawiły, że z wielką wdzięcznością skorzystałam z możliwości przebywania w strefie VIP, w której czułam się bezpieczna. Z drugiej jednak strony, udzieliły mi się emocje znajomych kibiców, którzy na ten dzień czekali z wielką niecierpliwością. Nie jestem kibicem Lechii Gdańsk, ba, nie jestem niczyim kibicem, coś mi jednak kazało tego dnia zjednoczyć się kolorystycznie z Władcami Północy, tak też zrobiłam.
Znakomita część gości VIP nie poddała się kolorystycznym emocjom. W swoich uniwersalnych strojach mogliby dzięki temu pojawić się dzisiaj na każdym innym meczu, ot, choćby Real Madryt – Barcelona. Ja, podobnie jak „zielony” wiceprezydent Maciej Lisicki, byłam „spalona”.
Zanim weszłam na trybunę, zatrzymałam się w restauracji, którą ostatnio mój wzrok zarejestrował jako ogromną, pustą halę. Dzisiaj, zastawiona niewielkimi stolikami dla gości i rzędem stołów z (pysznym) cateringiem, robiła zupełnie inne wrażenie. Z powodu panującego w niej upału, długo tam nie zabawiłam, zresztą wywołał mnie z niej również złowrogi gwizd… Nie było to miłe.
Kiedy mecz się zaczął, wygodnie zasiadłam na krzesełku. Nie, nie musiałam pilnować numeracji – połowa miejsc była wolna. Jakiż kontrast to stanowiło z wypełnionymi, pozostałymi trybunami (jedynie trybuna dla kibiców gości była całkowicie pusta).
Gra piłkarzy
Nie będę udawała, sama gra w żaden sposób mnie nie porwała. Obserwowanie zabawy kibiców w sektorze U (za bramką od strony ul. Uczniowskiej) było znacznie bardziej zajmujące. Chóralny śpiew, „gimnastyka artystyczna” i swoisty taniec nieustanie przyciągały mój wzrok. Również na pozostałych trybunach czuć było życie, pustawa trybuna VIP nie poddawała się emocjom…
Na marginesie
Stadion budzi moje ogromnie pozytywne emocje. Czasami czuję się tak, jakbym sama go zbudowała:) Widok dwóch panów, zwróconych przodem (sic!) do murka pod wejściem na trybunę zachodnią, po których działalności na betonie architektonicznym pozostały dwie mokre plamy, po prostu mnie zabolał. Tego nie mogę zrozumieć.
Dziękuję tym, dzięki którym mogłam obejrzeć inauguracyjny mecz i dziękuję kibicom Lechii Gdańsk, dzięki którym uwierzyłam, że na stadionie nie musi być niebezpiecznie.
chyba bym uwieczniła tych panów i opublikowała, zachowali się jak pieski zostawiające swoje podpisy tu i ówdzie, ludzie tak nie postępują
Piękne zdjęcia, piękny stadion. Rozumiem Twoje refleksje ;)) Nadal będę czytał zawzięcie iBedeker 😉
@Barbara – raczej nie chciałabym oberwać od nich:)
Przyzwyczajenia ze starego stadionu trudno w ludziach będzie wyplenić :/ Niestety, przychodząc na mecze (i wogóle na wielkie spędy ludzi typu open’r lub inne duże wydażenia w plenerze na których spożywa się piwo ;)) trzeba się liczyć z takimi obrazkami… Osobiście nie popieram i odwracam wzrok ale cóż zrobić :/
„Widok dwóch panów, zwróconych przodem (sic!) do murka” – sądzę, że określenie tych osobników jako panów jest niestosowne.
W sumie racja, ale… jak ich nazwać? Nie chcę być dosłowna;)
Tak myślę od czego zacząć swój komentarz bo chce odnieść się do kilku rzeczy.
Może zacznę od samego artykułu.
Bardzo podoba mi się ten artykuł nie ze względu czysto piłkarskiego bo gdybym z niego chciał się dowiedzieć coś o tym meczu to nie udało by mi się. Jednak całość i sposób w jaki opisujesz bardzo mi przypadła do gustu. Nie jest to zimna wyliczanka faktów i wydarzeń ale ciepły opis z którego można odczuć twoje emocje związane z tym wydarzeniem.
Gratuluje ci tego pomysłu i projektu, twój pamiętnik z budowy stadionu świetny i kto wie czy nie stanie sie ważnym historycznym dokumentem myślę ze w jakiś sposób powinien.
Muszę powiedzieć że zabawna i jednocześnie smutna historyjka o dwóch panach mnie zaskoczyła no to miałaś dodatkową atrakcje. Słusznie ktoś w komentarzach zauważył należało zrobić fotkę i opublikować 😀 Dzisiejszy sprzęt fotograficzny pozwalana zrobienie zdjęcia z dużej odległości więc nawet nie zorientowali by się że mają piękne zdjęcie na pamiątkę 🙂
Zanim przejdę do opisu samego meczu i moich odczuć to jeszcze kilka słów o vipach
Wiadomo że emocjami kieruje tak samo mózg a nie serce, ale trzymając się terminologi że jednak serce to powiem tak u Vipów dawno zostało ono zamienione na kalkulator. Garnitury krawaty i schematyczne zachowanie które gdzieś ktoś kiedyś wymyślił nie wiadomo po co zabija w tych ludziach emocje i zwykłą ludzką spontaniczność Za to robienie interesów wychodzi im dobrze no cóż nie można mieć wszystkiego:D
Tak więc:
Droga Ewuniu pozwolę sobie tak napisać bo w sieci raczej się nie stosuje pan pani. Zapraszam cie serdecznie razem z nami na mecz jak przyjadę te 732 km do mojego dziubeczka wtedy zobaczysz co to są prawdziwe emocje jak zasiądziemy na dopingowej tylko jest jeden minus wtedy nie wiele się wie z meczu:-) Pisałaś że udzieliły ci się emocje i nawet miałaś coś na sobie z biało zielonych barw. To znaczy że jeszcze będą z ciebie ludzie i może zostaniesz kibicką. S
koro emocje udzieliły ci się podczas obserwacji i bardziej interesowała cie zabawa kibiców niż boiskowe wydarzenia to pomyśl jak by było fajnie w nich uczestniczyć śpiewać machać szalikiem tańczyć a nie siedzieć z sztywnymi vipami. No bo jak to ludzie biznesu mieli by zachowywać się jak prosty lud :D:D
Moja droga na stadion wyglądała tak wsiedliśmy z dziubeczkiem do tranwaju dojechali chyba do dworca potem autobus w jedno miejsce nie jestem wstanie w tej chwili podać i czekanie na autobus który miał nas zawieść w okolice stadionu. Wszędzie biało zielono i słyszalne huralne śpiewy Lechia albo trójmiasto jest nasze. W końcu jest przyjechał po szlachtę czyli kibiców. Wpadamy w środku jedna wielka białozielona masa ludzi gdzieniegdzie przeplatana niebiesko czerwono białymi szalikami kibiców Wisły Kraków Wyglądało to jak by ogród pełen jednakowych kwiatów z kilkoma drzewkami które się wyróżniały na tle reszty. Wszystko drżało i zdawać by się mogło ze autobus się za chwile rozsypie od naszego śpiewu i gronkich okrzyków Lechia. Przyznam coś niesamowitego.
Wreszcie jesteśmy na miejscu jeszcze kawałek piechotą i oczom ukazuje się nasz nowy piękny stadion wchodzimy znajdujemy swoje miejsce i czekamy na początek meczu.
W domu mogłem chodzić na mecze co najwyżej lokalnych drużyn 3 i 4 ligi więc bez porównania na takim obiekcie byłem po raz pierwszy i zrobił na mnie ogromne wrażenie, Do dziś nie mogę się na naszą arenkę na patrzyć
Co mi się nie podobało i co mnie uderzyło wspomniane przez ciebie gwizdy kiedy przemawiał biskup i ważni ludzie trochę tego nie rozumiałem. Jednak później doping był znakomity napewno dużo lepszy od samej gry.
Odniosłem wrażenie ze piłkarze Lechii byli trochę jakby zagubieni tylko że wtedy chyba nikt się nie spodziewał tego co nastąpiło później czyli bardzo słaba postawa biało zielonych
Jednak wróćmy do tego meczu gra może nie była super porywająca ale wkońcu to nie Barcelona czy Real tylko polska extra klasa której poziom jest niestety wciąż odbiegający od najlepszych lig Europejskich.
Remis jak najbardziej zasłużony wiele sytuacji mieli goście by wygrać to spotkanie i w moim odczuciu chwilami to oni przeważali. Jednak nasza Lechia starała się i dzielnie walczyła gdyby było więcej takich akcji jak ta po której padła bramka dla gospodarzy i mniej błędów w obronie to kto wie moze byśmy wygrali.
Dla mnie to było nie zapomniane przeżycie i nie żałuje że tam byłem.
Teraz czeka naszych piłkarzy trudny czas ale to już opowieść na następny wpis
Pozdrawiam wszystkich
P.S. Najdłużej pisany komentarz w życiu 🙂
Zapomniałem o jednej ważnej rzeczy rewelacyjne zdjęcia jej ja też takie chce robić i te filmik fajny ciekawe o kim było to określenie bydło słyszane w zamieszczonym tu filmiku i kto je wypowiedział 😀