W ramach cyklu Opowiadacze Historii (Dolnego Miasta) była Królewska Fabryka Karabinów stała się bohaterką spotkania poświęconego dolnomiejskim zakładom przemysłowym. Wieczór w historycznych murach stał się okazją do fantastycznej podróży w przeszłość.

Opowiadacze Historii to cykl spotkań z mieszkańcami i miłośnikami  Dolnego Miasta. Ich celem jest promocja dzielnicy tak bardzo pokrzywdzonej we współczesnej historii, przez sztuczne odcięcie jej od Śródmieścia. Organizatorzy spotkań próbują też zbudować lokalną tożsamość, co ze względu na przekrój społeczny ludzi zamieszkujących dzielnicę na pewno nie jest łatwe. Moderatorem spotkań jest animator społeczności lokalnych Piotr Wołkowiński.

Stojąc na ul. Łąkowej 35/38 (adres fabryki), zapytałam troje przechodniów o lokalizację Królewskiej Fabryki Karabinów. Nikt nie wiedział. Jak twierdzili obecni na spotkaniu mieszkańcy dzielnicy, ta nazwa rzeczywiście nie funkcjonuje wśród lokalnej społeczności, wyparły ją bowiem Zakłady Futrzarskie, które ulokowane tu były po wojnie. Opowiadacze Historii mają więc ogromne pole do popisu – nauczyć mieszkańców Dolnego Miasta historii ich najbliższego otoczenia.

Prelekcja Aleksandra Masłowskiego i spacer po fabryce

Aleksander Masłowski w zwięzłej prelekcji* opowiedział historię kwartału, na którym powstała Królewska Fabryka Karabinów – od zakończenia epoki napoleońskiej po dzień dzisiejszy, czyli czas ratowania historycznych obiektów po latach zaniedbań.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=2WGW2mdbJUk[/youtube]

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=SpQ1V2KkuZI[/youtube]

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=SqJhKGgkQ_w[/youtube]

* prelekcja została „uatrakcyjniona” niezamierzonymi efektami kolorystycznymi z powodu błędu połączenia między komputerami

Właścicielem znacznej części terenów dawnej Królewskiej Fabryki Karabinów jest Marcin Krzemiński – wielki miłośnik Gdańska, od lat marzący o posiadaniu kawałka miasta, w którym się urodził. Dzisiaj spełniło się jego marzenie – mógł zaprosić gdańszczan na wędrówkę po swoim kawałku historycznej ziemi.
Spacer po byłych halach przemysłowych, przez lata opuszczonych i zdewastowanych, był niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza, że odbywał się po zmroku. Przy świetle latarek, potykając się o przedmioty zalegające remontowane wnętrza, mieliśmy okazję nie tylko obejrzeć hale, w których przed laty toczyło się przemysłowe życie, ale także wysłuchać opowieści pana Marcina. Niestety, z powodu panujących we wnętrzu ciemności moja kamera stała się bezużyteczna. Liczę jednak, że tam wrócę, tym razem za dnia i pokażę magiczne wnętrza Czytelnikom iBedekera.
Czego jeszcze, oprócz światła brakowało mi podczas wędrówki? Nietoperzy:)