W Gdańskim Inkubatorze Przedsiębiorczości odbyła się ogólnopolska konferencja zatytułowana „Odpowiedzialni za miasto. Dlaczego miasta powinny się rozwijać do wewnątrz?”. Jej program był szalenie interesujący, nikt jednak nie przekonał mnie do wyprowadzenia się zza obwodnicy i zamieszkania w centrum miasta.
Moda na osiedlanie się poza centrami wielkich miast zapanowała w Polsce pod koniec XX wieku. Dzisiaj urbaniści, architekci i reprezentanci lokalnych władz samorządowych zauważają potrzebę rozwoju miast do wewnątrz. Ogólnopolska konferencja zorganizowana w Gdańsku, a poświęcona nowym tendencjom, wzbudziła duże zainteresowanie, bowiem pojawiło się na niej bez mała 180 osób.
Niemalże kluczowym problemem związanym z rozproszoną zabudową miast są wysokie koszty generowane przez budowę infrastruktury koniecznej dla prawidłowego funkcjonowania mieszkańców. Jako pierwszy uwagę na ten aspekt zwrócił Prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz, a w pełni się z nią zgodził dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia – Tomasz Ossowicz, który jednocześnie zauważył niebezpieczeństwo powolnego zanikania synergii miast, zastępowanej przez fragmentyzację. Stopniowo oddzielają się od siebie zabudowa mieszkaniowa, handel i zakłady pracy. To zła tendencja, ale równolegle do niej pojawia się zjawisko przenoszenia się do centrów miast młodych profesjonalistów, nastawionych na wysoki komfort mieszkania w śródmieściu – szeroką dostępność oferty kulturalnej i gastronomicznej, a przede wszystkim komunikacyjnej. To pokolenie ludzi, którzy pragną żyć bez samochodu.
Marek Piskorski, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska, podjął temat ograniczeń i utrudnień w realizacji polityki rozwoju do wewnątrz. Oprócz standardu istniejącej zabudowy, istotne okazują się wymogi konserwatorskie, społeczne protesty a także konkurencja gmin wiejskich, w których życie jest tańsze aniżeli w mieście.
Rozwój miasta to również kreowanie jego atrakcyjności. Piotr Lorens z Politechniki Gdańskiej podkreślił konieczność zrozumienia roli społeczności lokalnych oraz przeproszenia się z zaniedbywanym dotychczas projektowaniem urbanistycznym. Jako bardzo obiecujący uznał projekt rewitalizacji Letnicy, doprowadzający powoli do odnowienia historycznego serca dzielnicy i wykreowania jej atrakcyjności. Przestrzegał przed kreowaniem sztucznych bytów w środku niczego, jak to się stało w Dubaju, który stoi w obliczu gigantycznego krachu.
Pierwszą część konferencji zamknęła prezentacja Antoniego Taraszkiewicza, który przedstawił ciekawe realizacje Pracowni Architektonicznej Fort. Wśród nich były znane gdańszczanom obiekty użyteczności publicznej, ale także domy deweloperskie… otoczone ogrodzeniem.
W przerwie o stosunek do rozwijania miast do wewnątrz zapytałam Radną Miasta Gdańska i architektkę Małgorzatę Chmiel:
Ideę powrotu do centrum uważam za zdecydowanie słuszną, jednakże przy zachowaniu pewnych reguł. Trzeba oczywiście zabudowywać tzw. plomby, ale przede wszystkim trzeba to robić mądrze. Zbyt ciasna zabudowa może stworzyć bardzo trudne do zaakceptowania warunki mieszkaniowe. Nie możemy zapominać o organizowaniu przestrzeni publicznej przeznaczonej do wypoczynku i uważam, że w każdym planie zagospodarowania powinien być zapis o zakazie grodzenia osiedli budowanych przez deweloperów
Konferencja po przerwie
Trzecią godzinę spotkania rozpoczął wykład Iwony Sagan z Uniwersytetu Gdańskiego, zatytułowany „Miasto przestrzennie zwarte i społecznie zintegrowane”.
– Co zrobić, żeby mieszkańcy już mieszkający w centrum miasta nie byli przeciwko każdej inwestycji? – pytała prelegentka, udzielając jednocześnie odpowiedzi:
Wystarczy nie stwarzać sytuacji, które w sposób odczuwalny wpłyną na pogorszenie ich warunków życia na przykład z powodu utrudnień w komunikacji z powodu grodzenia nowych inwestycji. Jedną z podstawowych cech miasta zwartego musi być dostępnośc piesza i rowerowa
Istotnym według Iwony Sagan zjawiskiem jest rewitalizacja oddolna, czyli napływ nowych mieszkańców do dzielnic wewnątrzmiejskich. Wywiady przeprowadzone z tego typu mieszkańcami Wrzeszcza pokazują, że najchętniej przeprowadzają się ludzie w wieku 30 – 50 lat, z wyższym wykształceniem, prowadzący nietradycyjne gospodarstwa domowe i posiadający specjalistyczne zawody, preferujący miejski styl życia.
Znakomitym uzupełnieniem powyższego zestawienia stała się prelekcja Andrzeja Augusiaka – „Dlaczego wróciłem do centrum miasta i dlaczego nie żałuję?”. Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałam ciekawej opowieści opisującej powody przeprowadzki z Oruni Górnej do Wrzeszcza. Kluczem decyzji o zmianie miejsca zamieszkania była chęć zminimalizowania czasu dojazdu do pracy i biorąc pod uwagę ten aspekt decyzja była na pewno słuszna. Jednocześnie jednak prelegent zauważył wady mieszkania w centrum – zdewastowane środowisko, mało zieleni, niski poziom usług komunalnych i brak koordynacji podmiotów zarządzających najbliższym otoczeniem. Rekompensatą tych niedogodności, jest przestrzeń działania, rozwijania aktywności prospołecznej i obywatelskiej.
Ostatnim prelegentem był Krzysztof Nawratek. Jego główną pasją jest teoria miasta. Filozoficzne podejście do tematu spowodowało, że słuchacze byli świadkami intelektualnej eksplozji dotyczącej powstawania miast i ich funkcjonowania, ruchów miejskich i architektury, a wszystko to pod tytułem „We are all in this together, czyli jak budować podmiotowość miasta”.
Tuż przed podsumowującym wystąpieniem Wiesława Bielawskiego przyszedł czas na dyskusję. W jej ramach emerytowany architekt Wiesław Gruszkowski powiedział:
Proponuję, żeby ci często bardzo pobożni ludzie, którzy nieustannie przeciw wszystkiemu protestują (niekiedy słusznie), poczytali listy apostolskie. Tam jest zawarta jedna z piękniejszych myśli, niech ją przyjmą do wiadomości:
Przemija postać tego świata
Ponad siedmiogodzinna konferencja, sprawnie prowadzona przez Mariusza Czepczyńskiego, spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem i nadzieją jej uczestników na kontynuację. Jedyną wadą był brak świeżego powietrza, ale to już kwestia projektanta nowego obiektu, który najwyraźniej nie przewidział, że w jednym miejscu może na kilka godzin zasiąść 180 osób. Nie przewidział, że ci ludzie muszą czymś oddychać…
A czy w ramach rozwoju miasta do wewnątrz jest brane również koncepcja budowy wysokościowców w Brzeźnie? Jak powstaną to będzie pięknie jak w Benidormie lub Torrevieja w Hiszpanii, obydwa miasta krytykowane za błędy podczas planowania ich rozbudowy, wielkie blokowiska nad brzegiem morza. Hiszpanie żałują, że nie można cofnąć czasu. Jedynie zacierają ręce developerzy bo z jednego metra kwadratowego wyciągnęli najwięcej pieniędzy na metr kwadratowy sprzedanej powierzchni mieszkalnej…
„Nie przewidział, że ci ludzie muszą czymś oddychać…”
Swojego czasu Piotr Lorens popełnił – Analizę do decyzji o warunkach zabudowy dla inwestycji QUATTRO TOWERS. Dowodził w niej m inn. dobrego sąsiedztwa z lokalną zabytkową zabudową. Pozwoliło to Wydziałowi Urbanistyki i Architektury pod zwierzchnictwem Andrzeja Ducha i Wiesława Bielawskiego na zabetonowanie przez firmę HINES jednego z najpiękniejszych zakątków Starego Wrzeszcza. Na spotkaniu z mieszkańcami takie uleganie deweloperskim zachciankom prof. Andrzej Baranowski przyrównał trafnie do najstarszego zawodu świata. Dziś po zjawiskowej ul. Matki Polki (niegdyś jednej z promenad do Parku Jaśkowej Doliny) został przytłaczajacy, zacieniony, betonowy kanion.
Czy o takie zgęszczenie miasta chodzi?
Dziś QT straszy ciemnymi oknami puste – niezamieszkałe przynosi straty deweloperowi. Wykształceni dobrze zarabiający młodzi ludzie szukają prawdopodobnie czegoś innego nie koniecznie nastego piętra w bloku.
Dziękuję Panie Macieju przykład Hiszpanii można mnożyć tzw. DUBAIZACJA to przykład nie tylko współczesnej mitomanii. My tutaj zapóźnieni na szczęście nie musimy powielać tych błędów. Nie dajmy się omamić urzędnikom, którzy zatrzymali się ze swoim pojmowaniem miasta w głębokim Gierku. Nie wolno pozwolić na zabudowę nawet jednej parceli w pasie nadmorskim jako zamknięte kondominium. Każde piętro powyżej linii drzew w Pasie nadmorskim to głupota albo łapówka – obie te okoliczności dyskwalifikują urbanistów Politechniki Gdańskiej i urzędników Pawła Adamowicza!
Rady Dzielnic podejmują uchwały popierające Społeczny Projekt Zagospodarowania Pasa Nadmorskiego jako – ” Ogrodu Miasta” (przygotowany przez uczciwych naukowców i Polski Klub Ekologiczny) stojąc na stanowisku, że pas nadmorski stanowi dobro
wspólne, które powinno służyć mieszkańcom całego miasta.
http://gdanskpasnadmorski.vgh.pl/viewpage.php?page_id=7
LUDZIE MUSZĄ CZYMŚ i GDZIEŚ ODDYCHAĆ!!!
Dlaczego nic i nikt nie jest w stanie powstrzymać władz miasta i deweloperów przed tego typu realizacjami jak np. Quatro Towers ? Zgadzam się nawet z tezą, że treny wewnątrzmiejskie należy zagęszczać, ale dlaczego każda miejska plomba musi być od razu wieżowcem. To jakaś pomyłka, aberracja, pseudonowoczesność. Coraz częściej i głośniej ludzie protestują, a deweloperzy i tak przystępują do kolejnych inwestycji w wysokościowce za aprobatą władz miejskich. Najgorsze, że tego typu inwestycje „sprzedawane są” są w mediach jako wielki sukces i rozwój Gdańska, a naiwni w to wierzą. Żałosne.