Klub Żak – skandynawski free jazz z impetem otworzył w klubie festiwal Jazz Jantar.

The Thing fot. Paweł Wyszomirski / TESTIGO.pl Copyright: www.wyszomirski.pl

Tegorocznemu Jazz Jantarowi udało się wykonać duży skok naprzód. Z najlepszego festiwalu jazzowego w Trójmieście, udało mu się awansować do grupy wydarzeń, które mają znaczenie ogólnopolskie. Stało się tak dzięki różnorodnemu i ambitnemu programowi, zawierającego występy artystów, którzy równie dużo czerpią z muzyki elektronicznej i awangardowej, co z samego jazzu. Podczas imprezy usłyszymy zarówno 70-letniego Johna McLaughlina, legendarnego gitarzystę, który m.in. brał udział w nagrywaniu płyty „Bitches Brew” Milesa Davisa, jak i świetnie zapowiadającego się 22-letniego pianistę, Austina Perlatę, który nagrywa dla wytwórni Brainfeeder, założonej przez jedną z najważniejszych postaci młodej współczesnej elektroniki, Flying Lotus.

Koncert otwierający Jazz Jantar odbył się pod kuratelą Mikołaja Trzaski, a więc można było typować w ciemno, że czeka nas wieczór ze znakomitym free jazzem. I tak rzeczywiście było, trójmiejski muzyk postawił na dwa znakomite składy skandynawskie. Jako pierwszy zaprezentował się pięcioosobowy Atomic, którego bogate instrumentarium – dęciaki, perkusja, kontrabas oraz fortepian – pozwoliło zagrać bardzo zróżnicowany koncert. Zespół przez większość wieczoru pędził nieustannie do przodu, grając free jazz z niesamowitą nerwem. W tych okolicznościach nawet tak oczywisty element, jak solo na kontrabasie, potrafił zamienić w potężną kaskadę dźwięków. Nie zabrakło też typowych dla jazzowych orkiestr melodyjnych motywów przewodnich, które występowały w roli łącznika między kolejny szaleństwami Skandynawów. Na scenie widać było szacunek, jakim żywią się wzajemnie muzycy, ale także dystans do samych siebie.

Mimo, iż Atomic dał znakomity koncert, nic nie było w stanie przygotować publiczności gdańskiego Żaka, na to, co miało się zaraz wydarzyć na scenie. The Thing, czyli trio, w którego skład wchodzi saksofonista Mats Gustafsson oraz dwóch muzyków grających również w Atomic, kontrabasista Ingebrigt Haker Flaten oraz perkusista Paal Nilssen-Love, dało występ wręcz przytłaczający swoją intensywnością. Gustaffson krzyczał za pomocą swojego saksofonu, w czym wtórowała mu znakomicie pozostała dwójka – perkusyjne talerze w pewnym momencie były okładane pięściami zamiast pałeczkami, a struny kontrabasu z całą siłą szarpane. Muzycy potrafili przechodzić z hałasu w dźwięki, którymi trio balansowało na granicy ciszy. The Thing pokazało, że granie free jazzu wymaga od muzyków wielkiego wysiłku fizycznego – sam Gustaffson przypomina budową raczej instruktora pływania, aniżeli muzyka jazzowy.

Pierwszy dzień festiwalu Jazz Jantar przyniósł dwa fantastyczne koncerty, ukazujące siłę i wirtuozerię skandynawskiego free jazzu. Oby była to prorocza zapowiedź tego, co czeka nas podczas pozostałych wydarzeń festiwalu.

Tekst: Krzysztof Kowalczyk