Na sobotni wieczór gdańsko-sopocka hala Ergo Arena cofnęła się w czasie do lat 80-tych. Gwiazdy i muzyka tamtych czasów, stroje, tańce – można było się poczuć jak na planie filmowym, dokumentującym minioną epokę. A to wszystko za sprawą andrzejkowej imprezy w towarzystwie Sandry, Samanthy Fox, Sheyli Bonnick’s Boney M. oraz zespołu Papa D.

To właśnie polska formacja, swoim hitem „Nasz Disneyland”, otworzyła cały koncert. Paweł Stasiak w doskonałym nastroju od samego początku nawiązał sympatyczny kontakt z publicznością, wychodząc na wybieg i flirtując ze swoimi fankami. Nie zawiódł oczekiwań widowni, która doczekała się wykonania takich przebojów jak „Pocztówka z wakacji” czy „Nietykalni” i bawiła się przy nich nie tylko pod samą estradą, ale również na trybunach.

Po nieco ponad godzinnym występie na scenę wkroczyła grupa Sheyla Bonnick’s Boney M. wraz z kawałkiem „Daddy Cool” i wtedy rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. Rozgrzana koncertem Papa D. publiczność przyjęła zespół gorącymi owacjami i okrzykami. Największe wrażanie z tej formacji robiła chyba pochodząca z Jamajki Sheyla. Mimo swojego dojrzałego wieku zachwycała seksapilem, cudownym poczuciem humoru i wspaniale brzmiącą a cappella barwą głosu. Wszystkie utwory, jakie wykonali, na czele z „Rivers Of Babylon”, „One Way Ticket”, „Hooray Hooray, It’s A Holi-Holiday”, „Gotta Go Home” były całej widowni doskonale znane, wprawiły w znakomity nastrój i aż nie chciało się, aby zespół schodził ze sceny.

Wydawałoby się, że występująca następnie Sandra będzie długo wyczekiwaną gwiazdą koncertu, ale tak się nie stało. Chociaż nie zabrakło tutaj takich hitów jak „Maria Magdalena”, „Everlasting Love” czy „Hi! Hi! Hi!”, to jednak publiczność nie dała się porwać i w większości wysłuchała niemieckiej gwiazdy na siedząco. Być może na taki stan wpłynął fakt, iż po tylu godzinach imprezy widzowie byli już nieco zmęczeni oraz to, że Sandra wykonała także kilka utworów ze swojej najnowszej płyty „Stay in Touch”, które chyba nie przypadły widowni do gustu. Oprócz tego występ utrzymamy był w dość smutnym stylu wolnych, usypiających piosenek, a na projektorze wyświetlano teledyski Sandry z dawnych lat i to zderzenie młodej, energicznej wokalistyki na zdjęciach ze starszą już, nieco ociężałą na scenie, trochę biło po oczach.

Zupełnie inaczej zaprezentowała się Samantha Fox. Weszła na scenę ubrana w stylu lat 80-tych z taką siłą i energią, której pozazdrościłaby jej nie jedna osoba w wieku 40+ i tę żywiołowość utrzymała aż do końca występu. Niestety już niewielka publiczność pozostała, aby jej posłuchać, ponieważ w połowie koncertu Sandry zaczęła opuszczać Ergo Arenę. A szkoda, bo Samantha naprawę dała z siebie wszystko. Również wykonała największe hity, takie jak „I Only Wanna Be With You” czy „Touch Me (I Want Your Body)”, na który kazała czekać aż do samego końca swojego występu, do godziny drugiej w nocy.

Oceniając jako całość trwający blisko sześć godzin koncert należy przyznać, iż był udany i wart swojej ceny. Ci, którzy szukali powrotu do lat 80-tych i atmosfery z tamtych czasów, na pewno to wszystko znaleźli i mogli się wybawić w gorących rytmach całą długą noc.

Tekst: Dorota Kwiatkowska