Każdy miłośnik dobrych lodów w Gdańsku zna lodziarnię „Miś”. Być może kiedyś, wychodząc z niej z kultowymi lodami, zdarzyło się Wam zadrzeć nieco głowę i dostrzec budynek stojący na przeciw. Nie jest to budowla szczególnie okazała, wzrok przyciągają jednak dwa emblematy, umieszczone symetrycznie po obu stronach fasady, pomiędzy oknami pierwszego i drugiego piętra.
Oba owe emblematy mają kształt tarcz herbowych, ujętych we wstęgowo-roślinne ornamenty. Na jednym widnieje końska głowa oraz atrybuty fachu kowalskiego, na drugim zaś inicjały E.A.B i data 1900. Spróbujmy je rozszyfrować i prześledzić historię tego budynku.
Jego dzisiejszy adres brzmi „Sukiennicza 19b”. Sukiennicza 19, to niska przybudówka po jego prawej stronie. Można sobie zadać pytanie: „Gdzie w takim razie jest Sukiennicza 19a?”. Odpowiedź brzmi: nigdzie. Ulica Sukiennicza ma, mówiąc oględnie, dość oryginalną numerację domów. Numerów jest zaledwie cztery: 4, 4a, 19, 19b. Oczywiście można by wszystko przypisać wojennym zniszczeniom, ale nie wyjaśnia to wcale dlaczego po 19 następuje 19b, a nie 19a. Przyglądając się numeracji domów przy sąsiedniej ulicy Grodzkiej zauważymy, że tam, po numerze 18/18a następuje zaraz numer 20 (w podwórzu) oraz 21, brak natomiast numeru 19. Rozwiązanie tej topograficznej zagadki jest dość proste: budynek o dzisiejszym adresie Sukiennicza 19b przed wojną zaliczany był do ul. Grodzkiej (Burgstrasse), a literę przy numerze miał z powodu dzielenia jednej działki z innym, nieistniejącym dziś domem o numerze 19a, który stał tuż obok, na rogu ulic Sukienniczej i Grodzkiej.
Rozwiązanie zagadki emblematów, w tym końsko-kowalskich symboli i liter ponad datą jest znacznie prostsze. Otóż działka pod numerem 19 przy Burgstrasse należała u zmierzchu wieku XIX do Augusta Budnowskiego – mistrza kowalskiego. Wszystko wskazuje na to, że pełna lista imion pana Budnowskiego brzmiała Ernst August, bowiem notowany jest jako August, następnie Ernst i znowu jako August. Zgadza się to zresztą w pełni z trzema inicjałami umieszczonymi na lewym emblemacie: E.A.B.
Przyglądając się zapisom ksiąg adresowych można założyć, że dom pana Budnowskiego znajdował się początkowo na rogu ulic Grodzkiej i Sukienniczej, i nosił numer 19. Podział działki na dwa numery 19a i 19b wiązał się zapewne z zabudowaniem przylegającego uprzednio do narożnego budynku terenu, stanowiącego podwórze i ogród domu. „Stary” dom służyć miał odtąd jako czynszowa kamienica, „nowy”, istniejący do dziś, zawierał mieszkanie właściciela oraz lokale na wynajem. Na pozostałej części działki mieścił się z pewnością warsztat kowalski, do którego prowadziła zachowana do dziś spora brama. Niejaki problem stanowi data uwidoczniona na budynku. Podział na dwa numery zauważa dopiero księga adresowa z 1903 r. A zatem albo budynek powstał w 1900 r., a formalnego podziału nieruchomości dokonano dopiero dwa lata później, albo wydawca księgi, bardzo skądinąd zasłużona dla gdańskiej literatury drukarnia Kafemanna, przeoczył w wydaniach z lat 1901-1902 zmianę, jaka zaszła w numeracji u zbiegu Grodzkiej i Sukienniczej.
Żoną pana Budnowskiego była Johanna z domu Lendmann. Ją właśnie odnajdujemy jako lokatorkę domu pod numerem 19b w roku 1907, a określenie „wdowa” wskazuje, że pan Budnowski odszedł z tego świata w roku 1906. Oba budynki stały się własnością „spadkobierców Budnowskiego”, którzy nie byli chyba jednomyślni co do podziału majątku, bądź nie czuli się na siłach sami się nim zajmować, skoro powierzyli zarząd budynkami Adolfowi Borchertowi, zamieszkałemu przy Piaskowni 52. Państwo Budnowscy mieli córkę, Margarethe, która mieszkała odtąd z owdowiałą matką pod numerem 19b.
W 1908 r. właścicielem obu kamienic staje się kupiec Max Tapolski, współwłaściciel firmy „Tapolski & Laganke”, fabryki rumu i likierów, mieszczącej się przy ulicy Stolarskiej. Obie panie Budnowskie znikają natomiast całkowicie. I tu możliwe są dwa rozwiązania. Pierwsze, bardzo mało prawdopodobne, to sprzedaż rodzinnych kamienic i wyprowadzka z Gdańska. Drugie – znacznie prawdopodobniejsze – to powtórne małżeństwo pani Johanny i pierwsze panny Margarethe. Jeśli rzeczywiście wdowa po kowalu Budnowskim wyszła ponownie za mąż, jej wybrankiem nie był z pewnością nowy właściciel domów, Max Tapolski. Ów, sąsiad z Burgstrasse 20 pozostaje właścicielem trzech domów u zbiegu Grodzkiej i Sukienniczej (19a, 19b i 20) aż do roku 1914. Wraz z nastaniem pana Tapolskiego jako właściciela domu, pojawia się w nim, jako jeden z lokatorów, kowal Adolf Kalusch, postać ważna dla dalszych losów kamienicy 19b. W 1914 r. Max Tapolski umiera. Odtąd właścicielką interesującej nas kamienicy zostaje wdowa po nim pani Jenni Tapolski. Tak jest aż do roku 1918, kiedy jako właścicielkę domów 19a i 19b odnajdujemy panią Kalusch. Mimo wnikliwego badania związków rodzinnych mieszkańców i właścicieli domu nie udało mi się ustalić w jaki sposób (poza zwyczajnym kupnem) mogła pani Kalusch, żona kowala, stać się właścicielką domu, w którym wraz z mężem zamieszkiwała. Pan Adolf Kalusch był już w tym czasie mistrzem kowalskim, a w następnym roku figuruje już jako właściciel obu budynków. Po raz pierwszy pojawia się też wówczas przy adresie czterocyfrowy numer telefonu: 1359. W ten sposób dom z kowalskimi emblematami staje się znowu własnością kowalskiej rodziny. W dwa lata później wśród lokatorów kamienicy pojawia się kolejny kowal, Richard Kalusch, w którym możemy się domyślać syna Adolfa.
Państwo Kalusch władają kamienicami aż do roku 1930. Wówczas to, być może w związku z wielkim kryzysem, zmienia się właściciel, a zostaje nim restaurator Gustav Lau, zamieszkały przy pobliskim Podwalu Staromiejskim. Państwo Kalusch mieszkają jednak dalej pod numerem 19a. W 1935 r. po raz kolejny zmieniają się właściciele. Są nimi Walter i Helmut Lau, którzy są zapewne spadkobiercami Gustava. W 1938 r. znika z listy lokatorów dawny właściciel – kowal Adolf Kalusch. W rękach rodziny Lau oba domy pozostały zapewne aż do 1945 r., kiedy to jeden z nich, ten bliżej skrzyżowania, zniknął bezpowrotnie, a jego sąsiad, po numerem 19b, chociaż zaliczony do innej ulicy niż dawniej, cudem ocalał, razem z ciągiem budynków przy Grodzkiej tworząc wyjątkową enklawę autentycznego, dawnego budownictwa gdańskiego, którego nie zostało wszak w okolicy zbyt wiele.
Kiedy kolejny raz będziemy wychodzić z „Misia”, zerknijmy na inicjały E.A.B, by wspomnieć pana Budnowskiego, a także na kowalskie atrybuty, które mówią o kilku mieszkających tam niegdyś, pracowitych zapewne ludziach, zarabiających na chleb uderzając młotem w rozpalone do czerwoności żelazo, kując je póki gorące.
Autor: Aleksander Masłowski
Dzięki wielkie. Jak zwykle świetny i pouczający artykuł. Gratuluję pasji i zainteresowań.
Milo, ze ktos interesuje sie historia kamienicy, szkoda, ze wladze miasta Gdansk nie interesuja sie jej losem. Pozwolono inwestorowi, ktory wykupil dzialke obok wykopac dol pod budowe, ktory odkryl fundamenty kamienicy ktora nas interesuje i narazil je na zniszczenie: przez 5 lat w przygotowanym pod budowe dole zbierala sie woda, ktora zima zamarzala, mury domu plesnialy, pekaly, dom siadal. Mieszkancy alarmowali miasto, ktore bylo wowczas wlascicielem, jednak bez efektu. Dzisiaj na rogu ulicy Sukienniczej i Grodzkiej stoi architektoniczny bohomaz, a stara, ale ladna kamienica zostala zniszczona, jej zywot powaznie skrocony, a jedyne rozwiazanie jakie znalazla administracja miasta to odsprzedac kamienice mieszkancom, zeby na nich zrzucic problem zniszczonej kamienicy. Prawdziwie polskie marnotrawstwo: nie umiemy docenic i dbac o to co mamy, spoleczenstwo nowobogackich woli gonic za blistrem.
Dokładnie jak zwykle fenomenalny artykuł. Nie mogłem znaleźć w głowie tej ulicy, ale teraz już wiem. Byłem się tam przejść.